Na terenie dwóch największych osiedli w Wieluniu pojawiać zaczęły się lisy. Od zwierząt należy trzymać się z daleka. Lisy mogą przenosić wściekliznę i zachowywać się agresywnie. Nie brakuje przypadków tragicznych w skutkach ataków tych zwierząt. Szczególnie narażone są bezbronne dzieci
„Ostrzeżenie dla mieszkańców os Wyszyńskiego. Od paru dni na osiedlu grasuje duży dorosły lis był widziany o 1 w nocy jak i po 21 godzinie. Zwracam się również o ostrożność w godzinach wieczornych i ku przestrodze. Nie wiadomo czy lis jest agresywny i czy nie jest chory, jak wiadomo może przenosić wściekliznę. Zajście zostało już zgłoszone do odpowiednich służb” – takie ostrzeżenie pojawiło się na jednym z portali społecznościowych. Osiedle Wyszyńskiego nie jest jednak jedynym miejscem w Wieluniu, gdzie dzikie zwierzęta zaczęły się pojawiać. Lisa i to nie jednego można spotkać także na Starych Sadach. Najłatwiej o to w porze nocnej.
Zwierzęta swobodnie spacerują między blokami, w żadnym wypadku nie należy jednak się do nich zbliżać.
-Lis jest zwierzęciem drapieżnym – przestrzega zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Wieluniu Andrzej Derkowski – Z tego, co się dzieje w okolicy, w województwie łódzkim wynika, że zagrożenia bezpośredniego wścieklizną nie mamy, bo o to przede wszystkim chodzi. Wykluczyć tego nie możemy, natomiast te lisy wysłane do badań monitoringowych od lat nie wykazały tego wirusa w środowisku.
Mimo tego jednak pogryzienie przez lisa może skończyć się nieprzyjemną wizytą w szpitalu. Nie można bowiem ryzykować i zastanawiać się, czy zwierzę ma wściekliznę, czy też nie.
-Lisów jest coraz więcej. Na wsiach po podwórkach cały czas spacerują. Nie wiem dlaczego pojawiły się na osiedlach, ale być może zaczęły być dokarmiane przez mieszkańców. Mają wspaniałe pożywienie, więc sobie zostały – spekuluje Derkowski i podkreśla, że zwierząt w żadnym wypadku nie należy dokarmiać.
Powiatowy lekarz weterynarii dobrze zna problem pojawiania się zwierząt nie tylko na terenie gminy Wieluń. Wizyty lisów na blokowiskach są jednak nowością.
-Po raz kolejny zwracaliśmy się na spotkaniach w starostwie odnośnie reagowania kryzysowego o zakup broni Palmera w powiecie wieluńskim, który umożliwiłby jak najszybsze odłowienie tego lisa i przeniesienie ich do środowiska leśnego – mówi Andrzej Derkowski.
Broń, o której mówi zastępca powiatowego lekarza weterynarii służy do usypiania zwierząt, aby później można było bezpiecznie przetransportować je do środowiska naturalnego.
Derkowski podkreśla, że zwierzę, szczególnie sprowokowane lub wystraszone może być niebezpieczne.
-Jeśli mówimy o zagrożeniu wścieklizną, to może być to zagrożenie dla każdego z nas czy to jest dorosły, czy dziecko. Jeżeli dziecko ma zaszczepiony strach przed tym zwierzęciem i nie będzie go łapało, głaskało, to powinno być wszystko w porządku, natomiast jak będzie chciało dotknąć, pogłaskać, to już mamy problem większy. Łączy się to z pogryzieniem. To zwierzę tez reaguje, chce się obronić. Będzie atakowało i gryzło – mówi i apeluje o ostrożność.
-Na pewno nie możemy podchodzić do dzikich zwierząt. Nie można ich straszyć, drażnić. Nie dokarmiajmy.
Zagrożenie wścieklizną to jedno, ale ofiarami zwierząt często padają dzieci. Nie brakuje odnotowanych przypadków pogryzień przez te zwierzęta. Dzieci często nawet z poważnymi obrażeniami trafiają do szpitali.
Agresywne zachowanie lisów można odnotować także w Wieluniu. Według relacji dzieci z osiedla Stare Sady zdarzały się już przypadki, kiedy lisy podchodziły bez strachu, czy goniły młodych rowerzystów.
Za odławianie lisów, podobnie jak i innej zwierzyny odpowiada w pierwszej kolejności gmina.
– „W przypadku znalezienia się zwierzęcia łownego poza terenem jego naturalnego bytowania zastosowanie mają przepisy ustawy o samorządzie gminnym i ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
Zgodnie z art. 7 ust. 1 pkt 4 ustawy o samorządzie gminnym, do zadań własnych gminy należy m.in. utrzymanie porządku. Powyższe wynika także z art. 3 ust. 1 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Pojawienie się zwierząt łownych poza ich środowiskiem naturalnym należy więc traktować jako zdarzenie powodujące konieczność działania gminy w celu przywrócenia porządku” – informuje powiatowy lekarz weterynarii w Wieluniu Grzegorz Łuczak.
