Mieszkańcy Ożegowa wyszli z inicjatywą zbiórki pieniędzy na opłacenie prawnika w sądowej walce o szkołę podstawową. Likwidacja placówki, jeśli okaże się niezgodna z prawem, może potężnie odbić się na budżecie gminy Siemkowice. W trakcie zorganizowanego przez radnych zebrania na jaw wyszły fakty, o których, do tej pory, władze nie mówiły.
Gminni radni z Ożegowa obiecali mieszkańcom swojej miejscowości, że o szkołę podstawową będą walczyć do upadłego. Tak też czynią, mimo, że placówka została już zamknięta.
To właśnie szkoła była głównym tematem zebrania z mieszkańcami, jakie Przemysław Szczerkowski i Andrzej Zgorzelak zorganizowali w minioną niedzielę w sali OSP. Radni chcieli poinformować zebranych o nowych faktach w sprawie walki o placówkę, która wkroczyła już na drogę sądową. Chcieli także potwierdzenia, że mieszkańców Ożegowa nie urządza samo otwarcie świetlicy wiejskiej i dalej chcą przywrócenia podstawówki.
Tych ran czas nie wyleczył
Przemysław Szczerkowski rozpoczął zebranie od nakreślenia obecnej sytuacji, związanej z zamknięciem szkoły. Jak przypominał radny, jeden z rodziców uczniów nie został poinformowany o likwidacji placówki.
– Złożył skargę do pani wójt. Pani wójt tej skargi nie uznała, więc złożył ją do wojewody. Wojewoda tę skargę odrzucił. Następnie napisał skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i tym razem wyrok był korzystny dla nas – informował Szczerkowski.
Wyrok jednak nie zdążył się uprawomocnić. Na orzeczenie WSA została bowiem wniesiona skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ta, jak dowodzi radny, została złożona niezgodnie z prawem, bowiem rada gminy nigdy nie podjęła uchwały w sprawie.
– Jakby ten wyrok był prawomocny, to nasza placówka szkolna by musiała zacząć funkcjonować- informował Andrzej Zgorzelak. – Ale, że wyrok jest nieprawomocny i złożona jest kasacja, musimy dalej o nią walczyć. Właściwie jest takie pytanie, czy rodzice chcą dalej tej szkoły? Dlatego robimy to spotkanie. Upłynęło trochę czasu od ostatniego zebrania, gdzie nam rodzice narzucali, żebyśmy walczyli o tę szkołę i robimy co do nas należy, żeby ją przywrócić, ale wiadomo, że czas leczy rany i rodzice mogą mieć różne przemyślenia.
Czasu rzeczywiście upłynęło sporo, wszystko wskazuje jednak na to, że w tym przypadku rany nadal są otwarte. Propozycja władz gminy Siemkowice, aby w miejscu szkoły powstała świetlica wiejska, to dla mieszkańców Ożegowa marna pociecha. W zebraniu uczestniczyło około 50 osób, które dały radnym jasno do zrozumienia, że chcą, aby walka o placówkę trwała dalej.
Nie będzie łatwo, nie będzie tanio
Jak mówił Przemysław Szczerkowski, działania na rzecz przywrócenia podstawówki w Ożegowie to masa pracy.
– Przygotowanie pism, konsultacje nasze prywatne z prawnikami. Ja jestem urzędnikiem, ale moja wiedza tak daleko prawnie już nie sięga – mówił Szczerkowski. – Nie jest to proste. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to też proste dla pani wójt, mam na myśli bronienie się.
Jak mówił dalej radny, prawnik gminy nie specjalizuje się w takich sprawach.
– Też popełnia błędy – uzupełniał Andrzej Zgorzelak.
– Pani wójt też popełnia błędy. Każdy popełnia, tylko nie każdy się potrafi do nich przyznać – mówił z kolei Szczerkowski.
Jak informowali dalej radni, sprawa, która trafiła do NSA i tak zostanie doprowadzona do końca. Szanse na przywrócenie szkoły są spore, to jednak może potrwać. Jest szansa, żeby procedura trwała krócej, do tego jednak potrzebna jest fachowa pomoc prawna. To z kolei musi kosztować. Radni chcą dążyć do tego, by NSA skargi kasacyjnej nie rozpatrywał ze względu na błąd formalny. Błędem takim ma być brak uchwały rady, która na kasację powinna wyrazić zgodę.
