Henryk Dzbik wrócił do tematu, na który kilka miesięcy temu rozmawiał w wójtem Kazimierzem Jędrzejskim. Chodzi o tablicę dotycząca roślin miododajnych. Włodarz zapewnia, że o sprawie pamięta. Problem w tym, że nie widzi potrzeby stawiania takiej tablicy
– Jesienią byłem u pana wójta w sprawie takiej delikatnej sprawie, aby ustawić tablice z roślinami miododajnie pożytecznymi. Chodzi o owady zapylające. Do tej pory żadnej informacji nie mam. To jest nieduży koszt a pożytek dla ekologii i środowiska by był nieoceniony. Chciałbym zapytać czy w tym temacie panie wójcie coś drgnęło, bo czas ucieka – podnosił Henryk Dzbik.
Wójt zapewnia, że nie zapomniał o sprawie. Przyznaje jednak, że póki co nie zdecydował się na podjęcie kroków w tym kierunku. Jak podnosi, dostępność informacji na temat takich roślin jest na tyle duża, że sens stawiania specjalnej tablicy jest wątpliwy.
– Temat pamiętam, pamiętam jak rozmawialiśmy, ale to była rozmowa nie na tyle wiążąca, tylko mówiliśmy, że do tematu wrócimy – mówił Kazimierz Jędrzejski.
– Powiem panu, że można to postawić, ale tak naprawdę to nie ma konieczności. Włączy pan za każdym razem Internet, to wyskakują rośliny miododajne wszystkie po kolei z szerokim opisem, także dostępność tego jest ogromna i powiem, że ja to tak widzę. Może według pana to jest trafny pomysł, ale ja myślę, że do końca to nie jest trafny pomysł – twierdzi wójt Kiełczygłowa.
Mimo, że zdaniem włodarza stawianie tablicy nie ma większego sensu, to ostatecznie nie wyklucza on, że podejmie stosowne działania. Pod warunkiem jednak, że rzeczywiście istnieje taka potrzeba.
– Może ktoś ma pszczoły, rzeczywiście też uważa, że jest taka konieczność? – pytał wójt prosząc radnych o ustosunkowanie się do tematu. Zwolenników stawiania tablicy jednak na sali obrad nie było. Delikatnego wsparcia pomysłowi udzielił Dawid Trzcina.
– Tablica się bardziej rzuca w oczy – mówił. Wygląda jednak na to, że informacje znajdujące się w Internecie muszą okazać się wystarczające.