Quantcast
Channel: KULISY POWIATU
Viewing all articles
Browse latest Browse all 7000

Inwestycyjne deja vu?

$
0
0

Zapewniał, że chce chronić środowisko. Przekonywał, że inwestycja nie będzie uciążliwa. W końcu zaproponował wycieczkę w miejsce, gdzie działa podobny zakład. Potencjalny inwestor nie przekonał mieszkańców trzech sołectw do swojego planu zbudowania zakładu utylizacji opon

Historia lubi się powtarzać. Nie wykluczone, że tak też stanie się w gminie Ostrówek, której władze już raz przepędziły niechcianego przez mieszkańców inwestora. Wówczas chodziło o wiatraki. Teraz burzliwą dyskusję wywołał temat zakładu utylizacji opon, który miałby powstać w miejscowości Wielgie.

Jak to działa?

Tematem zakładu zainteresowani są mieszkańcy trzech sołectw znajdujących się na terenie dwóch gmin. Poza Wielgiem, gdzie ma powstać zakład, na skutki jego działania mogą być narażeni także mieszkańcy miejscowości Dymek i Szynkielów (gm. Konopnica). Reakcja na inwestycyjne plany była szybka. Spotkanie z Ryszardem Proznerem, przedstawicielem inwestora, oraz władzami gminy zorganizowano na bardzo wczesnym etapie. Zaczęło się spokojnie. Głos zabrał przedstawiciel inwestora, który pokrótce streścił sposób działania mającego powstać na terenie gminy Ostrówek zakładu.

– Wszyscy produkujemy odpady i ktoś to musi zrobić. Ja się zainteresowałem tym problemem dlatego, że mi się spodobała idea. Jestem w motoryzacji. Zużywamy, kupujemy tysiące opon, które zużywamy na swoich samochodach i coś się z nimi musi dziać. One leżą w lasach, one leżą w waszych szopach one po prostu przeszkadzają i ktoś to musi zutylizować. Utylizujemy to dzisiaj nie tylko po to, żeby zutylizować, ale też po to, żeby dostać surowce wtórne – wyjaśniał Ryszard Prozner, który sposób działania zakładu zaprezentował za pomocą prowizorycznego modelu składającego się z butelki z nakrętkami i kartonowego pudła.

-Wyobraźcie sobie, że ta butelka to jest stalowy bęben, do którego wkładamy rozdrobnione opony tak, jak te nakrętki. To wszystko wkładamy do komory, która jest izolacyjna. Do tej komory podajemy ciepło, czyli spalamy w tej komorze albo gaz ziemny, albo olej opałowy na początek procesu. Następnie ogrzewamy to do temperatury, szczelnie zamknięte bez dostępu tlenu. W wyniku tego podgrzewania do temperatury 380 – 400 stopni zaczynają opony odparowywać. Te opary wydostają się ta końcówką i dalej, tak jak byście sobie wyobrazili produkcje bimbru. Czyli podgrzewamy, para wodna leci, my to studzimy i cóż dostajemy w wyniku tego? Z tego procesu dostajemy gaz, który jeżeli osiągnie pewną wartość jest zawracany do tych palników. To są palniki jakby dwu składowe, mogą pracować na olej opałowy i na gaz. W wyniku dalszego podgrzewania mamy dalsze opary i te opary są skraplane i dostajemy olej opałowy. Dalej, jeżeli proces został skończony, a trwa to około 10 godzin, to w komorze tej dostajemy sadzę i żelazo. Czyli złom z opon, druty, wiecie z czego się opona składa – wyjaśniał Prozner podkreślając, że był w podobnym zakładzie.
Inwestor zapewniał, że inwestycja nie będzie dla mieszkańców uciążliwa.

– Tam śmierdzi tyle, co śmierdzą opony i śmierdzi tyle, ile w każdej kotłowni, która jest ogrzewana olejem opałowym i nic więcej. Czyli śmierdzi tyle, co obok waszego traktora i śmierdzi tyle, co koło kupy opon – mówił.

Prozner zapewniał, że chce zarabiać uczciwie i jednocześnie działać na rzecz ochrony środowiska. Przekonywał, że wszelkie zainstalowane w zakładzie urządzenia będą atestowane.

