Blisko 20 lat w radzie powiatu i to w dodatku na stanowisku przewodniczącego, to spora dawka doświadczenia. O pięciu kadencjach, radnych widocznych i mniej zauważalnych. O próbach odwołania, odczuciach co do nowego dyrektora i pomysłach, albo ich braku, na ratowanie wieluńskiego szpitala. O sprawach trudnych, nadziejach i obawach z Krzysztofem Owczarkiem, przewodniczącym Rady Powiatu w Wieluniu, rozmawia Natalia Ptak
Proszę przypomnieć, ile lat jest już pan radnym Rady Powiatu w Wieluniu?
W Radzie Powiatu jestem od początku. 20 lat będzie w 2018 roku. Od początku jestem również przewodniczącym.
Jak ocenia pan aktualną radę? Czy ten skład jest pana zdaniem odpowiedni? Czy dobrze się z tymi radnymi współpracuje?
Historycznie z tego, co pamiętam, ten skład rady był większy. Później się to zmieniało. Teraz trudniej jest zostać radnym. Nie można natomiast powiedzieć, że byli gorsi czy lepsi. Każda rada i każda kadencja była inna. Byli radni, którzy byli bardziej widoczni i tacy, którzy są mniej zauważalni. Ale były rady, można tak powiedzieć, bardziej ostre. Bo były przypadki gdzie wnioskowano o odwołanie mnie. Było różnie, czasami fajnie, a czasami mniej fajnie. Ale to samo życie, taka praca.
Gdyby miał pan podsumować i wyliczyć dokonania rady, z których czuje się pan dumny, to co to by było ?
Przede wszystkim nie chodzi o jakieś fajerwerki, o wystrzały, które świecą a później zgasną. I kwestia pokazania, że ten element jest tym, czym możemy się pochwalić. Generalnie można powiedzieć, że przez te lata ten powiat funkcjonuje i nieprzerwanie spełnia swoje zadania. Prowadzi szkoły, prowadzi różne ośrodki. Funkcjonuje szpital, o którym od samego początku mówi się, że jest źle, ale on funkcjonuje i leczy ludzi. Jest lepiej wyposażony. Trzeba powiedzieć, że na początku pieniądze, którymi dysponował powiat były większe. I było też więcej jednostek, które były zależne od powiatu. Obecnie ta władza i pieniądze się kurczą. Jest coraz mniej tych jednostek i w zasadzie zostają głównie te obszary problematyczne, niezależne tylko od powiatu. Bo przecież sprawa szpitala tak długo się ciągnie i nie jest rozwiązana, bo nie jest zależna tylko od powiatu. To jest sprawa zależna od państwa, od procedur, od tego ilu mamy lekarzy.
Rozumiem, że tak podsumowując, to jest pan zadowolony z funkcjonowania powiatu?
Nie jestem zadowolony, bo chciałbym, żeby było lepiej. Uważam, że powiat funkcjonuje prawidłowo, na tyle, na ile te możliwości pozwalają.
Wspomniał pan o szpitalu i chciałabym przy tym temacie się trochę zatrzymać. Chodzi mi konkretnie o wybór dyrektora. Rozumiem, że jako rada dowiedzieliście się o Januszu Atłachowiczu w momencie, gdy była już podpisana umowa i nie było wcześniej jako takiej możliwości zapoznania się z tym panem i ocenienia jego dotychczasowej pracy w innych szpitalach?
Rada Powiatu nie ma kompetencji w wyborze dyrektora czy nawet w zarządzaniu szpitalem. Generalnie można powiedzieć, że na to, kto zarządza szpitalem ma wpływ Zarząd Powiatu. Ale zarząd posiłkował się w tym momencie specjalnie powołaną komisją, w której byli przedstawiciele różnych grup społecznych.
Jakie wrażenie zrobił na panu dyrektor Atłachowicz? Jak pan ocenia jego działania? Czy to jest człowiek, który jest w stanie postawić szpital na nogi, zmniejszyć jego zadłużenie na tyle, by prosperował on bez większych zagrożeń?