Wieluński inspektorat weterynarii zaleca także współpracę z kołami łowieckimi. Jak mówi Andrzej Derkowski, jest to drastyczna metoda i powinna być ostatecznością, jednak gmina powinna zapewnić taką współpracę.
Mimo, że lis może wydawać się nieszkodliwy nie należy bagatelizować problemu i trzymać się od zwierząt z daleka. Jak każde dzikie zwierzę, tak i lisy mogą bowiem zareagowac agresywnie, a skutki ataku mogą być opłakane.
fot.: Jakub Józefczuk
2010 rok – Trójka dzieci zaatakowana.
Prawdziwy problem z lisami mają Anglicy. Zwierzęta zadomowiły się w miastach, czego skutkiem były między innymi pogryzienia dzieci. Najpierw ofiarami drapieżnika padły 9-miesięczne bliźniaczki. Dwa tygodnie później 3-letni chłopiec. Zwierzę dostało się do domu przez otwarte drzwi balkonowe. Weszło na piętro, gdzie spały dwie dziewczynki. Obie zostały dotkliwie pogryzione i z ranami na rmaionach trafiły do szpitala. Jedna z bliźniaczek miała również rany twarzy. Chłopca, który niedługo później również spotkał się z drapieżnikiem zgubiła dziecięca ciekawość. 3-latek podczas zabawy w przedszkolu zobaczył lisią kitę wystającą spod szopki. Dziecko chciało pogłaskać zwierzę, co skończyło się pogryzieniem przez lisa.
2010 rok – Niemowlę ugryzione w twarz
Ataki lisów zdarzają się także w Polsce. Do dramatycznego zdarzenia doszło w Kędzierzynie – Koźlu. Lis wskoczył do wózka z dzieckiem i ugryzł je w twarz. Konieczne było podanie immunoglobuliny i szczepionki przeciwko wściekliźnie. Ugryzienie w twarz jest wyjątkowo niebezpieczne. Jeżeli zwierzę jest zarażone wścieklizną, wirus szybko dostaje się do mózgu. Pogryzienie dziecka to nie jedyny przypadek ataku lisa w opolskim.
2012 rok – Lis zaatakował podczas pracy w polu
Mężczyzna spod Opola pracujący w polu także zaliczył nieprzyjemne spotkanie z lisem. Najpierw próbował odpędzić zwierzę między innymi pryskając w nie sprejem. Bez rezultatu. Mężczyzna został ugryziony w palec i trafił do szpitala. Podobnie, jak wszystkim ofiarom pogryzienia przez dzikie zwierzęta, tak i jemu podano immunoglobulinę i szczepionkę przeciwko wściekliźnie.
2016 rok – Ciągnął dziecko za rączkę w kierunku drzwi
Do makabrycznego zdarzenia z udziałem lista doszło w Londynie. Do szeregowego domu przez otwarte drzwi dostał się lis i jako ofiarę upatrzył sobie miesięcznego chłopca. Matka chłopca pobiegła na górę, kiedy usłyszała huk. Na miejscu zobaczyła przerażający obrazek. Zwierze ciągnęło niemowlaka za rączkę w kierunku drzwi. Lis puścił dziecko dopiero po tym, jak matka dziecka ratowała syna kopiąc zwierze. Chłopiec z poszarpaną ręką i ranami twarzy trafił do szpitala, gdzie przeszedł czterogodzinną operację.
2011 rok – Lisi atak na osiem osób
Kolejny przypadek ataku lisa w Anglii. Tym razem ofiarą zwierzęcia padli dorośli. Jedna osoba została pogryziona, pozostałe musiały schronić się w budynku klubu sportowego. Do zdarzenia doszło w chwili, gdy grupa osób opuszczała klub. Zwierzę najpierw ugryzło jedną z kobiet, później zaczęło gonić mężczyznę jadącego rowerem, przez co ten się przewrócił. Grupa, która zabarykadowała się na terenie klubu nie mogła nawet skorzystać z bocznych drzwi. Jak relacjonowali sterroryzowani przez lisa Brytyjczycy, zwierzę słyszało każdą probe opuszczenia budynku i natychmiast podchodziło do drzwi. Uwięzieni przez lisa zadzwonili po pomoc, jednak gdy na miejsce dotarł fachowiec od deratyzacji, zwierzę nie pozwoliło mu wyjść z samochodu. Dopiero przyjazd kolejnego fachowca zakończył lisi terror i zwierzę zostało uśpione.