Remont budynku Urzędu Gminy w Skomlinie nabiera rozpędu. W planach jest odnowienie korytarzy, sali posiedzeń i gabinetu wójta.
Jak komentuje wójt Grzegorz Maras, remont gminy przeprowadzany jest etapowo.
– W ubiegłym roku przeprowadziliśmy termomodernizację budynku, która wsparta była środkami WFOŚiGW w Łodzi- przypomina włodarz.
W ramach inwestycji ocieplono ściany zewnętrzne budynku. Ocieplony został również stropodach i strop zewnętrzny. Przeprowadzono modernizację instalacji grzewczej, a także wymieniono stolarkę okienną i drzwiową. Wykonano także inne roboty towarzyszące. Modernizacja pozwoliła w znaczny sposób odmienić wizerunek urzędu. Teraz już nikt nie zarzuci, że budynek jest wyjęty rodem z PRL-u.
Po pracach na zewnątrz budynku urzędu, przyszedł czas na zmianę jego wnętrza.
– W bieżącym roku planujemy przeprowadzić remont wewnętrzny budynku. Wymienione zostały już wszystkie kaloryfery i barierki ochronne na klatkach schodowych- mówi Grzegorz Maras.
W najbliższym czasie, jak zapowiada wójt, odnowiona będzie sala posiedzeń i przede wszystkim korytarze. Zmiany mają nastąpić również w gabinecie włodarza gminy.
Odnowią gabinet wójta i salę dla radnych
Komisja rewizyjna wytknęła błędy przy remoncie szkoły
Opóźnienie prac remontowych, nieodpowiedni nadzór pracowników gminy, wielodniowe przerwy w pracy a także złe zabezpieczenie budynku przed opadami. Podczas kontroli komisja rewizyjna miała wiele zastrzeżeń co do przeprowadzenia inwestycji w Zespole Szkół i Przedszkola w Mokrsku. W konsekwencji dzieci uczyły się w nieodpowiednich warunkach- podnosi komisja.
Komisja rewizyjna skontrolowała prace remontowe, terminowość i dokumentację I i II etapu modernizacji budynku Zespołu Szkół i Przedszkola w Mokrsku.
Jak wylicza Paulina Musiał, przewodnicząca komisji, kontrola objęła między innymi weryfikację potwierdzenia przelewów płatności, termin ogłoszenia przetargu na modernizację budynku i weryfikację faktycznego czasu rozpoczęcia inwestycji, cel zaprojektowania okien na poddaszu od strony drogi, wpisy w dzienniku budowy czy pierwotny harmonogram prac. Komisja zasięgnęła wiedzę w temacie technologii ściągnięcia starego dachu, która umożliwia obniżenie kosztów. Wyjaśniona została także kwestii gwarancji ubezpieczeniowej polisy należytego wykonania umowy na czas wykonywania robót. Podczas kontroli poruszono kwestię związaną z ewentualnymi karami umownymi, robót zaniechanych oraz robót dodatkowych, a także temat zmiany kierownika budowy na remontowanym obiekcie. Komisja pochyliła się również nad informacją dotyczącą daty uruchomienia kredytu, który był podjęty w 2016 roku.
We wniosku pokontrolnym nie zabrakło licznych zastrzeżeń co do przebiegu inwestycji.
– Opóźnione rozpoczęcie prac pierwszego etapu miało negatywny wpływ na pracę przedszkola, skrócenie czasu pracy spowodowane nieczynną stołówką- wymieniała Paulina Musiał. – Brak w umowie terminów zakończenia prac według pierwotnie uzgodnionego harmonogramu oraz kar umownych za niedotrzymanie tych terminów.
Ponadto komisja rewizyjna zwróciła uwagę na przesunięcie terminu zakończenia prac w roku 2015 i 2016 o dwa, trzy miesiące względem pierwotnego planu, co spowodowało przedłużenie prowadzonych zajęć lekcyjnych w nieodpowiednich warunkach.
Również co do nadzoru inwestorskiego pracowników urzędu gminy, zdaniem komisji, można mieć wiele zastrzeżeń.
– Nieodpowiedni nadzór spowodował opóźnienia w stosunku do pierwotnego harmonogramu- wyjaśniają w podsumowaniu członkowie komisji.
Jakby tego było mało, komisja uznała za nieodpowiednie zabezpieczenie budynku przed opadami podczas prac w 2015 roku czy rozpoczęcie zajęć szkolnych 1 września pomimo braku zadaszeń i wygrodzenia terenu budowy. Na domiar tego wszystkiego, w prowadzeniu prac nie brakowało wielodniowych przerw.
W zaleceniach pokontrolnych komisja stwierdziła, że rozpoczęcia i zakończenia przedsięwzięć związanych z pracą placówek oświatowych powinno być optymalnie planowane a w umowach na realizację inwestycji powinny być ujęte punkty o karach umownych za nieterminowe wykonanie zaplanowanych prac w poszczególnych etapach.
– Zaleca się również zwiększenie nadzoru inwestorskiego urzędu gminy w terminowym i prawidłowym prowadzeniu prac oraz odbiór prac tylko po prawidłowym ich wykonaniu- przestawiła stanowisko komisji przewodnicząca Musiał.
Przypomnijmy, że inwestycja została rozpoczęta w 2015 roku. Umowę z wykonawcą podpisano 24 czerwca. W 2015 roku wymieniono dach budynku gimnazjum. Przeprowadzono także remont i przebudowę łazienki na pierwszym piętrze.
W 2016 roku zrobiono instalację c.o., instalację elektryczną. Wykonano termomodernizację budynku szkoły podstawowej, wymieniono okna, daszki nad wejściami i docieplono ścianę frontową SP i Gimnazjum. Budynek gimnazjum został podzielony na dwie oddzielne strefy pożarowe. Udało się również wymienić strop pierwszego piętra i dachu budynku szkoły podstawowej. Dodatkowo wymieniono wykładziny w dwóch klasach SP i poręcze na klatce schodowej.
– Zakres robót w 2017 roku to termomodernizacja budynku gimnazjum: ocieplenie ścian zewnętrznych, ocieplenie stropodachu przedsionka, wymiana drzwi zewnętrznych, daszków nad wejściami, schody zewnętrzne i podjazd dla osób niepełnosprawnych, remont schodów i wejścia gospodarczego do przedszkola- wylicza Kamil Piekarski.
Ponadto przeprowadzona zostanie termomodernizacja budynku sali gimnastycznej, polegająca na wymianie okien i drzwi, ociepleniu stropodachu i ociepleniu ścian.
Termin wykonania i odbioru robót zaplanowany został do 31 sierpnia 2017roku. Dofinansowanie na modernizację budynku ma natomiast zostać rozliczone do 31 października 2017 roku.
Modernizacja szkoły w liczbach:
Koszty całkowite budowlane – 2 298 999,20
Koszt nadzoru – 39 975,00
Koszty dodatkowe ( podłogi, balustrada) – 25 892,00
Koszty razem -2 364 866,20
Pożyczka z WFOŚiGW 552 611,00
Dotacja z WFOŚiGW 552 611,00
Pozostały wkład gminy- 1 259 644,20
Lekarze opuszczają pokład. Czy to początek końca szpitala?
Mateusz Grabicki, dotychczasowy zastępca dyrektora ds. lecznictwa złożył wypowiedzenie. Pokład wieluńskiego szpitala opuszczają także lekarze z oddziału noworodkowego, z kierownikiem oddziału dr. Jadwigą Kucharczyk-Magiera na czele. Odchodzi również kierownik Oddziału Internistycznego o profilu Kardiologicznym dr. Jerzy Dobek. Dyrektor Janusz Atłachowicz przyznaje, że każde odejście jest niepokojące i może powodować perturbacje z obsadą ordynacji podstawowej a także dyżurów. Czy w dobie problemów z obstawą dyżurów strata kolejnych lekarzy nie zagraża funkcjonowaniu oddziałów? Kto w końcu będzie leczył pacjentów wieluńskiego szpitala?
Kontrowersji wokół wieluńskiego szpitala ciąg dalszy…Będzie czteromilionowa pożyczka i nadzieja, że po raz kolejny powiat pokryje straty na koniec roku. Jest pomysł na opóźnienie wynagrodzeń i tym samym przesunięcie zapłacenia ZUS-u. Dodatkowo zrodził się pomysł likwidacji portierni i wprowadzenia opłat za wjazd na teren szpitala przez 24 h/dobę, w tym również dla pracowników szpitala.
Teraz przyszła kolej na kolejne zmiany. A tych, jak donoszą nam pracownicy szpitala, nie brakuje. Jedną z najbardziej zaskakujących jest złożenie wypowiedzeń przez kilku lekarzy.
Z dotychczas pełnionej funkcji zastępcy dyrektora rezygnuje Mateusz Grabicki..
– Pan Grabicki złoży wypowiedzenie. Wypowiedzenie jest od końca maja- potwierdza Janusz Atłachowicz, dyrektor SP ZOZ w Wieluniu. – Ktoś musi pełnić funkcje zastępcy dyrektora ds. lecznictwa, gdy dyrektorem jest nie lekarz. Nie wiem, kto to będzie- dodaje dyrektor.
Jak wyjaśnia starosta Andrzej Stępień, na stanowisko to zostanie ogłoszony konkurs. Jednak to już pozostaje w kompetencjach dyrekcji szpitala.
– Wiemy tylko, że pan Grabicki zostaje jako lekarz. Rezygnuje po prostu z funkcji zastępcy dyrektora- komentuje starosta Stępień.