Po pierwsze, to trzeba powiedzieć, że jest on krótki okres czasu dyrektorem. Trudno ocenić działania człowieka po tak krótkim czasie i przy tak skomplikowanej materii, jaką jest szpital. To jest tak, że mogą nam się jedni ludzie podobać, inni nie podobać, ale to są subiektywne odczucia. Nie chciałbym oceniać, nie mając jakiś danych. Dane teraz są, ale to są dane z pogranicza byłej dyrektor i obecnego dyrektora. W zasadzie bardziej dotyczą poprzedniej dyrektor. To co możemy ocenić teraz, to nie wyniki pracy a zamierzenia. Czekamy na plan naprawczy i wówczas będzie można powiedzieć, czy to spełnia nasze oczekiwania czy też nie. Z tym, że my nie przyjmujemy tego planu uchwałą, tylko zarząd. I to zarząd wyznacza tutaj te drogi i dlatego ja się pytałem pana dyrektora czy on otrzymał jakieś wytyczne od zarządu, jak on ma prowadzić ten szpital. Powiedział, że otrzymał od starosty. Przy czym to też jest na takiej zasadzie, że to dyrektor kieruje szpitalem a nie starosta i nie można doprowadzić do takiej sytuacji, że jest dyrektor szpitala a polecenia wydaje starosta, zarząd czy rada.
Tylko jak tak sobie przypominam, to sam pan na jednej sesji mówił, że to dyrektor jest od pomysłów na szpital, po czym na kolejnej zaczął pan sugerować jak pan to widzi, co pan widzi w tym szpitalu.
Tak, to było takie trochę przewrotne. To było na takiej zasadzie, że jak padło pytanie co dyrekcja zamierza zrobić, to w odpowiedzi był „ a co państwo proponujecie”. Zgodnie z prawdą i takim prawidłowym podejściem do sprawy, to dyrekcja jest po to, żeby zaproponować jakieś rozwiązanie. Jednak nie wyklucza to tego, że można podpowiadać, nie oczekując wykonania rozkazu tylko ewentualnego przeanalizowania. Żeby nie było takiego odczucia, że państwo jesteście tacy mądrzy, a sami nie wiecie co zrobić.
No tylko tak przysłuchując się dyskusjom czy też wielokrotnie monologom na sesjach, to można śmiało stwierdzić, że krytyczni jesteście bardzo. Tylko czy oprócz tej lawiny krytyki macie jakieś pomysły? Czy pan osobiście ma jakiś pomysł na ten szpital?
Myślę, że nikt z radnych nie ma dziś takiego pomysłu, który rozwiązywałby całość sytuacji. Te pomysły, które zostały na sesji przedstawione dotyczą pewnych kwestii. Natomiast jeżeli ktoś oczekiwałby od radnych, że oni mają sposób na rozwiązanie problemów służby zdrowia, to nie. To są zbyt duże oczekiwania. Jak widać, nawet państwo nie ma takiego sposobu, żeby problemy służby zdrowia rozwiązać. Dlatego trudno oczekiwać tego od radnego.
Ja rozumiem, tylko chciałabym się dowiedzieć, do czego ta cała notoryczna krytyka służy? Do utwierdzenia się w przekonaniu, że jest tak bardzo źle?
Ja się cieszę, że pani tak to widzi. Jak gdyby podzielamy tutaj zdanie, że nie wszystko jest źle. Pytała pani czy jestem zadowolony. No nie jestem bo mogłoby być lepiej. Ale też nie jestem krytykancko do tego nastawiony. My jako powiat przeznaczyliśmy na różne wydatki związane ze szpitalem ponad 17 mln zł. Myślę, że to jest dużo. Do tego szpital generuje straty, a rada je pokrywa.
No właśnie, tylko czy to jest dobre rozwiązanie? Zawsze przecież ten dyrektor może do was przyjść i wyciągnąć rękę…
To jest takie rozwiązanie wymuszone. Bo stoimy przed dylematem czy zamykać czy likwidować tą działalność. Więc nikt nie chce takich rozwiązań, które byłyby dotkliwe dla ludności. Z jednej strony pokrywamy, ale też z drugiej oczekujemy i to trzeba powiedzieć jasno, nie tylko od dyrekcji. Generalnie oczekujemy od wszystkich ludzi, którzy są związani ze służbą zdrowia, żeby pacjenci byli jak najlepiej obsłużeni.
