Był budynek, pomysł na niego i sponsor, który chciał wyłożyć pieniądze. Zabrakło jednak zgody rady na wyremontowanie obiektu po byłej zlewni mleka w Chotowie. Ostatecznie budynek z pomocą ludzi i sprzętu został zrównany z ziemią. – Wysiłkiem pracowników Urzędu Gminy, zaangażowaniem sprzętu oraz publicznych pieniędzy, mogących posłużyć na inne cele, znika symbol niegospodarności gminnej władzy- komentuje Grzegorz Prygiel.
Jak podnosi radny Grzegorz Prygiel, zakupiony parę lat wstecz za kilkanaście tysięcy złotych budynek dawnej zlewni mleka w Chotowie właśnie zamienił się w stertę gruzu.
– Pozostawiony miesiącami bez odpowiedniego zabezpieczenia stał się ruiną szpecącą centrum wioski i nie doczekał się planowanego przeznaczenia jakim miała być szatnia boiska, które pewnie czeka podobny los sadząc po zarastających na nim powoli chaszczach- mówi Prygiel.- Czyżby zabrakło kredytów tak szczodrze podejmowanych w bankach? Raczej wyobraźni i rozsądku w gospodarowaniu mieniem na jakie składają się w podatkach i opłatach wszyscy mieszkańcy gminy- nie szczędzi krytyki radny.
Przypomnijmy, że budynek od długiego czasu był tematem dyskusji radnych i nie tylko. Kilkanaście miesięcy wstecz znalazł się nawet sponsor, reprezentowany przez Czesława Krawczyka, który gotów był wyłożyć grube pieniądze na remont dachu na budynku. Jak podnosili co niektórzy mieszkańcy, byłaby to szansa na zabezpieczenie byłej zlewni mleka na kolejne lata i być może znalezienie dla niej przeznaczenia. Jednak wójt Tomasz Kącki nie ukrywał obaw, że kwota 20 tys. zł może nie być wystarczająca na to, żeby ten dach stanął tak jak stanąć powinien.

Budynek po byłej zlewni nie był łatwym tematem
– Oprócz samego dachu jest wiele rzeczy związanych z tym budynkiem, kwestia na pewno wzmocnienia konstrukcji, zrobienia wieńców, może się okazać, że ta kwota jest niewystarczająca. Poprosiłem, żeby jeszcze tutaj sprawdzili pracownicy jaka kwota na ten dach jest szacowana. Co do tego czy my będziemy się dokładać do pracy innej, raczej w tej chwili, a nawet w przyszłorocznym budżecie nie ma takiej kwoty. Jeśli chodzi o punkt, który był jako zapytanie, co może zrobić darczyńca gdy stanie się inaczej niż sobie życzy. Dzisiaj mówimy o dachu, ale jeżeli przyjmiemy darowiznę na dach, trzeba mieć świadomość, że trzeba będzie zrobić cały budynek i darczyńca będzie miał taką możliwość, żeby na nas naciskać, bo w sumie to jest na dach, ale po to, żeby cały budynek był zrobiony- podnosił wówczas Tomasz Kącki.
W planach była również alternatywa, żeby postawić innego rodzaju obiekt, jak choćby kontener.
– Można też przeanalizować czy w obecnym stanie ten obiekt zrobiony na nowo, wybudowany od podstaw nie będzie tyle samo kosztował co remontowany, a będzie spełniał wszystkie wymogi, które w danym momencie są nam potrzebne, a nie zmieścimy się w tej przestrzeni, która jest. Kwestia wyboru. Myślę, że jednak punkt związany z tym, że przyjęcie darowizny wiąże się z określonym później naciskiem jest też warte rozważenia. Kwota na dzień obecny może być niewystarczająca, bo okaże się, że dach jest dachem, a inne rzeczy trzeba zrobić, żeby konstrukcja nie runęła- wyjaśniał dalej Tomasz Kącki.
Ostatecznie, po dokonaniu wielu analiz, a także wysłuchaniu opinii prawnika, radni zadecydowali o przeznaczeniu budynku do rozbiórki. Musiało minąć jednak sporo miesięcy, aby faktycznie budynek zrównać z ziemią.
– Wysiłkiem pracowników Urzędu Gminy, zaangażowaniem sprzętu oraz publicznych pieniędzy, mogących posłużyć na inne cele, znika symbol niegospodarności gminnej władzy- podsumowuje Grzegorz Prygiel.