Jednak to nie jedyny problem kadrowy, przed jakim stanie nowy dyrektor wieluńskiego szpitala. Jak się bowiem dowiedzieliśmy, z pracy rezygnują również lekarze z oddziału noworodków. Między innymi odchodzi dotychczasowy kierownik tego oddziału dr. Jadwiga Kucharczyk- Magiera.
– Mnie przekazała, że chce przejść na zasłużoną emeryturę- potwierdza odejście lekarki dyrektor Janusz Atłachowicz. – Podobnie jak pani Marzena Piwnicka i Anna Rybczyńska. Każde odejście lekarza, przy takim ich braku jest i niepokojące i może powodować perturbacje z obsadą ordynacji podstawowej i dyżurów- przyznaje dyrektor.
Jednak i to nie koniec odejść z wieluńskiego szpitala. Oddział Internistyczny o profilu Kardiologicznym opuszcza jego ordynator, dr. Jerzy Dobek.
Przypomnijmy, że również na chirurgii dziecięcej są braki. Z pracy zrezygnował bowiem kierownik oddziału dr. Zbigniew Łukomski. Odejście tego lekarza mogło doprowadzić nawet do zamknięcia oddziału. Ostatecznie jednak, jak zapewnia Janusz Atłachowicz, udało się znaleźć wyjście z tej niekomfortowej sytuacji.
– Po rozmowie z lekarzami z chirurgii dziecięcej , którzy zapewnili, że są oni w stanie zapewnić obsadę na tym oddziale, zarówno co do ordynacji podstawowej, czyli od ósmej do piętnastej, oraz w zakresie dyżurów, z decyzji o likwidacji oddziału się wycofałem- komentuje dyrektor wieluńskiego szpitala.
W tym miejscu należałoby się zastanowić nad słowami, jakie padły na ostatniej sesji Rady Powiatu w Wieluniu. Jak wówczas zapewniał Janusz Atłchowicz, będą podejmowane wszelkie próby pozyskania lekarzy.
– Oprócz działań, polegających na próbie werbowania lekarzy, będziemy namawiać i że tak powiem uprawiać szemrany marketing, polegający na tym, że poprzez znajomości i telefony próbować tych lekarzy pozyskać tutaj, na razie naprawdę nie mam żadnego genialnego pomysłu, który by spowodował, że będziemy mieli więcej lekarzy – zapewniał dyrektor.
Tymczasem, zamiast lekarzy pozyskiwać, co rusz tracimy kolejnych. Czy taki scenariusz pozwoli na funkcjonowanie poszczególnych oddziałów i zapewnienie odpowiedniej opieki medycznej ? Najwyraźniej już wkrótce doczekamy się odpowiedzi.
Zmiany w ochronie i lądowisko pod znakiem zapytania?
Jak donoszą nam zaufane źródła, kolejne zmiany jakie mają nastąpić w wieluńskim szpitalu dotyczą ochrony. Nie wiadomo na chwilę obecną, jak zmiany te miałyby wpłynąć na finansową kondycję szpitala. Dotychczasowa ochrona bowiem miałaby zostać zamieniona na inną, będącą cały czas na miejscu.
– Nic nowego na razie nie zawitało. Nowy model jest tworzony. Na pewno nowe rozwiązanie będzie bardziej ekonomiczne niż poprzednie- komentuje tajemniczo Janusz Atłachowicz.
Tymczasem dotarły do nas również informacje, że zagrożona jest inwestycja związana z budową lądowiska. Przypomnijmy, że taki stan rzeczy zagroziłby funkcjonowaniu SOR-u. Jednak te pogłoski Janusz Atłachowicz dementuje.
– Zapłata za inwestycję jest realizowana w formie ryczałtu, więc ryzyko finansowe ponosi wykonawca. Nasze ryzyko, to niezrealizowanie inwestycji w terminie i ewentualne problemy z rozliczeniem środków w ramach dotacji. Jak na razie nie widzę większego zagrożenia w realizacji inwestycji- zapewnia dyrektor szpitala.
Dyrektor cudotwórcą nie jest
Jak skomentował podczas rozmowy z dyrektorem Atłachowiczem Krzysztof Owczarek, rada powiatu oczekuje, żeby zaproponował on dobre rozwiązania dotychczasowych problemów szpitala. Przewodniczący rady dopytywał również, kiedy tak naprawdę nowy dyrektor zacznie stawiać szpital na nogi. Janusz Atłachowicz jednak daleki był od określania realnych terminów.
– Panie przewodniczący, ja się nie zatrudniłem tutaj jako cudotwórca, tylko działam w warunkach jakie są i jakie jest otoczenie tego szpitala- podniósł dyrektor szpitala.
I faktycznie, cudotwórcą nowy dyrektor nie jest. Pożyczki bowiem są już tematem doskonale znanym, jeśli chodzi o ratowanie kondycji finansowej szpitala. Podobnie jak znane są problemy kadrowe.
Główne problemy wieluńskiego szpitala
Zadłużenie
Zobowiązania wymagalne
Brak inwestycji na oddziałach
Problemy kadrowe
Zła opinia
Marzenia o drugiej Dolinie Krzemowej
Firma Spirvent już działa na terenie gminy Rząśnia. Po oficjalnym otwarciu biura kierownik projektu zapowiada, że przedsiębiorstwo zamierza rozwijać się na terenie gminy, tworzyć kolejne miejsca pracy i ściągać inne firmy. Plany są ambitne a zweryfikuje je rzeczywistość
Zainteresowanie strefa gospodarczą w gminie Rząśnia to nie fikcja i już widać jego efekty. Firma Spirvent jest już po otwarciu nowego biura na terenie gminy. Firma zatrudniła już pracowników z regionu, jednak na tym nie zamierza poprzestać.
– Jesteśmy cały czas w trakcie naboru – mówi Marcin Lipiński, kierownik projektu.
Biuro, które otwarto w Rząśni jest de facto oddziałem firmy.
– Skupiamy się tutaj na badaniach i rozwoju a jednocześnie cześć działu montażu będzie.
Szukamy programistów, którzy będą rozwijali produkt zupełnie nie związany z tym bieżącym programem na terenie Rząśni i będzie rozwijana część montażowa, gdzie mniejsze urządzenia będą montowane dostarczone od nas z produkcji komponentów.
Montaż, którym będą zajmować się pracownicy będzie polegał na czynnościach takich, jak dołożenie modułu pamięci czy oprogramowania tego, co wykonają informatycy.
– To nie są prace fizyczne mocno tylko końcowe konfiguracyjne. My to nazywamy montażem, bo to jest kolejny z etapów produkcji – wyjaśnia Lipiński.
Pracownicy mają też wspomagać serwis, który będzie wykonywany w ramach gwarancji na sprzęcie firmy.
– Ile to będzie osób docelowo, to wszystko będzie zależeć od możliwości jakie będziemy mieli na miejscu jeżeli chodzi o współpracę dalszą z gminą, mieszkańcami, innymi firmami. W tej chwili podpisujemy umowy na dotacje z urzędu pracy – mówi kierownik projektu i dodaje, że firmę interesuje głównie zatrudnianie pracowników z najbliższej okolicy. Już teraz spośród wszystkich zatrudnionych zdecydowana większość to mieszkańcy gminy Rząśnia i powiatu pajęczańskiego. Tak tez ma być dalej. Inwestor, który już zawitał do gminy nie zamierza bowiem ściągać kadry z zewnątrz. Powód jest prosty. Powiat Pajęczański obfituje w specjalistów, których firma potrzebuje.
– Macie kadry, które można pozyskać. W okolicy są cztery technika informatyczne, które dają nam i tym młodym ludziom jakąś podbudowę. Szukamy tych ludzi, którzy chcą się dalej rozwijać, mają pasję w tym kierunku. Każdy z chłopaków, którzy do nas przychodzą też już coś swojego robił powiedzmy hobbystycznie – wyjaśnia Marcin Lipiński.
Głównym atutem gminy Rząśnia, który przyciągnął nowego inwestora jest program fotowoltaiki, w który zainwestowały władze gminy. Spirvent jest bowiem dostarczycielem technologii.
– Później za technologią poszedł sprzęt. Ta technologia, która została wybrana jest innowacyjna i to nie jest naciąganie innowacyjności bo to modne, tylko tego typu instalacja połączona cała w jedną dużą sieć, nadzorowana przez tak zwaną chmurę, to jest jedna z pierwszych, jak nie pierwsza tak duża realizacja na świecie. To jest naprawdę pionierska sprawa – zapewnia Lipiński.
O lokalizacji biura w Rząśni zadecydowały więc względy praktyczne i ekonomiczne.
– Po rozpoznaniu okazało się, że są i kadry, są ludzie, którzy chcą pracować. Nie ma w okolicy podobnych zakładów elektroniczno-informatycznych – dodaje kierownik.
Widoki na przyszłość dla inwestora są bardzo dobre. Firma już otrzymała z urzędu pracy dobrą ofertę na dofinansowanie. Ma też plany na dalszy rozwój. Kierownik projektu zapewnia także, że zatrudniani pracownicy mogą liczyć na dobre wynagrodzenia.
– To nie jest szara produkcja, nie ujmując nikomu, gdzie pracownicy minimalną krajową dostają – mówi. Jak wyjaśnia dalej, firma najpierw musi zainwestować w pracownika, co z kolei powoduje, że w naturalny sposób będzie chcieć go zatrzymać.
– Mam nadzieję, ze to się będzie rozwijać w tą stronę, że będziemy tu przenosić coraz więcej biura montażowego, konstrukcyjnego i będą też nam potrzebni partnerzy, którzy będą świadczyć usługi, bo też korzystamy z firm zewnętrznych – mówi Lipiński. To z kolei może oznaczać dalszy rozwój gospodarczy gminy Rząśnia właśnie w kierunku, który rozpoczyna nowe biuro.
– Mam nadzieję, ze to będzie takim zalążkiem, z którego będzie wyrastać cała infrastruktura pozostała potrzebna nam do działania. Także w przyszłości może się okazać, że od tego jednego, małego jak na razie, oddziału w Rząśni wyrośnie prawie, że druga Dolina Krzemowa, bo wszystko będzie związane z technologią elektroniczną – podsumowuje.
Taki rozwój gminy z kolei cieszy jej władze. Pieniądze, które samorząd otrzymuje z tytułu kopalni nie będą bowiem spływać wiecznie. Jak wielokrotnie podnosił wójt Tomasz Stolarczyk, to właśnie rozwój strefy gospodarczej i tworzenie dogodnych warunków dla inwestorów ma być przyszłością samorządu a co za tym idzie i mieszkańców. Póki co wszystko zdaje się zmierzać w dobrym kierunku.
fot.: Spirvent
Ratowali mieszkankę Chorzewa
Druhowie z OSP Chorzew wraz ze strażakami z PSP w Pajęcznie zabezpieczali miejsce lądowania helikoptera ratunkowego wezwanego do nieprzytomnej mieszkanki Chorzewa
Jak relacjonuja druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Chorzewie, karetka pogotowia przyjechała w minioną środę do nieprzytomnej 42-letniej mieszkanki Chorzewa. Kobieta była w cięzkim stanie. Na miejscu przeprowadzono reanimację. Nie obyło sie bez pomocy helikoptera ratunkowego z łódzkiego szpitala. Strażacy z Chorzewa zostali wezwani do zabezpieczenia miejsca lądowania o 17:15. Czynności przeprowadzali wspólnie ze strażakami z Państwowej Straży Pożarnej z Pajęczna.
– Otrzymaliśmy zgłoszenie, że będzie lądował helikopter. Pacjentka przebywała już w karetce. W takiej sytuacji jesteśmy zobowiązani do zabezpieczenia lądowiska – wyjaśnia mł. bryg. Leszek Marszał z KP PSP w Pajęcznie.
Mieszkankę Chorzewa przetransportowano do szpitala w Sieradzu.
fot. OSP Chorzew
Starosta i PZD na dywanik do sołtysów
Apele o uzupełnienie ubytków w drogach powiatowych powracają na każdej sesji w Osjakowie. Prośby sołtysów i radnych zdają się jednak lecieć w próżnię. Prace na powiatówkach są ich zdaniem albo wykonywane opieszale albo wcale
W poprzednim numerze „Kulis Powiatu” pisaliśmy o tragicznym stanie drogi przebiegającej przez Drobnice, Czernice i Dolinę Czernicką. Sołtysi co prawda w dużej części za jej stan obwiniają przeładowane samochody ciężarowe, które robią sobie z drogi skrót mimo ograniczenia tonażowego. Odpowiednie działania w tej sprawie deklaruje Dariusz Raducki, komendant komisariatu policji w Osjakowie. To jednak do końca problemu nie rozwiązuje, bowiem powstałe już dziury trzeba załatać. A łatać jest co. Jak mówiła sołtys Czernic Iwona Marciniak, jazda droga powiatową przypomina slalom gigant, jeżeli kierowca nie chce ryzykować uszkodzenia samochodu.
Sytuacja dróg po srogiej zimie jest tragiczna nie tylko w wymienionych wcześniej miejscowościach. Sołtysi z terenu całej gminy co rusz zgłaszają pilne potrzeby remontów, jednak Powiatowy Zarząd Dróg zdaje się być głuchy na ich wołanie. Podobne wnioski płyną także ze strony radnych.
– Tak samo wy jak i ja czekamy na panią Alicję Krzemień – mówił Jan Zatwarnicki nawiązując do faktu, że p.o. kierownika PZD została zaproszona na obrady rady gminy, jednak na sesji w Osjakowie nie pojawił się nikt z zarządu dróg. Uwag natomiast nie brakuje. Radny Zatwarnicki sam nie raz zgłaszał chociażby problem z pięciometrowym odcinkiem drogi w Gabrielowie.
-Co chwila ktoś tak się do mnie zgłasza i ja sobie zapisuję – mówi radny i z właściwą sobie skrupulatnością wylicza apele kierowane do PZD.
– Pierwszy raz zgłaszałem 22 stycznia 2016 roku. Ponowiłem 3 października 2016 roku. To jest zjazd do drogi powiatowej. Ponawiałem jeszcze dwa razy, już nie chciało mi się dalej szukać – mówi – Szkoda, że pani kierownik tu dzisiaj nie było, bo jeżeli jedzie się od trasy 74 w kierunku Siemkowic ta droga, oczywiście bardzo ładny jest chodnik dla rowerów i dla pieszych, ale są takie duże dziury, jak jedziemy aż za Gabrielów. Kończy się Gabrielów i jest śliczna trasa.
Sołtysi apelowali o interwencję na drogach nie tylko do PZD. Pojawił się także pomysł, aby na sesję do Osjakowa zaprosić także starostę Andrzeja Stępnia.
– Znów będę musiał zapisać kolejne ponowienie a pani kierowniczki jak nie było tak nie ma – podsumował Jan Zatwarnicki.
Jak podnoszą sołtysi z terenu gminy Osjaków, problemem jest nie tylko brak odpowiedzi na ich prośby ze strony Powiatowego Zarządu Dróg, ale i jakość wykonywanych prac, jeśli w ogóle są wykonywane. W wielu przypadkach, jak mówią sołtysi, łatane są tylko największe dziury w drogach. Te mniejsze z czasem się powiększają przez co problem w ogóle nie znika.
Władze gminy zapowiedziały już skierowanie pisma do PZD i zaproszenie starosty na komisję lub na obrady rady.
– Jak już to pismo będzie do Powiatowego Zarządu Dróg – mówiła Bronisława Felusiak – to jeszcze droga powiatowa od drogi 74 przez całą Nową Wieś aż do Dębiny, bo tak jak koleżanka mówi z Dębiny byli już ze trzy razy ale jedna dziura na zakręcie na Dębinie tylko była zrobiona. Później za jakiś tydzień następna a nie ma ich już gdzie ominąć jak się przez wioskę jedzie.
Od razy padł kolejny wniosek o wyszczególnienie w piśmie drogi na odcinku Raduczyce – Krzeczów.
Sołtysi nie szczędzą krytyki wobec prac wykonywanych przez PZD.
– W kwestii tej drogi Dębina – Dębiec, to rejon już chyba tą drogę wykonał, bo proszę państwa tam jest tablica „uwaga ubytki w nawierzchni na długości czterech kilometrów”. Także oni już pracę wykonali, żeby nie było, że nie powiadomili nas – mówiła Iwona Marciniak. Swoje „trzy grosze” dorzucił też Piotr Rabikowski, sołtys Doliny Czernickiej
– W kwestii jeszcze takiej ciekawostki, gdy objeżdżali po sezonie zimowym powiatówka, głównie widziałem na swojej drodze, to wyszło mi, że wtedy łatali z tych worków te największe dziury. Wyszło na pięć dni roboczych 20 dziur. Łatwo idzie policzyć ile na dzień potrafili załatać – podsumował „rozmach”, z jakim wykonywane są naprawy.
Sołtysi i radni nadal oczekują, że na sesji w końcu pojawią się przedstawiciele starostwa powiatowego i PZD. Problem dróg jednak nie dotyczy tylko gminy Osjaków. Podobnie wygląda sytuacja na terenie praktycznie całego powiatu. To efekt srogiej zimy. W remontach natomiast nie pomaga kapryśna pogoda, która przez długi czas uniemożliwiała wykonywanie prac.
Podczas sesji w Osjakowie padały sugestie, że kierownik PZD powinna przejechać się drogami powiatowymi na terenie gminy. Z fatalnego stanu większości dróg zdaje sobie sprawę starostwo powiatowe. Sytuacja drogowa nie lepsza niż w Osjakowie jest na terenie gmin Skomlin, Mokrsko, czy Czarnożyły, gdzie cały czas trwają prace. Mieszkańcy gminy Osjaków także mają doczekać się interwencji na swoich drogach. Jak mówi wicestarosta Marek Kieler, wśród priorytetowych dróg znajduje się droga Dębiec – Czernice, która niebawem powinna doczekać się naprawy.
fot. Marcin Stadnicki
Ma być bezpiecznie? Mieszkańcy muszą pomagać
Mimo, że miniony rok był na terenie gminy Osjaków znacznie bezpieczniejszy niż poprzedni, policja apeluje o współpracę ze strony mieszkańców i korzystanie z możliwości jakie daje internetowa mapa zagrożeń
Mniej postępowań przygotowawczych i mniej przestępstw. Tak prezentuje się rok 2016 na terenie gminy Osjaków w porównaniu z rokiem 2015. Jak wyjaśnia komendant komisariatu Dariusz Raducki, wpływ na taki stan rzeczy miała między innymi dobra praca policjantów na ulicach. Policja dąży jednak do tego, żeby przestępczość dalej spadała. Stąd też apel do mieszkańców o współpracę z dzielnicowym i korzystanie z narzędzia, jakim jest mapa zagrożeń. To ostatnie bowiem na terenie gminy nie wypada najlepiej. Jednym z problemów na terenie gminy jest niewłaściwe parkowanie i do walki z takim właśnie zachowaniem kierujących idealnie nadaje się mapa.