A tak realnie, jak pan uważa, ile czasu potrzeba żeby stwierdzić, że dyrektor Atłachowicz sobie radzi albo też nie ?
Ja myślę, że musi być co najmniej jeden pełen rok…
Nie ma pan takich wewnętrznych obaw, że skoro zaczęło się czteromilionową pożyczką to tak będzie dalej?
Nie wiem. Trzeba poczekać i zobaczyć. Jak pani obdarza kogoś zaufaniem to nie może pani po jednym dniu jakiegoś niepowodzenia powiedzieć, że zmieniła pani zdanie.
Tylko, że między jednym dniem a czterema milionami to chyba różnica jest…
Te cztery miliony nie wynikały z działań pana dyrektora.
Ale będą się liczyły już na jego konta, jego dyrektorowania.
Nie, nie. To nie jest tak. To jest jakby zamiana wymagań krótkoterminowych na długoterminowe. To też nie można tak powiedzieć, że doszły cztery miliony. Tak to zostało skonstruowane, że wymagalne zostały zamienione na niewymagalne.
No tak, tutaj może tak. A co z remontami, które są niezbędne? Chociażby oddział dziecięcy. Czy wierzy pan w to, że znajdą się na to pieniądze i nie będzie to kolejny kredyt?
Tak. Jestem pewny tego. Już wiem, jakie to będą pieniądze. To są te środki, milion trzysta tys., które powiat musi zapłacić na pokrycie straty.
Czyli znów pieniądze idą od was? Od powiatu
No tak.
Zmieniając temat, ostatnio padł taki wniosek radnego Pawła Rychlika, dotyczący przejęcia przez SP ZOZ w Wieluniu gminnych ośrodków. Jak pan się na to zapatruje ?
Żeby te ośrodki funkcjonowały, muszą być chętni pacjenci. Okazałoby się wówczas, czy ci pacjenci są. Nie można skreślać od razu jakiegoś pomysłu, inicjatywy. Myślę, że tego typu rozwiązanie też byłoby dobrym rozwiązaniem. Pacjent może sobie wybrać podstawową opiekę. Byłaby jakaś propozycja. Może ktoś by ocenił, że szpital ma fajną bazę zabiegową, wszystko w jednym miejscu.
Zostawmy już temat szpitala, ponieważ powiat to nie tylko szpital, chociaż ostatnio to właśnie ten temat dominuje. Natomiast tak już na zakończenie chciałabym dopytać jeszcze o temat Zespołu Szkół Specjalnych. Tutaj też przez ostatnie miesiące sporo się wydarzyło. Mam na myśli problem z wybraniem dyrektora tejże placówki…
Każdej instytucji się należy, żeby miała dyrektora wybranego na kilka lat i to dobrego jeszcze. Więc ja tak wszystkim życzę. W związku z tym, jeśli ja się dowiaduję, że nie można wybrać dyrektora na stałe tylko czasowo, to nie jest dobrze. To nie jest katastrofa jeszcze, bo zawsze można wybrać za jakiś czas, ale lepiej jak jest możliwość wybrania kogoś na stałe. Natomiast przyjmuję do wiadomości, że jeśli nie ma takiej osoby chętnej to nie można wybrać. Bo taka osoba musi spełnić też szereg wymagań, trzeba złożyć wymagane dokumenty. Jeśli ktoś tego nie zrobił, to ja już się nie mogę odzywać . Myślę jednak, że tam jest dobra kadra i się to wszystko rozwiąże.
No właśnie, tak pan myśli. A co w sprawie konfliktu wewnętrznego, który miał tam miejsce?
Nie mam żadnych pism, które by świadczyły o tym, że ktoś się na kogoś skarży. Nic nie wpływa od kilku miesięcy. Wydaje mi się, że jest lepiej niż było. Wcześniej była bardziej konfliktowa sytuacja. Teraz skarg żadnych nie było.