Mieszkańcy Ożegowa czekać na rozwój wydarzeń nie chcą. Zdając sobie sprawę z faktu, że wszystko może potrwać rok lub dłużej sami wyszli z inicjatywą, aby zorganizować zbiórkę pieniędzy na opłacenie prawnika. Tym ma zająć się rada rodziców szkoły podstawowej.
Świetlica nie wyklucza szkoły

Mieszkańcy Ożegowa licznie przybyli na zebranie. W jego trakcie na jaw wyszły nowe fakty dotyczące podstawówki
Radni spotykają się z mieszkańcami. Sprawa legalności zamknięcia placówki leży w rękach sądu, tymczasem władze gminy realizują swój plan na opuszczony przez uczniów i nauczycieli budynek. Na otarcie łez po placówce zaproponowano świetlicę, która do tej pory nie doczekała się otwarcia. W obiekcie trwają prace, które mają go przystosować do pełnienia nowej funkcji. Inwestycja jest zapisana w planie rewitalizacji gminy. W razie korzystnej dla mieszkańców Ożegowa decyzji NSA podstawówka będzie musiała zostać otwarta. Do tego czasu może jednak już ruszyć świetlica.
Zdaniem mieszkańców to nie problem.
– Jeżeli mówicie, że są pozyskiwane środki na rewitalizację szkoły w celu utworzenia świetlicy, to proszę państwa świetlica przecież działa od godziny 16. Szkoła skończy swoją działalność o godzinie 16 a po tej godzinie będzie działać świetlica środowiskowa. To dopiero będzie punkt centralny wsi – komentowała jedna z zebranych.
Okazuje się jednak, że w planach jest nie tylko utworzenie świetlicy.
– Budynek jest podzielony. Z tego co ja wiem, to tam mają być lokale socjalne dla policji i świetlica – podnosił jeden z mieszkańców, czym zaskoczył część zebranych.
– My też wszystkiego nie wiemy. Przed nami się wiele rzeczy ukrywa – mówił Andrzej Zgorzelak.
O świetlicy, która ma powstać w placówce mówiono wielokrotnie. Informowała o tym wójt Zofia Kotynia, czy pracownicy urzędu. Na ostatniej sesji podczas omawiania planu rewitalizacji przedstawiono nawet korzyści płynące z otwarcia świetlicy. O mieszkaniach socjalnych, czy jakimkolwiek innym przeznaczeniu obiektu natomiast nikt do tej pory nie wspominał.
„Przewodniczący za was podpisał”
To nie jedyne zaskoczenie, jakiego świadkami mogli być zebrani w sali OSP mieszkańcy. Kolejnym była informacja, że wybrano już opiekuna świetlicy. To stanowisko ma objąć Agnieszka Krzemień, która także pojawiła się na zebraniu. Jak wyjaśniała, wójt Zofia Kotynia zadzwoniła do niej z propozycją pracy. Przyjęciu propozycji nie dziwi się Przemysław Szczerkowski.
– Moje zdanie jest takie, że na propozycje pracy nie można się obrażać – mówił.
Korzystając z nowych wiadomości mieszkańcy Ożegowa zaczęli dopytywać o przyszłość świetlicy i szkoły. Agnieszka Krzemień potwierdziła, że budynek ma zostać podzielony. Na pytanie natomiast, czy rzeczywiście jego część ma być przeznaczona na mieszkania odpowiedzieć nie potrafiła.
– Pani wójt też mi wszystkiego nie mówi – wyjaśniała.
Radni, którzy zorganizowali spotkanie nie byli zdziwieni tym, że pewnych informacji z urzędu nie otrzymują. Jak mówili, wielu rzeczy muszą dowiadywać się na własną rękę. Tak było chociażby z wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, o którym rada nie została poinformowana.
– Włodarze ukrywają wyroki niekorzystne dla urzędujących. Jak was nie informują o takim czymś? Do tego się powinno obligować – podnosił jeden z zebranych.
– My nie bierzemy udziału w żadnych spotkaniach, nie jesteśmy proszeni, ale nie o to chodzi. Na kawie nie spotykamy się, nie przytakujemy, kiedy myślimy inaczej, tylko bronimy swojego zdania – wyjaśniał Przemysław Szczerkowski.
