Quantcast
Channel: KULISY POWIATU
Viewing all articles
Browse latest Browse all 7000

Do szpitala w Wieluniu? Nigdy więcej!

$
0
0

3,5-letnia Sandra z Wielunia połknęła małą baterię. Matka czym prędzej udała się do wieluńskiego szpitala. Tam zrobiono zdjęcie RTG, na którym widoczne było ciało obce w brzuszku dziecka i… odesłano je do domu. Sytuacja zaniepokoiła kobietę, dlatego udała się z córką do pediatry, która skierowała dziewczynkę do szpitala. Tym razem mała została przyjęta, ale matka miała być obrażana przez lekarkę tak dotkliwie, że przewiozła dziecko do szpitala w Łodzi.

Bateryjka brzmi niegroźnie

Katarzyna H. (nazwisko znane redakcji) gdy tylko dowiedziała się, że jej 3,5-letnia córeczka połknęła małą baterię od zabawki, udała się do wieluńsiego szpitala. To była sobota, 3 grudnia. Na izbę przyjęć matka z córką dotarły ok. godz. 19. Dziewczynce zrobiono RTG i po krótkiej konsultacji, lekarz Sławomir Bąk odesłał matkę z dzieckiem do domu, zalecając obserwację i specjalną dietę.

– Może bateryjka brzmi niegroźnie, ale mi nie dawało to spokoju, że zostałyśmy odesłane do domu z kwitkiem – skarży się redakcji matka dziewczynki.

W końcu Katarzyna zdecydowała, że pójdzie do swojej pediatrki. Lekarka skierowała dziewczynkę do szpitala, interpretując baterię jako ciało niebezpieczne dla organizmu.

”Doktor wykrzyczała , że zajmuję niepotrzebnie łóżko w szpitalu”

Gdy matka z córką ponownie zjawiła się w szpitalu, miała spotkać ją bardzo nieprzyjemna sytuacja.

– Doktor Zofia Kurzawa od razu miała do mnie pretensje – opowiada ”Kulisom…” Katarzyna H. Powiedziała mi, że nie powinnam w ogóle przychodzić z córką do szpitala, i że znów będzie trzeba robić RTG.

Potem Katarzyna miała poinormować panią doktor o zagrożeniach związanych z połknięciem baterii, a także o procedurach jakie powinny być w takim przypadku, w jej ocenie, zachowane.

– Ona mnie wyzwała, bardzo obrażliwie. No i kazała iść do swojego lekarza. Doktor wykrzyczała , że zajmuję niepotrzebnie łóżko w szpitalu, że nadużywam służby zdrowia. Na dodatek zapytała mnie ”co ze mnie za matka, że dałam dziecku bateryjkę do połknięcia”. Powiedziała, że nie powinnam być matką – wspomina z płaczem matka dziewczynki.

Lekarka miała powiedzieć matce, że połknięcie baterii jest tak samo groźne jak połknięcie guzika, a także, że matka niepotrzebnie przekłuła małej uszy, bo zaraz przyjdzie, że dziewczynka połknęła kolczyka.

– Doktor Kurzawa tak długo mnie wyzywała, że nie wytrzymałam i chciałam szybko opuścić szpital – relacjonuje Katarzyna H.

Matkę uspokoiły pielęgniarki, została z córką w wieluńskim szpitalu.

– Rano przyszła do mnie doktor Kurzawa i zaczęła mnie strofować, że nie jestem odpowiedzialną matką, że co ze mnie za matka… mówiła jaka to jestem głupia, że ją pouczam, a to ona jest lekarzem.

Katarzyna nie wytrzymała psychicznie. Poddała się i zdecydowała natychmiast przenieść córkę do szpitala w Łodzi.

Dziewczynka ciągle w szpitalu

To co dla lekarzy z wieluńskiego szpitala jest błahe, inni traktują bardzo poważnie. Potwierdzeniem tego niech będzie fakt, że 3,5-letnia Sandra do dziś przebywa w szpitalu w Łodzi. A lekarze nie mają zamiaru wypuścić jej wcześniej niż wówczas gdy uzyskają pewność, że połknięta przez małą bateria już jej nie zagraża.

– Nigdy więcej nie skorzystam z usług oddziału chirurgii w Wieluniu, nigdy więcej – podsumowuje historię matka dziewczynki.

Skarga do dyrektora i milczący telefon lekarki

Ale na tym historia się nie kończy. W piątek Katarzyna H. złożyła do dyrektora SP ZOZ-u w Wieluniu oficjalną skargę na doktor Zofię Kurzawę. Obecny szef placówki nie chce na ten moment komentować sprawy.

