Nie lada zaskoczeniem dla pracowników Urzędu Gminy w Konopnicy była wizyta CBA. Jak się okazało, ktoś „uprzejmie” doniósł, że w urzędzie dochodzi do nieprawidłowości i powinny się tym zająć odpowiednie służby. – Średnio mamy jedną kontrolę w tygodniu. Były nawet takie tygodnie, że mieliśmy trzy kontrole naraz – przyznaje wójt Turalczyk.
Nie jest to kłamstwo – przyznaje Grzegorz Turalczyk, wójt Gminy Konopnica. – Ja już się wielokrotnie śmieję do pracowników urzędu i do radnych, że mamy pisarza na terenie gminy, który pisze do wielu instytucji i donosi na nas i nasze działania. Dla mnie jest to śmieszne, a czasem i niepokojące.
Jeden z takich donosów na Urząd Gminy w Konopnicy został skierowany właśnie do CBA do Warszawy. CBA natomiast przekierowało sprawę na Komendę Powiatową Policji w Wieluniu.
– Przyjechał pan na rozpytanie nas, czy faktycznie zarzuty podniesione w tym donosie są prawdziwe – dodaje wójt Turalczyk.
Jak się dowiedzieliśmy, donos zawierał między innymi zarzut zatrudnienia palacza czy też pracownika socjalnego bez konkursu.
– Osoba, która pisze te donosy dostarczając dokumenty różnego rodzaju, powinna wiedzieć doskonale, że ani na palacza ani na pracownika socjalnego nie trzeba ogłaszać konkursu. Bo zatrudnia ich się normalnie. Natomiast na pozostałe osoby konkursy przeprowadzono i te osoby po dzień dzisiejszy pracują w urzędzie. Był zarzut także, że pani sekretarz zatrudniła swoją najlepszą przyjaciółkę, że ja zatrudniam rodzinę i swoich znajomych, a w ogóle to, że zatrudniam po linii partyjnej. Są to tylko pomówienia i insynuacje – zapewnia Grzegorz Turalczyk.
Póki co do urzędu nie dotarł żaden oficjalny protokół z kontroli, natomiast ustnie przekazana przez funkcjonariusza informacja wskazuje, że żaden z zarzutów nie został potwierdzony i sprawa zostanie umorzona.
– Momentami się śmiejemy, momentami się denerwujemy, ale przywykliśmy już, bo takich kontroli średnio jest jedna w tygodniu. Był tydzień, gdzie były dwie, a nawet trzy. Jedna pani przyjechała z RDOŚ, był też sanepid i kontrola z Urzędu Marszałkowskiego. Był wówczas zarzut, że np. składowisko śmieci, które zrekultywowaliśmy w ubiegłym roku, na którym obecnie rośnie las, że wójt zasypał śmieciami a nie ziemią. No nie potwierdziło się to. Pani przyjechała i okazało się, że wszystko jest w porządku – komentuje włodarz gminy Konopnica.
Jak wyjaśnia dalej wójt, osoba pisząca notorycznie skargi, nie ma śmiałości podpisać się imieniem i nazwiskiem. Zawsze pod donosami są podpisani zaniepokojeni mieszkańcy poszczególnych miejscowości.
– W skargach było także wskazanie, że konkursy są zbyt łatwe. Można zapytać pracowników, czy tak faktycznie było, bo wydaje mi się, że nie wspominają tych konkursów jako czegoś łatwego i miłego – podnosi Anna Glapa, sekretarz gminy.
Jak zapewnia sekretarz, żadnych ulg dla kandydatów nie było.
↧
CBA zainteresowało się konopnickim urzędem
↧