Quantcast
Channel: KULISY POWIATU
Viewing all articles
Browse latest Browse all 7000

Andrzej Sz., Roman S. i Mariusz S. z zarzutami

$
0
0

Trzej tytułowi panowie to były prezes i dawni członkowie zarządu Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów. Na początku grudnia usłyszeli zarzuty nadużycia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Grozi im do 8 lat więzienia.


Były prezes fundacji Andrzej Sz. i członkowie zarządu Roman S. i Mariusz S. zostali doprowadzeni do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim. Cała twójka ma policyjny dozór i zakaz opuszczania kraju. Zastosowano wobec nich także poręczenia majątkowe – po 5 tys. zł od członków zarządu,a także zabezpieczenie na ponad 600 tys. zł od byłęgo prezesa.
– Wykonano z ich udziałem czynności i zostali wypuszczeni – informuje Sławomir Kierski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
– Prokurator, który tę sprawę prowadzi planuje zakończenie postępowania przygotowawczego, czyli śledztwa, na przełomie stycznia i lutego – podaje prokurator Kierski.
Prokurtor prowadzący sprawę, skieruje w tym czasie akt oskarżenia do sądu, a potem sąd wyznaczy termin rozpoczęcia procesu. Andrzejowi Sz., Romanowi S. i Mariuszowi S. grozi nawet 8 lat pozbawienia wolności.
Andrzej Sz. – prezes i dyrektor w jednej osobie
Przypominamy, że ponad dwa lata temu, gdy Andrzej Sz. odchodził z fundacji, odebrał gigantyczną odprawę – ponad 600 tys. zł. Wówczas pisaliśmy o sprawie jako pierwsi. Wspomniana odprawa, zdaniem śledczych, została wypłacona i pobrana z ominięciem ”ustawy kominowej”, która stanowi, że prezesowi przysługiwała trzykrotność miesięcznego wynagrodzenia.
Trzeba nadmienić, że w 2013 r. Andrzej Sz. miał zmienić umowę na czas nieokreślony, na umowę na czas określony z zakończeniem 30 czerwca 2018 roku. W umowie zapisano, że w przypadku jej wcześniejszego rozwiązania fundacja będzie zobowiązana wypłacić Andrzejowi Sz. odszkodowane w wysokości wszystkich wypłat do końca trwania umowy. Chodzi tu o umowę, na podstawie której Andrzej Sz. był dyrektorem fundacji, w której jednocześnie był prezesem. To ostatnie stanowisko pełnił podobno społecznie, a na etacie pracował jako dyrektor. Pytanie tylko czy sam siebie zatrudnił, a potem sam siebie zwolnił i dał sobie odprawę? Wygląda na to, że tak.
Ale to jeszcze nie koniec. Prócz odprawy (602 tys. zł) Andrzej Sz. odchodząc wziął jeszcze 48 tys. zł ekwiwalentu za urlop, nagrodę w kwocie 17 tys. zł, a także ostatnią pensję. Łącznie 680 tys. zł.
Czynności operacyjna w sprawie wykonuje Centralne Biuro Antykorupcyjne. Śledczy uważają, że prezes jawnie działał na szkodę fundacji i gminy Kleszczów. Skąd zarzuty dla pozostałych członków zarządu? Otóż z ustaleń wynika, że zarząd wprowadzając zmiany w umowie o pracę, zrobił to bez wiedzi i zgody Rady Gminy Kleszczów, która jest organem założycielskim fundacji.
Tuż po odejściu Andrzeja Sz. nowy prezes fundacji Zdzisław Kuszczak sytuację tę komentował tak: ”Prezes Andrzej Sz.(w oryginale pełne nazwisko) wyrządził szkodę dyrektorowi Andrzejowi Sz. ( w oryginale pełne nazwisko), dlatego wziął i mu wypłacił odszkodowanie”.
Dodatkowego smaczku kuriozalnej już sytuacji, gdy ten sam człowiek był prezesem i dyrektorem, dodał fakt, że Andrzej Sz. sam zrezygnował z pracy na stanowisku dyrektora, zasłaniając się brakiem możliwości współpracy z nowym zarządem. Zatem nikt go pracy nie pozbawiał, więc odszkodowanie chyba mu się nie należało? Andrzej Sz. uważał jednak inaczej. – Trzeba mieć tupet. Trochę przyzwoitości panie Sz.(w oryginale pełne nazwisko) – grzmiał na jednej z gminnych sesji Kuszczak.
***
O przyzwoitości, której domagał się Zdzisław Kuszczak od Andrzeja Sz. raczej mówić nie można, w sytuacji, gdy chodzi o nieprzyzwoicie duże pieniądze…

fot.: archiuwm ”Kulis…”


Viewing all articles
Browse latest Browse all 7000

Latest Images

Trending Articles