– Otrzymałem tę skargę w ubiegły piątek. Czekam na pisemne wyjaśnienia od pani doktor, której sprawa dotyczy. Dopiero wówczas będę mógł zająć w tej sprawie jakieś stanowisko – mówi Mateusz Grabicki, pełniący obowiązki dyrektora SP ZOZ w Wieluniu.

By doktor Zofia Kurzawa mogła odnieść się do zarzutów stawianych przez niezadowoloną matkę, dziennikarze ”Kulis…” kilkakrotnie próbowali skontaktować się z nią telefonicznie. Pierwsze połączenie odebrała, przedstawiła się, ale gdy tylko usłyszała, że rozmawia z dziennikarzem, rozłączyła się, podając, że nie słyszy. Tego samego dnia redakcja wykonała jeszcze 27 połączeń do doktor Kurzawy, z różnych numerów telefonu. Żadnego z tych połączeń nie odebrała.

”Matka dziecka nie jest lekarzem”

Lekarz Sławomir Bąk, który odesłał dziecko do domu, nie uważa, żeby doszło do jakiegoś poważnego błędu w przypadku 3,5-latki. Mimo, że to on zdecydował o zastosowaniu leczenia zachowawczego, to nie do niego Katarzyna H. ma pretensje, bo w jej ocenie, ten lekarz zachowywał się bardzo w porządku.

Czy dziecko po połknięciu baterii można wysłać spokojnie do domu? Matka twierdzi, że nie, doktor Bąk przeciwnie.

Ona nie jest lekarzem. Ja w domu mam pół słoiczka takich bateryjek. Zasada jest taka, że dziecko w takim przypadku musi być co jakiś czas kontrolowane przez badanie RTG – mówi Sławomir Bąk.

– Chodzi o to, czy bateryjka się przesuwa i tutaj tak chcieliśmy zrobić. Nie uważam, żeby w takim przypadku była konieczność pozostawienia dziecka w szpitalu. Panie redaktorze, zachowany był spokój i kontrola. Nie zostawiłem tej matki bez opieki. Powiedziałem jej, że dziecko wymaga kontroli, że ma być robione RTG, że trzeba obserwować i tak zachowuję się w 90 procentach przypadków z połknięciem czegoś przez dziecko.

Nawet w przypadku takiej baterii?
– Tak. No trudno ,żeby każde dziecko operować z powodu baterii w brzuszku. Proszę mi wierzyć, ja nie pracuję pierwszy rok na oddziale zabiegowym i ratowniczym. Zawsze jest jakieś ryzyko, ale w większości przypadków stosuje się tzw. leczenie zachowawcze.

Jak to jest, że pan odsyła to dziecko do domu, a później lekarz pediatra stwierdza,że dziecko powinno być w szpitalu?
– Pediatrzy 80 procent dzieci kierują do szpitala. Najwygodniej i najlepiej do szpitala. Po co poświęcić trochę czasu małemu dziecku, poobserwować je, umówić na kolejną wizytę kontrolną, zrobić badania. Jeśli się dzieje coś więcej, to wtedy rzeczywiście trzeba na oddział chirurgiczny zawieźć i wtedy jest interwencja. Tu była zachowana odpowiednia dbałość o pacjenta. Mam duże doświadczenie w leczeniu zachowawczym i myślę, że dobrze się skończy ta historia.

Nie chce osądzać innego lekarza

Lekarz pediatra Urszula Perczyńska, która skierowała dziewczynkę do szpitala, nie chce oceniać koleżanek i kolegów po fachu. Jednak zaznacza, że połknięcia baterii przez dziecko nie można bagatelizować.

– Dla mnie bateria jest niebezpieczna i już, i koniec – mówi Urszula Perczyńska. – Dlatego skierowałam dziecko do szpitala.

Czy odesłanie dziecka do domu przez lekarkę wieluńskiego szpitala było zgodne ze sztuką lekarską, czy tak w tym przypadku zachowałby się każdy lekarz?

– Daleka jestem od tego, żeby osądzać innego lekarza – urywa Perczyńska.

***

Matka dziewczynki jest poruszona sprawą, szczególnie, że w wieluńskim szpitalu czuła się nie tylko niechciana, ale przede wszystkim poniżana przez lekarkę, która jej zdaniem wszystkich obraża i bagatelizuje zagrożenie zdrowia i życia dzieci. Katarzyna H. podaje jeszcze wiele przypadków innych matek, które miały być obrażane przez doktor Kurzawę. Jednak trudno te oskarżenia skonfrontować, gdy lekarka unika kontaktu. Pozostaje mieć nadzieję, że odniesie się do tego artykułu i skontaktuje z redakcją.

fot.: archiwum redakcji

 

 


Viewing all articles
Browse latest Browse all 7000

Latest Images

Trending Articles