– Każdy obywatel, każdy mieszkaniec, który ma dostęp do Internetu ma możliwość zaznaczenia zjawiska, które według niego jest naganne na danym terenie – przypomina komendant KPP w Wieluniu Zbigniew Polek.
– Bardzo dokładnie można zaznaczyć punkt, w którym zachodzi to zjawisko. Takie zgłoszenie podlega weryfikacji przez policjantów, sprawdzeniu w ciągu pięciu dni. Jeżeli się potwierdzi, czyli przyjedzie policjant na interwencję sprawdzając to wcale przez nikogo nie wzywany. Policjanci będą mieli obowiązek sprawdzać czy rzeczywiście takie zdarzenia jak nieprawidłowe parkowanie mają miejsce. Jeżeli to zostanie potwierdzone, wtedy ten punkt zostaje zaznaczony jako czerwony na mapie i podlega systematycznej kontroli – dodaje.
Jak z kolei wyjasnia Dariusz Raducki, od początku funkcjonowania mapy mieszkańcy terenu, nad którym pieczę stanowi komisariat w Osjakowie mieszkańcy zgłosili 23 zjawiska (do 24 kawietnia). Dwa problemy dotyczyły niewłaściwego parkowania.
– One dotyczyły Osjakowa ulicy Piotrkowskiej i ulicy Częstochowskiej. Nie zostały one potwierdzone pozytywnie przez policjantów, czyli nie ujawniono w tym czasie tych samochodów. Być może policjanci byli tam nie w tych godzinach lub tych samochodów w tym czasie kiedy sprawdzali nie było. Jeśli chodzi o inne zgłoszenia to były takie zgłoszenia jak miejsce grupowania się małoletnich. To jest Osjaków plac zabaw przy GOK-u. Nieprawidłowe oznakowanie drogi w miejscowości Gabrielów, to akurat zostało zweryfikowane pozytywnie, tam była źle oznaczona infrastruktura drogowa. Przekraczanie dozwolonej prędkości, to jest najczęstsze zjawisko, które jest zgłaszane na krajową mapę zagrożeń bezpieczeństwa. Dotyczyło to miejscowości Gabrielów, Kuźnica Strobińska, Chorzyna i tutaj trzy przypadki zostały potwierdzone – wyjasnia Raducki.
Inne zgłoszone zjawiska to spożywanie alkoholu w miejscach niedozwolonych,. Problem dotyczył miejscowości Drobnice oraz placu zabaw przy GOK-u w Osjakowie czy stacji paliw BP. Również na placu zabaw w Osjakowie miało dochodzić do używania środków odużających. Komendant Raducki wymienia także zaznaczane na mapie zdarznie drogowe i inne zaznaczane zjawiska.
-Zdarzenia drogowe z udziałem dzikich zwierząt Gabrielów, Kolonia Raducka i droga numer 74 na wysokości zajazdu Knieja. Zła organizacja ruchu drogowego Osjaków oraz Felinów i znęcanie się nad zwierzętami w Osjakowie. To zdarzneie nie zostało potwierdzone, pan wójt został o tym poinformowany – mówi.
Mimo, że może wydawać się, że liczba zgłaszanych zjawisk mała nie jest, to wyglada ona blado przy statystyce całego powiatu.
– Na chwilę obecną w całym powiecie wieluńskim mamy ponad 650 już takich zaznaczeń. Największy procent dotyczy oczywiście miasta Wielunia i potwierdzalność zaznaczonych zgłoszeń dla powiatu wieluńskiego wynosi 36 procent, czyli jedną trzecią zgłoszeń potwierdzamy. Często zdarza się tak, że zgłoszenie, które zostało potwierdzone, było weryfikowane jako potwierdzone i w tym czasie pojawia się nowe zgłoszenie dotyczące podobnego zjawiska w podobnym terenie od razu traktujemy jako potwierdzone i zdwajamy tam liczbę kontroli i sprawdzeń. Zapraszam do korzystania z tego narzędzia, które da nam większą informację i większy zasób wiedzy gdzie powinniśmy być i reagować – mówi komendant Polek.
Obaj komendanci podkreślają także, że dla poprawy bezpieczeństwa niezbędna jest tez dobra współpraca z dzielnicowym. Policjanci apelowali także do sołtysów, aby zapraszali swoich policjantów na zebrania sołeckie.
Bezpieczeństwo na terenie KP w Osjakowie w 2016 roku
3 589 godzin – tyle na ulicy przepracowali dzielnicowi
10 902 godziny – przepracowlai na ulicy policjanci z prewencji i słuzby patrolowej
899 – liczba przeprowadzonych interwencji
448 – liczba nałożonych mandatów karnych
688 – tyle pouczęń zastosowali policjanci
34 – liczba zatrzymanych sprawców przestępstw
74 – ilość wykonanych doprowadzeń
2 808 – liczba osób wylegitymowanych
150 – liczba prowadzonych postępowań przygotowawczych.
119 – liczba stwierdzonych przestępstw,
86 – liczba postępowań wszczętych w zakresie przestępczości kryminalnej
Dystans 10 kilometrów przyciąga biegaczy
Ponad setka biegaczy z całego kraju już zadeklarowała swój udział w pierwszej edycji „Mili Osjakowskiej”. Nadal trwają zapisy na sportową imprezę
Gmina Osjaków po raz pierwszy będzie organizować bieg pod nazwą „Mila Osjakowska”. Sportowa impreza, która odbędzie się w ramach Dni Gminy Osjaków wystartuje w godzinach porannych 24 czerwca.
– Zapraszamy wszystkich mieszkańców powiatu wieluńskiego i nie tylko do udziału w pierwszym takim biegu – mów sekretarz gminy Osjaków Zbigniew Pustkowski.
Dystans z jakim będą mierzyć się biegacze jest wymagający bowiem jest to aż 10 kilometrów.
Jak informuje sekretarz gminy, do biegu zgłosiło się już ponad sto osób. Zapisy nadal trwają, trzeba jednak się spieszyć, bowiem ilość pakietów startowych jest ograniczona a zainteresowanie duże.
– Przewidujemy atrakcyjne nagrody dla zwycięzców a każdy uczestnik otrzyma pamiątkowy medal i numer startowy – mówi Zbigniew Pustkowski.
Sportowe zmagania mają rozpocząć się o godzinie 9:30. Start i meta znajdować się będą przy ul. Wieluńskiej 23 w Osjakowie. Zawodnicy, którzy pojawią się na starcie będą rywalizować na nawierzchni asfaltowej i szutrowej. Trasa będzie przebiegać ulicą Wieluńską przez wyspę i dalej drogą przez Dębinę, Skalniec, Kresy Walków i z powrotem na stadion w Osjakowie.
Organizatorzy nie przewidzieli żadnego wpisowego, impreza jest całkowicie darmowa. „Mila Osjakowska” jest bowiem organizowana jako część większego projektu dofinansowanego z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich.
Zapisywać się na pierwszy 10-kilometrowy bieg w Osjakowie można się tylko drogą elektroniczną.
– Serdecznie zapraszam wszystkich chętnych do udziału w „Mili Osjakowskiej” – mówi wójt Jarosław Trojan.
Gmina Osjaków będzie także potrzebować wolontariuszy do organizacji sportowej imprezy. Osoby, które chcą wspomóc bieg mogą zgłaszać się do organizatora drogą mailową pisząc na adres: gokosjakow@interia.p. Jak zapowiadają organizatorzy, „Mila Osjakowska” poza zdrową sportową rywalizacją będzie także okazją do podziwiania pięknych nadwarciańskich krajobrazów.
Szczegóły dotyczące imprezy: bieg.osjakow.pl
Zapisy droga elektroniczną: zapisy.ultimasport.pl
Czas rozmowy i czas „zadym”
To trwa za długo – podnoszą związkowcy z kopalni Bełchatów i sugerują, że RDOŚ wzywający PGE do ciągłych uzupełnień raportów może w ten sposób w nieskończoność odciągać w czasie wydanie decyzji środowiskowej. Decyzji, bez której kopalnia Złoczew nie ruszy z miejsca. Przedstawiciele związków zawodowych zaapelowali o pomoc do posłów i senatorów
Przed inwestorem z Bełchatowa piętrzą się problemy. Najpierw była mowa o konkurencyjnym złożu w Gubinie, protesty ekologów, unijne wytyczne dotyczące emisji CO2. Teraz na drodze do odkrywki „Złoczew” stanęła Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. PGE jednak konsekwentnie dąży do powstania kopalni w regionie. Jeden z ważnych kroków ma już za sobą. Chodzi o studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Dokument muszą uchwalić wszystkie gminy na terenie których odkrywka będzie działać czyli Ostrówek, Złoczew, Burzenin i Lututów. Pierwszy z samorządów, na terenie którego ma znaleźć się zwałowisko zewnętrzne kopalni, uchwalenie studium ma już za sobą. Nie obyło się bez protestów ze strony ekologów obecnych na sesji czy rolników, którzy stracą swoje gospodarstwa. Ci drudzy wielokrotnie podkreślali, że nie są przeciwni kopalni a jedynie lokalizacji zwałowiska na terenie największych gospodarstw. Rolnicy podnosili, że bełchatowski koncern idzie do celu po trupach. Mimo wcześniejszych zapewnień przedstawicieli kopalni, że rozważane są inne koncepcje lokalizacji zwałowiska rolnicy z gminy Ostrówek przegrali z bezlitosną ekonomią, którą kierował się inwestor. Radni w Ostrówku większością głosów studium przyjęli. Za dokument wziął się też Złoczew. Temu samorządowi jednak idzie jak po grudzie. Projekt studium gminy Złoczew został negatywnie zaopiniowany przez RDOŚ. Dyrekcja wezwała samorząd do uzupełnień. Burmistrz Jadwiga Sobańska obawia się, że przez przeciągającą się procedurę odkrywkę w Złoczewie wyprzedzi Gubin. Po protestach przeciwników kopalni głos zabrali jej zwolennicy. Związki zawodowe zwróciły się z pisemnym apelem do posłów i senatorów regionu łódzkiego.
Związkowcy proszą o zaangażowanie w sprawę odkrywki i zapraszają na specjalne spotkanie do Bełchatowa.
– Jest czas rozmowy i czas „zadym”. Zanim zaczniemy protestować, chcemy rozmawiać – podnoszą w piśmie.
Autorzy apelu twierdzą, że RDOŚ przeciąga termin wydania decyzji środowiskowej w sposób nieuzasadniony. Niepokój związkowców budzi zakres uzupełnień których od inwestora z Bełchatowa domaga się regionalna dyrekcja.
– Obserwujemy zupełną dowolność RDOŚ w żądaniu nowych, coraz bardziej szczegółowych danych i analiz, zupełnie nie związanych tematycznie z poprzednimi uzupełnieniami, jakich dokonała Kopalnia – podnoszą.
– W taki sposób można żądać uzupełnień w nieskończoność i przesuwać termin wydania decyzji środowiskowej w dalej, niż bliżej, nieokreśloną przyszłość – czytamy w apelu.
Przedstawiciele związków zawodowych twierdzą, że postępowanie RDOŚ może skutecznie zablokować inwestycję, która jest ważna zarówno dla pracowników kopalni z Bełchatowie jak i mieszkańców Złoczewa i okolic. To bowiem dla nich, jak podnoszą autorzy apelu, ma czekać ponad dwa tysiące miejsc pracy.
– Nasze zbulwersowanie jest szczególnie silne, zważywszy na klimat społecznego poparcia występujący w gminach, na terenie, których ma powstać odkrywka (…). Nie ma w Polsce innego miejsca z tak zasobnymi złożami węgla brunatnego, w którym mieszkańcy z tak wielką życzliwością i niecierpliwością oczekują na finalizację budowy kopalni odkrywkowej. Czyżby komuś zależało na zmarnotrawieniu owego wielkiego kapitału zaufania, jakim obdarzyła nas społeczność lokalna?! – pytają w apelu.
Spotkanie w Bełchatowie, na które zapraszają przedstawiciele związków zawodowych zaplanowano na poniedziałek 22 maja. Ma rozpocząć się o godzinie 12.
Parlamentarzyści już raz wyrazili wsparcie dla inwestycji powołując specjalny zespół do spraw odkrywki Złoczew pod kierownictwem posła Dariusza Kubiaka. Poparcie społeczne, na które powołują się związkowcy także jest w regionie widoczne. Czy jednak można mówić o wielkiej życzliwości wobec inwestora? Przychylnie nastawieni do kopalni są ci, którzy mogą zyskać na jej pojawieniu się. Część osób rzeczywiście czeka na miejsca pracy, inni liczą na pieniądze ze sprzedaży działek. Przeciwników odkrywki jednak nie brakuje. Szczególnie wielu jest ich wśród rolników, którzy stracą gospodarstwa tworzone od pokoleń tylko dlatego, że bełchatowski koncern kierował się względami ekonomicznymi zamiast społecznymi i prośby o przesunięcie zwałowiska odbiły się od szefostwa kopalni jak od ściany. Nie tylko rolnicy z gminy Ostrówek są jednak negatywnie nastawieni do inwestora. Powód? Tego tortu nie starczy dla wszystkich. Wielu obawia się oddziaływania leja depresyjnego i suszy na terenach, których kupnem kopalnia nie będzie zainteresowana. Po co bowiem koncernowi ziemia w gminach: Konopnica, Osjaków czy Czarnożyły? Te samorządy bezpośrednio nie skorzystają na sąsiedztwie odkrywki. Podobną sytuację można zaobserwować w powiecie pajęczańskim, gdzie tuż obok bogatej Rząśni mamy posiadający skromny budżet Kiełczygłów. Do gminnego budżetu co prawda wpływają już pewne środki, jednak nadal nie są to kwoty duże i wynikają tylko z faktu, że zwałowisko kopalni zaczęło wchodzić na teren gminy. Odkrywkę natomiast Kiełczygłów ma „tuż za miedzą”.
Spore poparcie ma natomiast bełchatowski inwestor wśród samorządowców. Szczególnie tych, którzy liczą na pokaźne dochody z tytułu chociażby opłaty eksploatacyjnej patrząc na swoich vis a vis z Rząśni czy Kleszczowa. Swoje wsparcie z resztą samorządy już wyraziły przystępując do stowarzyszenia „Tak dla kopalni Złoczew”. Ci wójtowie, którzy wiedzą, że bezpośrednich dochodów z odkrywki mieć nie będą liczą na korzyści pośrednie jak chociażby miejsca pracy dla mieszkańców.
fot.: KWB Bełchatów
Kasa jest, komenda będzie
Pajęczańska policja potrzebuje nowej komendy i wszystkie znaki na niebie i ziemi świadczą o tym, że takowa powstanie.
Teren pod inwestycję przekazał powiat pajęczański. Z finansowaniem inwestycji także nie będzie problemu.
– Komenda będzie budowana. Może w tym roku coś tam ruszy. Pieniądze są z ministerstwa na to. W latach 2017 – 2020 ma być realizacja – wyjaśnia komendant KPP Pajęczno Grzegorz Czubakowski.
Komenda w Pajęcznie ma być także jedyną nową, jaka powstanie w całym województwie łódzkim.
Wójt bada historię księdza a konsultacje trwają
Kilkanaście osób wzięło udział w zebraniu w ramach konsultacji społecznych dotyczących nowych nazw ulic. Była dyskusja, padły propozycje. Konsultacje trwają, tymczasem wójt Kiełczygłowa zgłębia historię życia zasłużonego dla gminy duszpasterza
Spotkanie z mieszkańcami, które odbyło się w miniony piatek to jeden z dwóch elementów konsultacji społecznych w sprawie zmiany nazwy ul. Świerczewskiego w ramach dekomunizacji, oraz nadania nazw trzem nowym ulicom w gminie. Zebranie rozpoczęło się w drugim termini, czyli o godiznie 16:30. To efekt niewielkiej liczby zainteresownay. Udział w spotkaniu wzięło bowiem raptem kilkanaście osób. Ci jednak, którzy pojawili się w urzedzie tematem są żywo zainteresowani.
– Dyskusja była otwarta i dość burzliwa. Oczywiście były propozycje ulicy księdza Jansona, była propozycja nazwania tej ulicy ulicą Widawską, Kwiatową i jeszcze inne. Równiez te uliczki za rzeką i w stronę orlika – mówi Wójt Gminy Kiełczygłów Kazimierz Jędrzejski.
Druga forma konsultacji społecznych nadal trwa. Mieszkańcy mogą wyrazić swoje zdanie za pomoca ankiet.
– W holu urzędu gminy jest wystawiona urna i stolik z ankietami i jest możliwość wypowiedzenia się poprzez złożenie ankiety w kwestii dekomunizacji, czyli zamiany ulicy Świerczewskiego i nadania nowych nazw trzem uliczkom – informuje włodarz.
Temat zmiany nazwy ul. Świerczewskiego na ul. ks. Józefa Jansona pojawił się na jednej z sesji rady gminy za sprawą wójta. Włodarz podkreśla jednak, że taki pomysł zrodził sie dużo wcześniej.
– Ja popieram tą propozycje, jednak ukazała się ona już dużo wcześniej, za kadencji wójta Ryszarda Wolnowskiego – mówi Jędrzejski.
Wójt dotarł już do artykułu na temat księdza Jansona i dalej angażuje się w zbieranie informacji o tej postaci.
– Świętej pamięci ksiądz Józef Janson część swojego życia poświęcił społeczności Kiełczygłowa, wybudował kościół. Ponowiłem tą propozycję z racji tej, że wertuję historię, życie księdza Jansona w porozumieniu z proboszczem naszej parafii w Kiełczygłowie. Dotarłem również do członków rodziny księdza Jansona. Wzbogaciłem się o informacje o jego kształceniu, rodzinie. Ciekawe i mniej ciekawe, ale sa to informacje z życia księdza i ci członkowie rodziny są bardzo zadowoleni, że taka inicjatywa jest w Kiełczygłowie. Cieszą się, że ktoś jeszcze pamięta zasługi księdza Jansona, który tu młode lata poświęcił i jeszcze z tego powodu miał problemy, bo odsiedział cztery lata we Wronkach – mówi Kazimierz Jędrzejski.
Drab odwołuje Paśnik. Radni oburzeni
Mariola Paśnik nie jest już wiceburmistrzem Działoszyna. Szef ratusza Rafał Drab odwołał ją ze stanowiska, tłumacząc swoją decyzję utratą zaufania.
Rafał Drab niechętnie rozmawia w sprawie odwołania swojego zastępcy. Jakie były powody odwołania Pana zastępcy Marioli Paśnik?
– Utrata zaufania – rzuca burmistrz.
Zapytany o to w jaki sposób poinformował wiceburmistrz o odwołaniu odpowiada równie enigmatycznie – zgodnie z procedurą.
Dodaje, że nie będzie powoływał nikogo na jej miejsce i kończy rozmowę.
Zarządzenie w sprawie odwołania zastępcy burmistrz Działoszyna wydał w ubiegły cwartek, 18 maja. Nie wręczył go Marioli Paśnik osobiście, zarządzenie przekazała jej sekretarz miasta Danuta Kuśnierczyk. Wiceburmistrz została ze świaczenia pracy w czasie trzymiesięcznego wypowiedzenia, co powoduje, że nie ma jej już w ratuszu, ale przez trzy miesiące będzie pobierała wynagrodzenie na dotychczasowym poziomie.
Przypominamy, że Mariola Paśnik w ostatnich wyborach samorządowych ubiegała się o fotel burmistrza, konkurując tym samym z Rafałem Drabem. Nie wchodząc do drugiej tury, udzieliła Drabowi oficjalnego poparcia, gdy obecny burmistrz stanął w szranki z dawnym szefem działoszyńskiego ratusza Krzysztofem Piekarzem.
Radni namówili Mariolę Paśnik, żeby zrezygnowała z pracy w Urzędzie Gminy Pątnów, gdzie była sekretarzem i przyjęła stanowisko wiceburmistrza, które zaproponował jej Rafał Drab. Takie rozwiązanie pozwoliło na stworzenie koalicji w Radzie Miejskiej, gdzie z komitetu Draba dostało się jedynie dwóch radnych, zaś z komitetu Paśnik aż sześciu.
Odwołanie Marioli Paśnik może spowodować rozpad koalicji, a co za tym idzie znacznie utrudnić burmistrzowi zarządzanie gminą. Bardzo prawdopodobne, że temat pojawi się na najbliższej sesji Rady Miejskiej.
Mariola Paśnik nie chciała odpowiadać na pytania dziennikarzy. Wydała oświadczenie, które w całości publikujemy w ramce obok tekstu.
Wypowiedzi radnych, do których udało nam się dodzwonić, spisaliśmy i zamieszczamy na osobnych szpaltach.
——————
W związku z odwołaniem mnie z funkcji wiceburmistrza Miasta i Gminy Działoszyn chciałabym jednoznacznie określić swoje stanowisko w tej sprawie.
Radni z mojego Komitetu Wyborczego wsparli działania Burmistrza Rafała Draba i zawarli porozumienie koalicyjne, co było dla niego ważne, ponieważ wprowadził do Rady Miejskiej tylko dwóch radnych. Na mocy tego porozumienia zostałam powołana na stanowisko zastępcy Burmistrza Miasta i Gminy Działoszyn.
Pełniłam tę zaszczytną funkcję z pełnym zaangażowaniem w sprawy społeczeństwa Naszej Gminy. Pracowałam każdego dnia od poniedziałku do piątku, często po godzinach, codziennie przyjmowałam mieszkańców i pomagałam rozwiązywać ich problemy. Potrafiłam współpracować ze wszystkimi radnymi, niezależnie od ich poglądów i sympatii.
W wielu kwestiach miałam odmienne zdanie niż Burmistrz Rafał Drab, ale nawet gdy moje sugestie zostawały odrzucane, pozostawałam wobec niego lojalna. Zawsze byłam skupiona na pracy w urzędzie i w terenie, konkretnych działaniach, pomocy mieszkańcom Gminy i pomocy pracownikom urzędu w załatwianiu spraw.
Nie znam powodów decyzji Burmistrza, gdyż mnie o nich nie poinformował. Odwołanie ze stanowiska zastępcy wręczyła mi sekretarz urzędu Danuta Kuśnierczyk. Burmistrz nawet nie miał odwagi powiedzieć mi, o co chodzi, gdy go o to zapytałam.
Jestem zaskoczona tą sytuacją, bo Burmistrz nie zgłaszał żadnych uwag do mojej pracy. Sądzę, że odwołanie mnie z pełnionej funkcji jest związane z ostatnimi doniesieniami z sejmu o porzuceniu planu wprowadzenia dwukadencyjności wybranych już wójtów i burmistrzów. Zaledwie po dwóch dniach od wycofania się rządu z tego projektu zostałam odwołana z pełnionego przeze mnie stanowiska.
Planowałam związać swoją przyszłość zawodową z pracą w UMiG Działoszyn i popierać Pana Rafała Draba w przyszłorocznych wyborach samorządowych, ale teraz sytuacja uległa zmianie. Muszę przyznać, że odnajdywałam się w pełnieniu funkcji wiceburmistrza. Myślę, że wynikało to głównie z mojej dużej znajomości obowiązujących przepisów prawa i doświadczenia w pracy w administracji, dzięki czemu przyznane mi obowiązki wykonywałam solidnie i z satysfakcją.
Mariola Paśnik
——————
”Straciłam szacunek i zaufanie do burmistrza”
Jestem w totalnym szoku. To była jedyna osoba, która była w tym urzędzie od poniedziałku do piątku, od rana do końca pracy. Bo jak burmistrz jest dostępny to każdy widzi.
Mariola Paśnik z każdym potrafi rozmawiać i dla każdego ma otwarte drzwi. Każdy mówi, że to jedyna osoba w urzędzie, do której się wejdzie. Najbardziej oburza mnie to, że burmistrz, który jest w koalicji z nami, nawet nam tego nie przekazał. Umówił się z nami, proszę sobie wyobrazić na jutro (rozmawiamy w poniedziałek, 22 maja). Mieliśmy mieć to spotkanie wcześniej, ale pan burmistrz jak zwykle się wywinął.
Pani była wiceburmistrz jest pracowita, rzetelna, pełna empatii. Jej komitet wprowadził aż sześciu radnych. Drab sam spisał porozumienie z nami, a teraz udaje, że nie wie o co podpisał. Ja sobie nie wyobrażam urzędu bez pani Marioli Paśnik.
Burmistrz Rafał Drab jak wiadomo raz jest, raz go nie ma. Nie miał nawet odwagi, żeby do niej przyjść i dać jej to wypowiedzenie. Mam zamiar mu to wszystko powiedzieć… Zawsze mówiła, że na pierwszym miejscu jest burmistrz. Prawdopodobnie chodzi o poprzednie wybory. Ktoś mu jakiś jad sączy do ucha. Spodziewam się, że poczuł się zagrożony. Ja na obecną chwilę straciłam szacunek i zaufanie do burmistrza. To jest koniec koalicji.
Małgorzata Sudomirska, radna Rady Miejskiej
——————–
”Drab chce wprowadzić dyktaturę…”
Dzisiaj się mieliśmy spotkać i rozmawiać w tej sprawie. Jako przewodniczący komisji rewizyjnej pracę pani Marioli Paśnik oceniam bardzo wysoko. Właśnie dlatego, że sprawowała zbyt dobrze funkcję wiceburmistrza to została odwołana. To był powód jej odwołania. Była zagrożeniem dla burmistrza Draba.
Każdy petent, który przychodził w różnych sprawach był przez panią wiceburmistrz merytorycznie obsłużony. Mariola Paśnik była w gminie jedyną osobą kompetentną w wielu tematach. Można ją porównać do Stefana Jędrzejuka, dawnego sekretarza gminy, on też był bardzo życzliwy i pomagał ludziom. Tak samo robiła wiceburmistrz Paśnik.
Dzwonią mieszkańcy, zaczepiają, zwą na burmistrza, pytają ”co w tej gminie się dzieje?”. Burmistrz Rafał Drab, to już nie wiem do czego można go porównać… Na koniec kadencji chce stworzyć swój prywatny folwark. Wprowadza rządy jednoosobowe i metody z dawnych lat… Drb chce wprowadzić dyktaturę, rządy jednej osoby. Mamy w Działoszynie rządy dyktatorskie.
Jestem bardzo zdenerwowany, nie wiem co powiedzieć… Mariola Paśnik była sekretarzem w gminie Pątnów, była tam lubiana i szanowana, zresztą tak jak i tutaj. Namówiliśmy ją, żeby przeszła do gminy Działoszyn na wiceburmistrza, a teraz się okazało, że nie było warto temu burmistrzowi pomagać…
Wszyscy radni jesteśmy zaskoczeni decyzją. Wszyscy się tu zastanawiamy: co on dobrego zrobił?
Na sesji trzeba wprowadzić taki punkt, żeby nam wyjaśnił tę sprawę dogłębnie.
Dziś się z nim widziałem w urzędzie (rozmawiamy w poniedziałek, 22 maja). Pytam go się – powiedz mi powód tego zwolnienia… Gdyby czymkolwiek zasłużyła, to bym przytaknął burmistrzowi. Powiedziałem mu ”Potrakrtowałeś ją jak psa. Rano przyszedłeś i powiedziałeś wypad z gminy”.
Można było to załatwić w bardziej cywilizowany sposób. Takie załatwienie sprawy to jest zerwanie koalicji.
Zbigniew Zając, radny Rady Miejskiej w Działoszynie
——–
”Psełdoprzyjaciele burmistrza źle mu podpowiadają”
Została zwolniona bezpodstawnie. Bez podania żadnej przyczyny. Chcieliśmy się spotkać w piątek, nie było go. Dziś też go nie było (rozmawiamy w poniedziałek, 22 maja). Ma być jutro o 11. Nie wiem w jakim sensie on do niej zaufanie. Tak naprawdę to my radni straciliśmy całkowicie zaufanie do niego.