– Opony, które z placu będą zabierane muszą być wysuszone, nie zabieramy ich z wodą. W związku z tym muszą też być wiaty na to, żeby one obeschły. Ta maszyna na dobę robi około 10 ton. Cały proces trwa około jednej doby dlatego, że 10 godzin trwa grzanie, ale i około 10 godzin trwa schładzanie. Do tego bębna po otwarciu klapy wchodzą ludzie i odsysają sadzę przy pomocy takiego specjalnego odkurzacza i wyjmują ten złom i taki warkocz żelaza, który się zrobi z drutów, które znajdują się w oponie – opisywał dalej sposób działania zakładu.

Kto komu chce zrobić „kuku”

Mimo wszystkich zapewnień ze strony Ryszarda Proznera mieszkańcy zebrani w niedzielny wieczór w sali OSP w Wielgiem do inwestycji podchodzą sceptycznie delikatnie rzecz ujmując.
Obawiają się, że wpłynie ona na ich zdrowie. Przede wszystkim jednak obawiają się nieprzyjemnych zapachów, które mogą rozprzestrzeniać się po okolicy.
– Ten bęben w pewnym momencie będzie trzeba otworzyć. Wtedy co się wydostanie do powietrza? – pytał jeden z zebranych.

Ciepło – odpowiadał Ryszard Prozner. Inwestor zapewniał, że zakład jest zupełnie bezpieczny. Dowodem tego ma być fakt, że po otwarciu bębna zawsze wchodzi do niego człowiek.
– Ale żyje ile lat?! – pytali mieszkańcy.

– Nie bierzcie mnie za wroga, który wam chce zrobić kuku. Nie chcę wam zrobić kuku. Proszę, jeżeli chcecie zrobimy autobus i pojedziemy, żebyście zobaczyli sobie ta instalację i zobaczyli czy da się wokół tego żyć, czy nie da się wokół tego żyć, bo inaczej się nie przekonamy – proponował Prozner.

Pierwszym wnioskiem jaki padł na zebraniu było jednak przeprowadzenie głosowania za inwestycją lub przeciw niej, do czego w efekcie końcowym nie doszło.
Mieszkańcy podając argumenty przeciwko inwestycji obawiali się także o pobliskie ujęcie wody.

– Czy to ma jakiś wpływ? Ja nie wiem czy ma i chciałbym się dowiedzieć, bo ta woda będzie odprowadzona jednak. Jakieś pozostałości tej wody – dopytywał Krzysztof Graczyk, radny z Wielgiego. Graczyk zainteresowany był też ewentualną możliwością rozbudowy zakładu w przyszłości. Inwestor natomiast zapewniał, że o zanieczyszczeniu wody nie ma mowy. Rozbudowa zakładu w razie jego opłacalności natomiast wchodzi w grę.

Środowisko to nie jedyne, co na uwadze mają mieszkańcy. Działki części z nich bowiem będą graniczyć z potencjalna inwestycją, co z kolei może mieć wpływ na ich wartość.
– Ja w pobliżu mieszkam tego zakładu. Ja powiedzmy za dwa, trzy lata będę chciał to sprzedać. Czy ja na tym nie stracę? Kupiec przyjdzie i jego nie interesuje jaka jest produkcja. Zobaczy opony i podziękuje. Chodzi o to czy my nie poniesiemy strat – pytał mieszkaniec Wielgiego.

Na to pytanie konkretnej odpowiedzi jednak nie usłyszał. Dyskusja na temat zakładu mającego powstać w Wielgiem robiła się coraz ostrzejsza. W końcu „do odpowiedzi” wywołany został wójt gminy Ostrówek.

Konstruktywne „nie” zablokuje inwestycję?

