Quantcast
Channel: KULISY POWIATU
Viewing all articles
Browse latest Browse all 7000

„Nikt mnie w teczce nie przyniósł”. Kierownicy wygrywają w sądzie

$
0
0

Przyczyny polityczne są zdaniem Jacka Kurowskiego jedynym powodem jego zwolnienia z wieluńskiej ARiMR. Były już szef biura powiatowego agencji sprawiedliwości postanowił szukać w sądzie i w pierwszej instancji ją znalazł. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku byłego szefa ARiMR w Wieruszowie.

Ponad 300 osób w kraju straciło pracę w wyniku zmian, jakie zaszły w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Kadrowa rzeź nie ominęła też naszego regionu. Z pracą pożegnali się szefowie biur powiatowych w Pajęcznie, Wieluniu i Wieruszowie. Powodem zwolnienia kierowników nie były skargi, brak kompetencji, wykształcenia, czy umiejętności. Trudno znaleźć logiczny powód ich odwołania i póki co nie udało się go przedstawić także przed sądem.

To właśnie w sądzie sprawiedliwości szukać postanowili zwolnieni kierownicy z Wielunia i Wieruszowa. Obaj procesy wygrali, teraz czekają, czy druga strona złoży apelację.
Jacek Kurowski, do niedawna szef wieluńskiego biura ARiMR ma zgodnie z wyrokiem sądu otrzymać odszkodowanie w wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia. Do pracy w agencji wrócić nie chciał.

– Pewne rzeczy, które się tam zadziały i dzieją w Agencji, ja po prostu nie widzę się w tej orkiestrze dalej – mówi Jacek Kurowski.

W przypadku obu byłych kierowników agencji pozbawienie ich pracy zgodnie z prawem nie jest rzeczą prosta. Obaj bowiem są radnymi powiatowymi, co oznacza, że zgodę na rozwiązanie stosunku pracy z nimi muszą wyrazić rady powiatu. Takiej zgody jednak nie było, a kierownicy zostali, jak mówi Kurowski „wystawieni za drzwi”.

Były szef wieluńskiej ARiMR wspomina, że odwołany ze stanowiska został niespełna trzy tygodnie  po tym, jak rządy w łódzkiej agencji objął nowy dyrektor. Kurowski zaznacza, że przez ten czas nowy szef nawet nie zdążył zapoznać się z kierownikami i ocenić ich pracy.

– Na pytanie sądu dlaczego dokonał tych odwołań powiedział wprost, że chciał powołać, czy powołał swoich ludzi – mówi Jacek Kurowski – Szef regionalnej mówi, że odwołuje bez oceny, bez zapoznania się z dorobkiem, z pracą i tak dalej, a powołuje swoich, to to już o czymś świadczy.

„Dobra zmiana” w tym przypadku dotknęła doświadczonego pracownika. Swoją pracę Kurowski rozpoczął 10 października 2002 roku. Funkcje kierownika pełnił przez ostatnie sześć lat, zanim jednak do tego doszło swoje przepracował. Co zdecydowało o tym, że podjął pracę w agencji? Konkurs, który wygrał jako jedyny spełniający wymagania kandydat. Od razu jednak nie został kierownikiem. Na swoje późniejsze stanowisko musiał zapracować.

– Przeszedłem drogę awansu zawodowego od pracownika. W drodze konkursu zostałem wyłoniony do pracy. Agencja szukała osób o wykształceniu weterynaryjnym bądź zootechnicznym, bo zaczynaliśmy prace od masowej akcji kolczykowania bydła w 2003 roku. To była akcja na całą Polskę. Ja z wykształcenia jestem zootechnikiem. Skończyłem akademię rolniczą w Lublinie, właśnie wydział zootechniki. Wśród ofert, które zostały złożone tylko moja odpowiadała wymaganiom. Żaden lekarz weterynarii nie złożył oferty, a z zootechników byłem jedyny. Moja oferta została wybrana zgodnie z wykształceniem jakie sobie pracodawca życzył. Tak rozpocząłem pracę. Później w drodze awansu zawodowego pełniłem funkcję p.o. kierownika, kiedy kierownik Jesionek był na zwolnieniu. Byłem zastępcą kierownika i po odejściu kierownika Jesionka zostałem  przez dyrekcję wybrany na kierownika biura powiatowego. Ja rozpocząłem pracę jako pracownik. Nikt mnie w teczce nie przyniósł jako kierownika, ani jako zastępcy, czy naczelnika. Rozpocząłem pracę na stanowisku specjalisty w 2002 roku – wspomina Jacek Kurowski.

Były szef ARiMR widzi tylko jedną przyczynę jego odwołania. Nie ta strona politycznej barykady.
– Ja w sądzie na pierwszej rozprawie, kiedy sąd mnie spytał o przyczynę mojego odwołania powiedziałem wprost. Z przyczyn politycznych – mówi i podkreśla, że swoich poglądów politycznych się nie wstydzi i nie zamierza ich ukrywać.

– Należę do Polskiego Stronnictwa Ludowego. Należałem jeszcze przed podjęciem pracy. Należałem w trakcie pracy, należę dalej i będę należał. Mamy wolność wyznania, przynależności, orientacji. Mam takie prawo i ja to mówię głośno. W sądzie to podniosłem, że z przyczyn politycznych. Przedstawiciel agencji nawet nie za bardzo zaprzeczył. Szukali innych powodów, ale oczywiście nic mi nie mogli zarzucić – mówi Jacek Kurowski – Pytano mnie, czy praca radnego nie koliduje z pracą zawodową, czy ja nie zaniedbuję pracy. Odpowiedziałem, że potrafię rozdzielić czas na pracę zawodową, na pracę społeczną i na czas poświęcony rodzinie, czy na czas wolny. Ja za swoją pracę nigdy, przez okres 14 lat nie otrzymałem najmniejszej nagany, ani upomnienia ustnego.

Jako kierownik agencji otrzymał natomiast, jak wspomina, wyróżnienia, w tym jedno od ministra.
– Otrzymałem nawet złotą odznakę „Zasłużony dla rolnictwa” od ministra Sawickiego w 2015 roku, a w 2016 zostałem odwołany. Sam pan dyrektor powiedział na rozprawie, że nie zapoznał się z dorobkiem zawodowym, a odwołał tylko dlatego, że wsadza swoich – mówi Kurowski.

Były szef wieluńskiej ARiMR czuje się pokrzywdzony. Jak jednak zaznacza nie dlatego, że stracił posadę kierownika biura powiatowego, a dlatego, że w ogóle musiał pożegnać się z pracą w agencji.

– Dla mnie satysfakcja jest taka, że wygrałem tą sprawę, że sąd uznał, że racja jest po mojej stronie. Natomiast ja tyle lat pracowałem i w tej pracy się świetnie odnajdowałem. Stworzyłem załogę i ja tej załodze między innymi zawdzięczam to, że byliśmy tam, gdzie byliśmy. Po tylu latach, takie wysadzenie mnie z konia, wystawienie za drzwi. Ja rozumiem, przyszła inna opcja. Gdyby mnie zdjęto z funkcji kierownika, zaproponowano pracę na tym stanowisku, które miałem przed objęciem funkcji, ja bym się z tym pogodził. Znam realia, takie jest życie, ale że tak nas w ogóle wystawiono za drzwi, ciężko się z tym pogodzić. Nie pogodziłem się z tym i dlatego poszedłem do sądu – mówi Jacek Kurowski.

Na kierownikach się nie skończy?

Nie brakuje głosów, przynajmniej wśród osób pracujących w ARiMR, że zwolnienia kierowników to dopiero początek czystek w agencji. W końcu na innych stanowiskach też pracują osoby związane z PSL. Niejednokrotnie są to osoby pełniące także funkcję radnych. To jednak, że do zwolnienia takiej osoby potrzebna jest zgoda rady najwidoczniej rządzącym nie przeszkadza. Czy pozostali pracownicy także są zagrożeni? Nasz rozmówca związany z jednym z biur powiatowych twierdzi, że tak.
– Obawiają się tego. W rozmowach słyszy się, że atmosfera w biurze bardzo się zmieniła – mówi.

O ile Jacek Kurowski dobitnie komentuje sprawę zwolnienia i wyrok sądu, o tyle jego vis a vis z Wieruszowa póki co powstrzymuje się od komentarza. Andrzej Żóraw także wygrał swoją sprawę, jednak czeka na decyzję o ewentualnej apelacji i zapewnia, że wypowie się kiedy wyrok będzie prawomocny. Wiadomo już natomiast, że podobnie jak Kurowski, nie zamierza wracać do pracy w ARiMR. Przynajmniej nie przy obecnym „rozdaniu”.

***

Miała być „dobra zmiana”, a jest po prostu zmiana. Szybkość z jaką Prawo i Sprawiedliwość obsadza stanowiska „swoimi ludźmi” jest niewiarygodna. Oczywiście można mówić, że w ARiMR pracowali ludzie związani z PSL. Takich nie brakowało i nadal nie brakuje, czy to jednak jest powód aby wykopać ich z pracy? Czy to, że ktoś jest z PiS (lub jest z PiS związany) oznacza, że lepiej będzie pełnił kierowniczą funkcję? Ci, którzy mieli rozliczać sami obsadzają stanowiska kolegami i to jeszcze z naruszeniem prawa nie wnioskując do rady o wyrażenie zgody na zwolnienie radnego. Władza może wszystko, jeśli jest absolutna. PiS miał prawo być rozgoryczony po ostatnich wyborach samorządowych. W końcu dostał srogie baty właśnie od PSL. Wygrana w wyborach parlamentarnych natomiast dała praktycznie nieograniczone możliwości. Teraz obrywają właśnie ci, którzy zaszli za skórę PiS-owi w powiatach czy gminach pokonując ich kandydatów. Przypadek? Nie sądzę. Tylko gdzie tu poszanowanie prawa? Prawa, które mają przecież w nazwie.

fot. Sławomir Rajch
fot. powiat wieruszowski


Viewing all articles
Browse latest Browse all 7000

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra