Quantcast
Channel: KULISY POWIATU
Viewing all 7000 articles
Browse latest View live

Tłumy na festynie rodzinnym w dwójce

$
0
0

Występy artystyczne każdej z klas, liczne atrakcje, stoiska z pysznościami, grill a także masa nagród. Drugi Festyn Rodzinny zorganizowany w Miejskim Zespole Szkół nr 2 w Wieluniu przyciągnął tłumy uczestników. Pieniądze zebrane podczas imprezy zostaną przeznaczone na rewitalizację pracowni informatycznej.

Tym razem przygotowania festynu podjęli się rodzince uczniów MZS nr 2 w Wieluniu.
– Rodzice zorganizowali wszystkie atrakcje, liczne zabawy, dmuchańce, park linowy. Również jest zgaduj zgadula dla dzieci – wylicza Małgorzata Jachowicz-Wróblewska, dyrektor szkoły. – Chciałabym serdecznie podziękować za zaangażowanie osób przygotowujących festyn. Mamy stoiska z pysznymi ciastami domowymi. Jest bigos, żurek. Są  pierogi, z którymi przyjechała pani z Koła Gospodyń Wiejskich w Szczytach. Mamy sezon grillowy, więc u nas jest również grill- wymienia atrakcje dyrektor szkoły.
Na scenie swoje umiejętności wokalne oraz teatralne przedstawili uczniowie z poszczególnych klas. Oczywiście nad całością czuwała jak zawsze Urszula Tyczka, nauczycielka muzyki.
Kiedy jedni prezentowali się na scenie, inni z wielką radością korzystali z przygotowanych atrakcji. Kule wodne, kino 9D, ściana wspinaczkowa czy stoiska z pysznym jedzeniem były wręcz oblężone.
– Kolejki są olbrzymie, trzeba swoje wyczekać. Ale naprawdę warto. Atrakcji jest mnóstwo. Dzieci bawią się doskonale- komentuje Kinga Krykwińska, mama Kacperka i Filipka. – Możliwość obejrzenia wozu strażackiego dla takich dzieci, czy też włączenie kogutów w radiowozie jest bezcenne. Jesteśmy bardzo zadowoleni.
Oczywiście najbardziej niezawodna okazała się licznie zgromadzona publiczność. Nagradzała ona oklaskami każdy występ, a rodzice z wielkim zaangażowaniem i dumą robili zdjęcia swoim pociechom.
W miedzy czasie można było obejrzeć radiowozy oraz motocykl policyjny. Na festyn przyjechali się zaprezentować także strażacy. Otworem stały również drzwi karetki.
Na boisku natomiast rozegrany został mecz uczniowie kontra nauczyciele. Wygrali ci pierwsi, i to aż 5:1.
Zabawa była doskonała. Można było obejrzeć prace plastyczne a także zrobić sobie zdjęcie w foto- budce. Każdy bez problemu mógł znaleźć coś dla siebie.


Nasze wynagrodzenia uwłaczają powadze zawodu. Ratownicy medyczni protestują

$
0
0

Chcemy otrzymywać godne pieniądze za naszą pracę- podnoszą ratownicy medyczni z wieluńskiego szpitala. Jak komentują, ratują oni ludzkie życie, tymczasem ich pensje są niejednokrotnie mniejsze od tych, jakie zarabiają sprzątaczki czy kasjerki w marketach. W środę rozpoczęli oni protest, domagając się podwyżek.

Oplakatowanie i oflagowanie. To pierwsza z form, jaką przyjął protest ratowników medycznych w Wieluniu. Tym sposobem włączyli się oni do ogólnopolskiego protestu, którego celem jest wywalczenie podwyżek a także dodatkowej osoby w karetce. Jak zapewniają ratownicy, formy protestu w żaden sposób nie będą uderzać w pacjenta.
– Pierwsza forma protestu jest tak naprawdę tylko oflagowaniem i oplakatowaniem szpitala. Na pewno nie jest to protest uderzający w pacjentów- zapewnia Sebastian Jasiński, ratownik medyczny.-  Podobnie jak nie jest to protest uderzający w dyrekcję. Dlatego dyrektor na nasze pismo informujące o formie protestu i o rozpoczęciu protestu ogólnokrajowego odpowiedział informacją, że przyjmuje to do wiadomości i oczywiście nie jest przeciwny. Natomiast z pisma wynika to, co też jest naszym założeniem, żeby w tym proteście nie ucierpieli pacjenci- dodaje.
Ze względu na fakt, że ratownicy zabezpieczają zdrowie i życie pacjentów, pomimo przystąpienia do protestu, dalej wykonują oni obowiązki w taki sam sposób, jak dotychczas. Jednym celem protestu ratowników medycznych jest żądanie podwyżek oraz dodatkowej osoby w karetce.
– Domagamy się wyrównania płac do poziomu, jaki dostały pielęgniarki. Pielęgniarki dostały swego czasu dodatki ustawowe 4 razy 400. Nam oferuje się 2 razy 400- wyjaśnia Sebastian Jasiński. – Oczywiście powinniśmy się cieszyć z tego, co dostajemy, bo mimo wszystko dostajemy. Natomiast jeśli ktoś porównywalne zawody czy pracę na tych samych stanowiskach ocenia różnie, to nie może być na to naszego przyzwolenia i nie może być normą, żeby dwie osoby pracujące na tej samej karetce i w tym samym składzie dostawały różne pieniądze. Chcemy sprawiedliwości- domaga się ratownik medyczny.
Wojciech Werbicki, przewodniczący Komisji Zakładowej Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego w wieluńskim szpitalu w Wieluniu zaznacza, że w Wieluniu podobnie jak w całej Polsce ratownicy medyczni zarabiają bardzo mało.
–  Podstawowa pensja ratownika medycznego zatrudnionego w wieluńskim szpitalu to około 1 800 złotych. Z dodatkami za wysługę lat, pracę w pogotowiu, noce i święta wychodzi około 2500 na rękę dla pracowników z długim stażem pracy- wylicza Werbicki.
Jak wyjaśniają dalej wieluńscy ratownicy, częściowo ich postulaty pokrywają się paradoksalnie z ustaleniami rządu.
– Pani premier obiecała nam 4 razy 400. Obiecała nam też, że będzie wprowadzona do zespołów dwuosobowych trzecia osoba, chociażby ze względu na przeprowadzaną reanimację, gdzie w dwie osoby jest to problematyczne. Łamane są przepisy BHP odnośnie przenoszenia osób chorych. Dlatego osoba trzecia jest niezbędna. Rząd obiecuje, że tą trzecią osobę wprowadzi. Coraz dłużej czekamy na wprowadzenie tych zmian, a rząd jedynie obiecuje- podnoszą ratownicy medyczni z wieluńskiego szpitala.
Ratownikom obiecane zostało, że będą wprowadzone zmiany trzyosobowych składów w momencie wprowadzenia tak zwanej dużej ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, kiedy ma być między innymi upaństwowienie ratownictwa, czyli wykluczenie jednostek prywatnych z ratownictwa systemowego. Mowa tutaj o samochodach, które jeżdżą do wypadków czy  do zasłabnięć w trybie nagłego zagrożenia życia. Wtedy ma się pojawić ta trzecia osoba.
–  Ale to jest zbyt późno. Staramy się o to, aby było to jak najszybciej. I to właśnie chcemy zasygnalizować naszym protestem- komentuje Sebastian Jasiński. – Chcemy, żeby ten protest dał nie tylko nam jakieś wymierne korzyści w postaci podwyżek, ale chcemy też aby był on na korzyść dla pacjentów. Bo na pewno z korzyścią dla pacjentów będzie, jeśli przyjedzie do nich karetka z pełnym składem, odpowiednio wyposażona i nie będzie ten zespół nastawiony na zysk. A takie są nastawienia firm prywatnych, bo trudno, żeby na tym firma prywatna nie zarabiała. Ratownictwo medyczne nie może zarabiać. Ma wykonywać swoje czynności, do których jest stworzone- podnosi Jasiński.
Następna forma protestu przewidywana na tę chwilę, to jest rozdawanie ulotek informacyjnych. W momencie, kiedy karetka pojedzie do chorego, ratownicy będą informować społeczeństwo o co im chodzi i dlaczego walczą.
–  Kolejne formy zobaczymy. Na pewno nie mogą to być formy, które odbiją się na pacjentach- zapewnia Sebastian Jasiński.
Protest ratowników medycznych rozpoczął się w środę, 24 maja. Pierwsza jego forma ma potrwać dwa tygodnie.
– W wieluńskim szpitalu pracuje około 40 ratowników medycznych, większość na umowy o prace, chociaż w ostatnim czasie dwom z nich zmieniono umowy na umowy cywilno- prawne. Zakład szuka oszczędności. Propozycja była następująca, albo zmiana umowy, albo zwolnienie. Oczywiście ratownicy pod presja musieli wyrazić na to zgodę-  mówi Wojciech Werbicki.

Natalia Ptak
wsp. Sławomir Rajch

”Wódka ludziom rozum odbiera nieodwracalnie…”

$
0
0

Wzajemne oskarżenia między burmistrzem Działoszyna a jedną z radnych sięgają zenitu. On twierdzi, że radna ma ADHD. Ona, że wszyscy wiedzą na co choruje szef ratusza.