– Szanowni państwo, musicie zrozumieć pewne procedury, które nakłada ustawa. My wykonujemy swoje – wyjaśniał Ryszard Turek – Jeżeli wpłynął wniosek inwestora, pana Proznera, to my nadajemy temu bieg. W tej chwili, ja już tłumaczyłem, są dwa pisma. W regionalnej dyrekcji ochrony środowiska w Łodzi i w sanepidzie. Na pewno przyjdzie odpowiedź co należy zrobić. Czy raport jest wymagalny, czy nie jest wymagalny. Jeżeli jest wymagalny, to my ten raport postanowieniem panu Proznerowi narzucimy. Z raportu będzie wynikać jakie związki, jaka ilość szkodliwa, gdzie to wszystko idzie, czy to szkodzi, czy nie, jaka strefa ochronna. To wszystko będzie w raporcie. Tylko raport to już jest kolejny próg, za który się płaci. Wy oczywiście wszyscy mieszkańcy jesteście też stronami w tym postępowaniu, ale to nie jest na takiej zasadzie, jak powiedział pan Prozner „nie bo nie”. Wy musicie znaleźć odpowiednie argumenty, albo znaleźć w tym raporcie odpowiednie ujemne strony, albo znaleźć coś, co możecie podważyć i wtedy jesteście właściwą stroną. My jako gmina jedynie możemy planować. Jeżeli tam są tereny przeznaczone pod działalność przemysłową, czy działalność gospodarczą, bo tak to w studium określamy, to jest to przeznaczone pod choćby taki zakład. Ale to też zależy od społeczeństwa.

W gminie Ostrówek od społeczeństwa istotnie zależy dużo, o czym przypomniał włodarz wracając do tematu wiatraków, który budził nie mniejsze emocje. Mimo, że inwestor walił drzwiami i oknami, na terenie gminy wiatraków nie postawił. Powodem był właśnie opór społeczeństwa, za którym stanęły władze gminy. Jak jednak podkreślał wójt, opór ten był poparty argumentami.

– Społeczeństwo gminy Ostrówek nie chciało wiatraków wysokiej mocy i te wiatraki nie stanęły. Ale nie dlatego, że zrobiono referendum tak, jak w Mokrsku, bo referendum nic nie daje. Referendum jest to tylko wskazówka dla nas, jako władzy co mamy dalej zrobić – mówił Ryszrad Turek.

– Mieskząńcy Skrzynna się sprzeciwili – podniosła jedna z zebranych na sali mieszkanek.

– Oni się sprzeciwili podpisując listę – odpowiadał Turek – Dwieście ileś podpisów. No i co z tego? Tą listę równie dobrze by można było odrzucić. To nie jest żaden sprzeciw. Sprzeciw musi być konstruktywny. Za tym sprzeciwem muszą iść konkretne działania. Co my zrobiliśmy? Wstrzymaliśmy wydanie decyzji środowiskowej na okres dziewięciu miesięcy. Trzeba śledzić takie rzeczy, skoro przychodzicie tutaj, to powinniście wiedzieć co żeśmy zrobili z taką rzeczą. Przez dziewięć miesięcy opracowaliśmy miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, które całkowicie zablokowały te wiatraki. Wywaliliśmy pieniądze z budżetu, żeby zadowolić tych ludzi.
Ja tu nie bronię ani was, anie pana Proznera. On chce zrobić swój interes. Może i ma rację mówiąc o tym, że powinniście to dokładnie poznać. My sprowadziliśmy ekspertów, którzy tłumaczyli jaki jest wpływ oddziaływania wiatraków na mieszkańców, na przyległe domostwa – przypominał wójt.

Włodarz podkreślał, że w sprawie wiatraków odbywały się podobne spotkania. Były burzliwe dyskusje prowadzone w grupie blisko 200 osób. Ostatecznie inwestor zgodnie z wolą mieszkańców został odprawiony z kwitkiem. Nie obyło się jednak bez kosztów. Z gminnego budżetu zniknęło około 90 tysięcy złotych, które wydano na opracowanie sześciu planów miejscowych. Działanie to było jednak skuteczne. Czy podobnie stanie się i w przypadku planowanego zakładu utylizacji opon? Jeżeli protest zostanie poparty solidnymi argumentami jest to bardziej niż prawdopodobne. Wójt zachęcał jednak do skorzystania z wycieczki oferowanej przez Ryszarda Proznera, aby mieszkańcy na własne oczy (i nosy) przekonali się czym pachnie mieszkanie w pobliżu podobnego zakładu. Być może nie taki diabeł straszny. Jeżeli natomiast mieszkańców nie uda się przekonać, to czasu na zablokowanie inwestycji jest sporo, a i możliwości nie brakuje.

fot. Marcin Stadnicki


Viewing all articles
Browse latest Browse all 7000

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra