Leń, wałkoń, próżniak – tymi słowami proboszcz parafii w Osjakowie określa wikariusza. Przed niedzielną mszą świętą publicznie nazywa go „nierobem”. Oburzeni parafianie nie godzą się na takie zachowanie. Niech siebie zwolni, a nie innych obraża – komentują
To nie pierwszy wybryk księdza Marka Ptaka mimo, że w parafii w Osjakowie jest od niedawna. Przypominamy, że ksiądz już raz wywołał skandal, o którym usłyszała cała Polska. Proboszcz oznaczył groby przeznaczone do likwidacji pomarańczową farbą, co w oczach wielu było dewastacja i profanacją krzyża. Tym razem ks. Marek „umilił” życie nowemu wikariuszowi publicznie nazywając go „nierobem”. Do incydentu miało dojść przed niedzielną mszą świętą, a obraźliwe słowa padły w kościele w obecności wiernych.
Część parafian z Osjakowa słowami proboszcza jest oburzona.
– Jak ma coś do wikarego, to niech mu to powie prywatnie a nie na forum publicznym będzie go obrażał. Powiedział, że wikary jest nierobem, że pojechał gdzieś sobie mszę odprawiać, a z tego co wiem, to proboszcz go sam wyrzucił – mówi parafianka i dodaje, że proboszcz miał używać wulgarnych słów „wyrzucając” wikarego.
Według relacji parafian, proboszcz miał mieć pretensje do wikarego między innymi o to, że ten odwiedza chorych o godzinie 19.
– Uważam, że wtedy się jedzie do chorego, kiedy jest taka potrzeba. Jeżeli będzie potrzeba przyjazdu o 12 w nocy, to ksiądz jest od tego, wikary, czy proboszcz, żeby przyjechać i udzielić ostatniej posługi choremu – komentuje parafianka.
Wiernych, których zabolały słowa proboszcza jest więcej. Podkreślają, że wikary jest w parafii od niedawna i trudno oceniać go juz teraz. Tym bardziej w tak mocnych słowach.
– Strasznie mnie zbulwersowały słowa, jakich użył ksiądz proboszcz w stosunku do księdza wikariusza. Wyzwał go od różnych nierobów. To z ust księdza proboszcza nie powinno wypłynąć. Nie wiem co widzi w księdzu wikariuszu negatywnego, skoro miał dobrą opinię także w Zespole Szkół nr.1 w Wieluniu. Boli mnie, ale i pewnie innych mieszkańców, że takie słowa z ust proboszcza padły. Nie można mówić kłamstwa, że nic nie robi. Myślę, że jako ksiądz wikariusz prefektem jest dobrym, uczy dzieci – mówi oburzony parafianin – Ja mam takie odczucie, że my jako parafianie mamy, za przeproszeniem g**** do gadania. Już kiedyś powiedział, po tej sytuacji z grobami: kim wy jesteście? Proboszcz co chce to robi, ale niestety my, parafianie też powinniśmy mieć możliwość się wypowiedzieć. My też się przyczyniamy do wielu prac tutaj. Niech się spyta nas czy ksiądz wikariusz ma zostać, a nie sam decyduje, bo jemu się twarz nie podoba czy coś. Niech siebie zwolni, a nie innych obraża.
Proboszcz sprawy komentować nie chce.
– Nie będę z panem na ten temat rozmawiał – rzuca w rozmowie telefonicznej i się rozłącza.
Wikary również odmawia komentarza.
– Przykro mi, ale bez zgody Arcybiskupa nie mogę nic na ten temat powiedzieć – mówi łamiącym się głosem.
Parafianie tymczasem twierdzą, że proboszcz zwyczajnie znęca się psychicznie nad księdzem, który niedawno trafił do Osjakowa.
Mimo, że ks. Marek Ptak komentować sprawy nie chciał, to w rozmowie z córką jednej z wiernych przyznał, że użył obraźliwych słów wobec wikariusza. Kobieta w rozmowie telefonicznej poinformowała proboszcza, że jej matka jest zbulwersowana tym, że nazwał wikarego „nierobem”.
– Bo jest – odpowiedział ks. Marek Ptak – bo na człowieka, który nie pracuje mówi się nierób. Nie robisz, nie pracujesz. Cała sprawa, uważam ją za zamkniętą.
Proboszcz twierdzi, że poza pracą w szkole i odprawianiem mszy wikary nie wypełnia żadnych obowiązków, które przejął po swoim poprzedniku. Ks. Ptak twierdzi ponadto, że aby odprawić mszę, podczas której użył wobec wikariusza obraźliwego określenia, musiał przejechać 40 kilometrów.
– Jakby ksiądz w parafii pracował, byłby odpowiedzialny. A że nie pracuje, dlatego taka moja reakcja a nie inna. O tym wszystkim wie ksiądz Arcybiskup i ksiądz będzie zmieniony, a więc nie mamy o czym rozmawiać dalej – mówił ks. Marek Ptak w rozmowie z córką parafianki. Proboszcz twierdzi, że wikary nie tylko nie pojawił się na mszy, którą miał odprawiać, ale, że do tej pory nie przeprowadził spotkania z młodzieżą przygotowującą się do bierzmowania. Zapytany o to, czy nie skrytykował wikarego w zbyt mocnych słowach, proboszcz nie tylko podtrzymuje swoje zdanie, ale dorzuca kolejne określenia.
– Niech mi pani powie jakich? Leń, wałkoń, próżniak? – rzuca do swej rozmówczyni.
Parafianie, którym ks. Marek naraził się swoimi słowami mają do proboszcza więcej zastrzeżeń. Mówią o tym, że proboszcz nie dopuścił w ubiegłym roku sporej grupy dzieci do bierzmowania. Wspominają też o przyklejonej na domofonie proboszcza informacji nakazującej przed powtórnym dzwonieniem odmówienie 10 razy „Zdrowaś Maryjo”.
– On mi będzie nakazywał, żebym modlił się do jego drzwi? Moja babcia mówiła „przymuszony pacierz panu Bogu nie miły”, ale widocznie ksiądz wie lepiej – mówi parafianin.
Jedna z wiernych natomiast, komentując zachowanie proboszcza względem wikarego parafrazuje słowa Ewangelii.
– Drzazgę w cudzym oku widzi, a belki we własnym nie dostrzega – mówi zdenerwowana kobieta.
Czy wikariusz rzeczywiście „wyleci” z parafii w Osjakowie? Pytanie w tej sprawie poprzez rzecznika Kurii Metropolitalnej w Częstochowie skierowaliśmy do Arcybiskupa. Czy proboszcz rzeczywiście, jak zapewniał, poinformował już Arcybiskupa i decyzja w sprawie wikarego zapadła? Na odpowiedzi przyjdzie jeszcze poczekać.
– „Nadesłane przez Pana pytania otrzymałem i jak najszybciej przekażę je Księdzu Arcybiskupowi i Pracownikom kancelarii kurii.
Po uzyskaniu odpowiedzi, po powrocie Księdza Arcybiskupa Metropolity z Narodowej Pielgrzymki do Rzymu, odeślę odpowiedź” – zapewnia rzecznik kurii ks. Paweł Maciaszek.
W całej sprawie są też głosy, że proboszcz postąpił słusznie, a wszystkiemu winien jest właśnie wikary. Tak czy inaczej, obraźliwe słowa padły publicznie, przez co ks. Marek Ptak ponownie podzielił parafian.
***
Niezależnie od tego, czy ks. Marek Ptak ma rację co do wypełniania obowiązków przez wikarego, czy nie, słowa jakich użył budzą negatywne emocje wśród parafian. Co więcej proboszcz nie dał możliwości obrony osobie, którą obrażał za plecami mimo, że zrobił to publicznie. Ksiądz Marek po raz kolejny wzbudził zainteresowanie parafią i po raz kolejny nie dzięki pozytywnym działaniom. Skandal wywołany przez oznaczenie grobów farbą najwyraźniej nie wystarczył. Trudno oprzeć się też przekonaniu, że jak mówili oburzeni parafianie, ksiądz traktuje parafię jak prywatny folwark. Robi i mówi co mu się podoba nie licząc się z tym, że może kogoś urazić i tłumaczyć się nie zamierza. Zapewnia, że wikary pożegna się z parafią. Skoro jednak proboszcz kolejny raz działa na nerwy wiernym, może należałoby się zastanowić, czy jego obecność w Osjakowie jest uzasadniona? O to z resztą też zapytaliśmy ks. Arcybiskupa.
fot. Parafia Osjaków, archiwum, Marcin Stadnicki