Wyrok WSA to nie jedyny przypadek, kiedy radni nie zostali o czymś istotnym poinformowali. Szczerkowski przypominał sytuację, kiedy do porządku obrad sesji nadzwyczajnej dodano punkt dotyczący miejsc, gdzie można sprzedawać alkohol, oraz ich odległości od obiektów użyteczności publicznej.
– Pani wójt wstała, powiedziała, że to nikogo nie dotknie, ci którzy działają będą mogli działać – mówił radny. Okazało się jednak, że jeden z przedsiębiorców alkoholu sprzedawać już nie będzie mógł.
– Nie wiedzieliśmy, że to jest jakby nowy podmiot. To jest taka gra słów ze strony pani wójt, że ci, którzy działają mogą działać, a ci, którzy coś zmieniają już nie – wyjaśniał Szczerkowski.
– Zaufaliśmy pani wójt, że mówi prawdę i dlatego wszyscy byliśmy za przyjęciem tej uchwały. Później się okazało, że to był cel w jedną osobę – dodał Andrzej Zgorzelak.
Podobnie radni widzą problem uchwały pozwalającej na złożenie kasacji, która nigdy nie została podjęta.
– Pani wójt musi dostać przyzwolenie, zgodę od rady gminy. Takiej zgody nie było. Idąc tym tokiem myślenia Naczelny Sąd Administracyjny w ogóle nie powinien tej skargi rozpatrywać – twierdził Szczerkowski.
– Przewodniczący się podpisał za was – rzucił jeden z mieszkańców Ożegowa.
– Nie może się przewodniczący sam podpisać. Przewodniczący nie jest radą. Jest przewodniczącym rady i dalej tych radnych jest 15 osób i to my decydujemy – odpowiadał radny – Przewodniczący to wiemy co opowiada.
Rękę na pulsie trzymają nie tylko radni z Ożegowa. Zainteresowani tematem mieszkańcy także muszą sami wyszukiwać informacji na temat przyszłości placówki.
– Ta uchwała była odrzucona w całości i ona była niezgodna w trzech punktach, nie tylko w jednym – informowała była nauczycielka z placówki w Ożegowie
Likwidacja szkoły finansową katastrofą?
Podstawowym argumentem, jakim władze gminy Siemkowice uzasadniają zamknięcie szkoły w Ożegowie są oszczędności. Tymczasem nie jest wykluczone, że gmina słono zapłaci za likwidację placówki, jeżeli okaże się, że zrobiono to niezgodnie z prawem. Mimo, że sprawa szkoły ma swój bieg przed sądem i jeden niekorzystny dla gminy wyrok już zapadł, władze beztrosko realizują swoje plany. O ile stworzenie świetlicy rzeczywiście nie powinno kolidować z istnieniem szkoły, o tyle mieszkań socjalnych już z podstawówką pogodzić się nie. Co stanie się, jeżeli gmina przystosuje budynek do pełnienia nowej funkcji, a NSA podtrzyma wyrok wojewódzkiego sądu? Tego można tylko się domyślać. Trudno wyobrazić sobie, że budżet gminy udźwignie ponowny remont placówki po to, by mogli tam zawitać uczniowie. W takim wypadku rodzi się też pytanie o ewentualne dotacje, które władze mogą pozyskać na rewitalizację. Ewentualny zwrot pozyskanych środków może być kolejnym ciosem dla skromnego budżetu. Na tym jednak jeszcze nie koniec, bowiem w razie przywrócenia szkoły do życia, wywrócić do góry nogami trzeba będzie cały budżet, który nie zakłada utrzymywania placówki w Ożegowie, a i to nie wszystko. Pozostaje jeszcze sprawa nauczycieli, którzy stracili pracę w wyniku zamknięcia szkoły. Wyrok uchylający uchwałę rady gminy da solidną podstawę do starania się o odszkodowania. Rozstrzygnięcie oczywiście nie musi być korzystne dla mieszkańców Ożegowa, jednak możliwości są dwie. Może więc warto byłoby zaczekać chociażby ze zmianą przeznaczenia obiektu, aż o jego losie zdecyduje sąd zamiast ściągać na gminę widmo finansowej katastrofy?
Mieszkańcy Ożegowa nie zamierzają odpuścić. Podobnie radni, którzy deklarują dalszą walkę mimo, że będzie ona czasochłonna i zapewne kosztowna.