Mariola Paśnik była podporą całej gminy. Zawsze była na miejscu. Wszyscy mają do niej zaufanie, tylko nie burmistrz. Nikt się nie spodziewał tego. Nie wiem skąd taka decyzja. Ktoś mu chyba źle podpowiada… Spodziewam się, że psełdoprzyjaciele burmstrza.
Jak się taką osobę, która jest najbardziej kompetentna wyrzuca, to kto ma pracować? Pytam kto? Ludzie byli zadowoleni, zawsze mogli skorzystać z jej podpowiedzi i rady.
Jestem nie tylko zaskoczona, a zszokowana decyzją burmistrza. Nie wiem co nim kierowało. Teraz nie chce się z nami spotkać. Zobaczymy czy jutro przyjdzie…
Barbara Prudlak, radna Rady Miejskiej Działoszyna
———-
”Jak można tak potraktować swojego człowieka”
Byłem bardzo zdziwiony, zaskoczony jak wszyscy. Umawialiśmy się z nim na rozmowę zwodził nas długo. Po prostu ”olał” Takiej osoby jak pani Paśnik to on takiego zastępcy już nie znajdzie. Podczas jego nieobecności ona wiele rzeczy załątwiła. On raz był, raz nie był… W mieście wrze. Jak to się stało, że tak zdecydował. Nie rozumiem go, że nie dał się w żaden sposób jej wytłumaczyć.
Jak się gra do jednej bramki, to się takich rzeczy nie robi. Nie wiem jak można tak potraktować swojego człowieka. Mógł chociaż powiedzieć za co ją odwołał. Ciężko się odnieść do takiego ciosu. To nie powinno mieć miejsca.
Nie wiem dlaczego nie miał odwagi sam wręczyć swojego zarządzenia pani Paśnik. Może sekretarz miała z tego satysfakcję, że mogła wręczyć takie zwolnienie…
Będzie sesja w środę. Mam nadzieję, że pani Mariola Paśnik przyjdzie i powie jak została potraktowana przez burmistrza. Chcielibyśmy to od niej usłyszeć.
Zwyczajnie jest mi jej szkoda. Nie wiem czego się burmistrz obawiał, że postanowił się jej pozbyć… Trudno mi się nawet wypowiedzieć.
Gabriel Jędrczak, radny Rady Miejskiej w Działoszynie
——–
”To decyzja burmistrza i pewnie miał jakieś powody”
Nie wiem co powiedzieć… Powiem szczerze, że na przemyślany komentarz jest jeszcze zbyt wcześnie. Dopiero minęły dwa dni robocze od dnia zwolnienia pani Marioli Paśnik. Oczywiście byłam zaskoczona taką decyzją, ale jest to decyzja burmistrza i pewnie miał jakieś powody. Więcej będę mogła powiedzieć gdy zapoznam się ze sprawą.
Anna Jagieło-Kępińska, radna Rady Miejskiej w Działoszynie
————
”Nie jest to decyzja partyjna”
Decyzja burmistrza była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Podjął tę decyzję samodzielnie. Uważam, że jest to duży błąd. Nie miałam na to wpływu i nie jest to decyzja partyjna, ponieważ burmistrz Rafał Drab nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Jakie będą konsekwencje tej decyzji? Najbliższy czas pokaże.
Beata Mateusiak-Pielucha
poseł na Sejm RP
Korzystali z 26 ha rorywki
Energylandia to park rozrywki znajdujący się w Zatorze. 30 maja uczniowie gimnazjum nr 1 w Wieluniu skorzystali z bogatych zasobów placówki podczas szkolnej wycieczki.
Około 26 ha. Rozrywki podzielonej na cztery strefy. Uczniowie korzystali z roller coasterów, karuzel i wodnych atrakcji parku.
Pajęczański Dom Sportu oddany do użytku
Uroczyście, z przecięciem wstęgi i w obecności zaproszonych gości, do użytku został oddany Pajęczański Dom Sportu. Na dobry początek rozegrany został mecz Polska- Ukraina pomiędzy reprezentacjami prezydentów, burmistrzów i wójtów
Pajęczański Dom Sportu usytuowany jest na Stadionie Miejskim. Będzie on służył jako zaplecze sportowe, socjalne i administracyjne wszystkim klubom sportowym z terenu Gminy i Miasta Pajęczno.
– W budynku znajdują się szatnie, toalety, pomieszczenia biurowe, sala konferencyjna oraz pokoje noclegowe- informuje pajęczański urząd.
Przy okazji otwarcia obiektu rozegrano mecz piłki nożnej Polska- Ukraina, pomiędzy reprezentacjami prezydentów, burmistrzów oraz wójtów. Kapitanem polskiej drużyny był Dariusz Tokarski, burmistrz Gminy i Miasta Pajęczno. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem reprezentacji Polski 2:1. Z rzutu karnego jednego gola dla reprezentacji Polski zdobył burmistrz Tokarski.
Kilkanaście lat oczekiwania. W końcu są efekty
Półtorej mln zł kosztować będzie wybudowanie profesjonalnej sali, dostosowanej do potrzeb osób niepełnosprawnych. Po kilkunastu latach przymiarek, marzenie Specjalnego Ośrodka Szkolno Wychowawczego w końcu się urealniło. Hala będzie służyła zarówno podopiecznym ośrodka jak i społeczności wsi Gromadzice.
Jak wspomina Andrzej Lach, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno- Wychowawczego, zamysł budowy sali był już od kilkunastu lat.
– Potrzeby są olbrzymie, ponieważ nie mamy sali gimnastycznej dla dzieci z niepełnosprawnością . Do tego dochodzą przepiękne występy dzieci, podczas których ledwo mieściliśmy się w tej maleńkiej sali, gdzie dotychczas się one odbywały. W sumie to się nie mieściliśmy. W tej ciasnocie tak żyliśmy. Także potrzeba chwili była od dawna- nie ukrywa dyrektor Lach.
Jak podkreśla, realizacja inwestycji to całkowita zasługa starostwa. Mimo trudnej sytuacji, podjęło się ono realizacji tak dużego zadania.
– Wcześniej nie było szansy na budowę, bo starostwo musiałoby ponieść wszystkie koszty. Inwestycja ta jest realizowana w ramach programu Rozwoju Regionalnej Infrastruktury Sportowej- dodaje Andrzej Lach.
Budowa sali sportowej z zapleczem wraz z łącznikiem ma się zakończyć jesienią 2018 roku.
– Wartość tej inwestycji wyceniono na półtorej miliona. Jest ona realizowana w cyklu dwuletnim. Pojawił się program i skorzystaliśmy z niego. To będzie sala ogólnodostępna, zarówno dla dzieci z ośrodka jak i dla środowiska wsi Gromadzice- komentuje Marek Kieler, wicestarosta wieluński.
Dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego nie kryje zadowolenia z tak szybkiej realizacji inwestycji.
– Firma znakomicie wywiązuje się ze swoich zadań. Na chwilę obecną jest stan surowy zamknięty. Budowa jest przykryta. A wręcz już są realizowane roboty elektryczne w środku i trwa przygotowywanie do zrobienia tynków wewnętrznych- dodaje Andrzej Lach.
Będzie to typowa sala gimnastyczne. Jak komentuje dyrektor ośrodka, nie może ona być mniejsza od standardów obowiązujących, ponieważ wówczas dofinansowanie nie byłoby przyznane. Dość spora powierzchnia hali, bo 12 na 14 metrów plus całe niezbędne zaplecze połączone będzie ze Specjalnym Ośrodkiem Szkolno Wychowawczym za pomocą łącznika. Takie rozwiązanie ma pozwolić na swobodne przejście podopiecznych ośrodka wprost na salę.
Warto dodać, że sala ta to nie tylko miejsce, gdzie w końcu podopieczni jak i mieszkańcy będą mogli ćwiczyć. To przede wszystkim, jeśli chodzi o ośrodek, miejsce, w którym swobodnie będą mogły odbywać się spotkania wigilijne, koncerty, jak choćby Dzieci Dzieciom czy też inne występy a także wystawy czy konkursy.
Maciej Wilk mistrzem powiatu
Uczeń gimnazjum w Rząśni zajął pierwsze miejsce w powiecie pajęczańskim. Mowa o finale Festiwalu Historycznego obejmującego swoim zasięgiem województwo łódzkie i kujawsko- pomorskie.
Maciej Wilk, pod czujnym okiem Anny Czyżyckiej, wziął udział w finale Festiwalu Historycznego, którego celem nadrzędnym było rozwijanie uczuć związanych z patriotyzmem i zainteresowań historyczną tematyką lokalną. Ponadto organizatorom zależało na pogłębieniu wiedzy historycznej.
– Tegoroczne zmagania były wyjątkowe za sprawą honorowego patronatu Pierre’a Lévy”ego, Ambasadora Francji w Polsce- podkreślają uczestnicy. – Wśród patronów byli także Grzegorz Schreiber, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Kosma Złotowski, Poseł do Parlamentu Europejskiego, Grzegorz Wierzchowski, łódzki kurator oświaty oraz Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty.
Motywem przewodnim tegorocznej edycji Festiwalu Historycznego „Tradycja i Pamięć” był „Okres napoleoński a sprawa polska na tle epoki”.
Maciej Wilk przygotował prezentację multimedialną, która pozwoliła mu uzyskać tytuł mistrza zajmując I miejsce w powiecie pajęczańskim.
Fot Gimnazjum Rząśnia
Spotkanie z Krzysztofem Petkiem
Grupa „Poszukiwacze pasji”, zawiązana przy Gminnej Bibliotece Publicznej w Mokrsku zaprasza na spotkanie z Krzysztofem Petkiem.
Dziennikarz, detektyw, pisarz, organizator wypraw. Krzysztof Petek przyjedzie od Mokrska 6 czerwca. O godzinie 9 na małej sali gimnastycznej w szkole będzie on opowiadał o o pracy nad książką, reportażach robionych w różnych stronach, o zdobywaniu wiedzy, ciągłej nauce i fascynacji światem.
– Pokazuję zdjęcia z wypraw i zapraszam na obozy dla czytelników. Mogę zdradzić kilka sztuczek pisarza i pokazać elementy samoobrony, w których szkolę młodych ludzi- zapowiada Krzysztof Petek.
Adept kung-fu, freelancer. Jak mówi sam o sobie, wiele funkcji, wiele zawodów , ale jeden cel: czegokolwiek się podejmę, działać rzetelnie i profesjonalnie.
Na chwilę obecną Krzysztof Petek wydał ponad dwadzieścia książek dla młodzieży i dzieci. Jak zapowiada, teraz pracuje nad publicystyką historyczną i powieściami sensacyjnymi dla czytelnika dorosłego.
Fot archiwum prywatne
„Silumek” na 50-lecie OSP w Opojowicach
Na uroczystość 50-lecia istnienia jednostki OSP w Opojowicach przybyli zarówno mieszkańcy jak i przedstawiciele lokalnych władz. Druhów wsparły delegacje z okolicznych jednostek. Nie zabrakło medali za ofiarną służbę a także okolicznościowych tabliczek będących podziękowaniem dla sponsorów i sympatyków jednostki. Po części oficjalnej wystąpiła Orkiestra Dęta z Dzietrzkowic, a piękny układ taneczny zaprezentowały mażoretki.
Przemarszem do kaplicy pod wezwaniem św. Anny w Opojowicach rozpoczęły się uroczystości z okazji 50-lecia istnienia jednostki OSP. Po mszy strażacy oraz zaproszeni goście przeszli na plac przy OSP, gdzie oficjalnie otworzono uroczystość.
Zebranych powitał Zbigniew Szmaciński, prezes OSP Opojowice. Skrót najważniejszych wydarzeń z 50-letniej historii Ochotniczej Straży Pożarnej w Opojowicach przedstawił Dariusz Marciniak, wieloletni prezes jednostki, prezes Zarządu Oddziału Gminnego ZOSP RP w Opojowicach a także obecnie v-ce prezes OSP Opojowice
– Z okazji 50-lecia naszej jednostki, za wieloletnią, ofiarną, bezinteresowną służbę strażacką na rzecz lokalnej społeczności zasłużeni druhowie zostali uhonorowani medalami i odznaczeniami- mówi Damian Grobelny z OSP w Opojowicach.- Oficjalnie przekazany i poświęcony został nowy samochód ratowniczo-gaśniczy marki Renault.
Samochód został poświęcony przez ks. Andrzeja Dembowskiego, wikariusza parafii w Czarnożyłach. Następnie Andrzej Modrzejewski, wójt gminy a także Jerzy Łabęcki, przewodniczący Rady Gminy oraz przedstawiciele sponsorów i przyjaciół OSP z prezesami firmy Silum Pawłem Zawadzkim i Wiesławem Walczakiem na czele, przekazali kluczyki i dowód rejestracyjny na ręce OSP w Opojowicach.
– W imieniu całej naszej jednostki składam gorące podziękowanie dla wszystkich, dzięki którym ten wyjątkowy samochód trafił do naszej jednostki. Równocześnie zapewniam, że będziemy się starać aby ten samochód był zawsze sprawny i gotowy do niesienia pomocy potrzebującym- dziękował Dariusz Marciniak.
Na chrzestną pojazdu wybrana została Jadwiga Pacholik.
– Z woli druhów strażaków tutejszej jednostki OSP wozowi nadano imię „Silumek”- mówi Jadwiga Pacholik.
Samochód został zakupiony na wniosek ochotników za kwotę ponad 120 tys. zł.
– Z budżetu na ten cel gmina przeznaczyła środki w wysokości 110 tys. zł, pozostałą kwotę wpłacili strażacy z OSP Opojowice . Ponadto staraniem miejscowych druhów remizę rozbudowano o drugie miejsce garażowe z przeznaczeniem dla nowego wozu bojowego- mówi Andrzej Modrzejewski, wójt gminy Czarnożyły.
Artystyczną wisienką podczas uroczystości 50-lecia OSP był występ orkiestry dętej z Dzietrzkowic pod batutą Damiana Janasa, której towarzyszyły mażoretki. Następnie na scenie zaprezentował się zespół ludowy Opojowianie. Końcowym punktem uroczystości była zabawa pod gwiazdami. Najmłodsi natomiast mogli wyszaleć się na dmuchańcach. Podczas imprezy nie zabrakło pysznego jedzenia.












Krajówki już nie takie straszne
Na drogach krajowych w okolicach Czarnożył, Pątnowa i Kadłuba w minionym tygodniu ruszyły prace remontowe i porządkowe. Nie obyło się bez utrudnień w ruchu, jednak warto było się przemęczyć, ponieważ na wielu fragmentach dróg pojawiła się nowa nawierzchnia
W okolicach Czarnożył przeprowadzony został kolejny etap prac remontowych i porządkowych. Na półkilometrowym odcinku naprawione zostało pobocze ziemne. W miejscu prowadzonych robót zajęta była część jezdni i obowiązywało ograniczenie prędkości do 60 km/h. Ruch był sterowany wahadłowo.
– Na tym samym odcinku wymieniona została uszkodzona nawierzchnia- mówi Maciej Zalewski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Prace remontowe zostały przeprowadzone również w odległości około pół kilometra od Węzła „Wieluń”.
– Na 250 metrowym odcinku drogi wymieniana była uszkodzona nawierzchnia. W miejscu, gdzie były ekipy remontowe wprowadzony został ruch wahadłowy kierowany ręcznie- dodaje Maciej Zalewski.
Zniszczona nawierzchnia wymieniana była również na trzech odcinkach po około pół kilometra każdy na terenie gminy Pątnów. Mowa o drogach między Kamionką a Pątnowem, Pątnowem a Dzietrznikami oraz Dzietrznikami a granicą województwa opolskiego.
Ruszyły także prace związane z koszeniem poboczy.
-Na blisko siedmiokilometrowym odcinku między Popowicami i Wieluniem, na 16-kilometrowym odcinku drogi krajowej nr 43 między Wieluniem i Kałużami, na DK 45 na odcinku około 28 km na trasie Kadłub- Złoczew- wymienia Zalewski. -Są to prace szybko postępujące, jednak w miejscu, gdzie pracują ekipy kosiarzy, zajęta jest częściowo jezdnia i obowiązuje ograniczenie do 60 km/h. Prace są uzależnione od pogody.
Bili, grozili i uszkodzili BMW
Agresja, uszkodzenie mienia i ostatecznie znalezienie się w rękach policji. Tak dla dwóch 17-latków i ich 29- letniego kompana zakończyło się biesiadowanie w lokalu przy stadionie. Jak informuje policja, cała trójka była pod wpływem alkoholu. Usłyszeli oni zarzut pobicia, uszkodzenia mienia i gróźb karalnych. Jeden z mężczyzn trafił za kratki.
– Policjanci zatrzymali trzech mężczyzn, którzy w pijackim amoku pobili i grozili dwóm osobom a także uszkodzili bmw. Jeden z mężczyzn najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie tymczasowym- potwierdza Adam Kolasa z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Sceny niczym w kryminalnym filmie rozegrały się 27 maja około godziny 4:30 nad ranem. Wówczas rodzina pokrzywdzonego kierowcy BMW powiadomiła policję o trzech agresorach. – Na miejscu ,w rejonie stacji benzynowej, po chwili pojawili się policjanci. Zatrzymali tam trzech mężczyzn, którzy awanturowali się z grupą osób- mówi Adam Kolasa.
Jak się okazało, zatrzymani uczestniczyli wcześniej w imprezie w jednym z lokali przy stadionie w Wieluniu.
– Po zakończeniu biesiady zostali grzecznościowo podwiezieni przez innych uczestników zabawy. W samochodzie mężczyźni stali się jednak agresywni. W rezultacie zaczęli bić jednego z pasażerów- dodaje Adam Kolasa.
Takie zachowanie doprowadziło do wysadzenia agresorów z pojazdu. Ci jednak najwyraźniej nie mieli dosyć i zaledwie kilka minut później zatrzymali przejeżdżające bmw. Gdy tylko auto stanęło, zaczęli oni okładać i kopać pojazd.
– Kiedy z samochodu wysiadł właściciel, mężczyźni skierowali swoją agresję na niego. W tym czasie rodzina pokrzywdzonego zaalarmowała policjantów. Funkcjonariusze namierzyli agresorów w rejonie stacji paliw, gdy szarpali się z osobami z pierwszego pojazdu. Wrócili oni bowiem na miejsce- relacjonuje Kolasa.
W rękach policji znalazło się dwóch 17-latkow i ich 29 -letni kompan. Jak podaje policja, wszyscy w chwili interwencji byli nietrzeźwi. Mieli od 0,8 do ponad 2,3 promila alkoholu we krwi.
– Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie wszystkim zarzutów pobicia, uszkodzenia mienia i gróźb karalnych. Kodeks przewiduje za tego rodzaju przestępstwa kare do 5 lat pozbawienia wolności- informuje Adam Kolasa.
Właściciel bmw wycenił straty na 5 tysięcy złotych. Na samochodzie powstały liczne wgniecenia karoserii.