Między Rafałem Drabem a Haliną Zaremba-Grochowską iskrzy nie od dziś. Wiadomo – ludzie mogą się ze sobą nie zgadzać. Gorzej, gdy dyskusja zamienia się w niegrzeczne słowne potyczki. Jeszcze gorzej, gdy wzajemne oskarżenia wywołują skandal, albo obrzydzenie.
Najpierw upust swoim myślom o radnej dał burmistrz. Zapytał czy radna jest do czegoś podłączona, a potem poszedł jeszcze dalej… Wszystko to poprzedziło pytanie radnej o to, czy w końcu w tej gminie jest rzecznik czy go nie ma?
– Pani ma ADHD – rzucił do radnej burmistrz Rafał Drab w trakcie obrad. Potem odpowiadając jej na zapytania powtórzył oskarżenie.
– Panie przewodniczący chciałem odpowiedzieć radnej, która ma ADHD – rozpoczął swoje wystąpienie burmistrz Drab.
– Ja panią nie nazwę tak jak panią radny Jeziak nazwał… – dorzucił, zaostrzając atmosferę.
Radna nie pozostała dłużna szefowi ratusza, przerywając jego mowę.
– A jaką pan ma chorobę? – dopytywała Zaremba-Grochowska. – Napisano na forum. I wtedy szybko spowodował pan wykasowanie.
– Ja spowodowałem? – pytał Drab.
– Ja nie powiem publicznie jaką pan ma chorobę – zastrzegała radna.  – A wszyscy wiedzą o tym. Pan mnie obraża, że mam ADHD, a jaką pan ma chorobę?
Po sesji, radna zapytana co myśli o zachowaniu burmistrza, który sugeruje, że cierpi ona na ADHD, podsumowała dyskusję jednym tylko zdaniem.
– Wódka ludzim rozum odbiera nieodwracalnie – mówi Halina Zaremba-Grochowska. – Nie mówię tego burmistrzowi, tylko ogólnie, do wszystkich – dodaje radna.

Wieruszowscy policjanci czytali dzieciom

$
0
0

Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Wieruszowie odwiedzili przedszkolaków i uczniów szkół podstawowych w Wieruszowie oraz w gminie Wieruszów. Spotkania te odbyły się  w ramach kampanii społecznej „Cała Polska czyta dzieciom”.

Spotkania zostały zainicjowane przez Powiatową Bibliotekę Publiczną w Wieruszowie.
– W ramach kampanii wieruszowscy policjanci odwiedzili milusińskich z Przedszkoli nr 1 i 3 w Wieruszowie, Szkół Podstawowych w im. Janusza Korczaka w Wieruszowie, Teklinowie i Cieszęcinie oraz w świetlicy w Lubczynie- wymienia Damian Pawlak, rzecznik prasowy wieruszowskiej policji.
W ramach kampanii „Cała Polska czyta dzieciom” policjanci czytali najmłodszym między innymi opowiadania dotyczące prawidłowych zachowań dzieci.  Ponadto funkcjonariusze zwracali uwagę na niebezpieczeństwa związane z wypoczynkiem podczas zbliżających się wakacji.
Tego typu spotkania podczas których policjanci również czytali dzieciom odbyły się również w minionym tygodniu w przedszkolach : Sióstr Jadwiżanek, „Zielony Listek” oraz „Mali Odkrywcy” w Wieruszowie.

Fot KPP Wieruszów

Festyn, motocykle i jubileusz 25-lecia stowarzyszenia

$
0
0

Mieszkańcy gminy Skomlin i okolic w miniony weekend nie mogli narzekać na nudę. W ramach 25 już festynu rekreacyjnego połączonego ze zlotem motocyklowym organizatorzy zapewnili zebranym liczne atrakcje.  Na ulicach Skomlina pojawili się motocykliści. Tymczasem na scenie doskonałą zabawę zagwarantował zespół S8 z Praszki a także gwiazda wieczoru zespół Veegas.  W niedzielę Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Skomlińskiej obchodziło jubileusz 25-lecia.  Były gratulacje, podziękowania, a następnie licznie gromadzeni mieszkańcy biesiadowali do późnych godzin.

Na stadionie w Skomlinie przygotowano szereg atrakcji zarówno dla starszych jak i dla młodszych uczestników festynu rekreacyjnego. Podczas pierwszego dnia  imprezę uświetnili swoimi popisami liczne zebrani motocykliści. Dzieci z wielką radością korzystały z licznych zabaw a także ochoczo brali udział w przygotowanych konkursach. Gwiazda zespołu- zespół Veegas przyciągnął na swój koncert tłumy wielbicieli dyskotekowych rytmów.
Niedzielną część uroczystości rozpoczęto od jubileuszu Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Skomlińskiej. Były podziękowania, gratulacje i życzenia dalszych lat owocnej pracy.
– Dziękuję za te wszystkie życzenia w imieniu zarządu stowarzyszenia. Będziemy się starali wytyczać te nowe ścieżki i nowe pomysły- mówił Roman Furman, prezes stowarzyszenia. – 25-lecie powstania stowarzyszenia to dobry moment dla podtrzymywania naszej działalności. Z tej okazji został wydany folder, który obrazuje nasze dotychczasowe osiągnięcia. Chcielibyśmy w tym momencie podziękować wszystkim sponsorom oraz osobom wspierającym naszą działalność.
Jak komentuje Marek Kieler, wicestarosta powiatu wieluńskiego, działalność stowarzyszenia jest godna pozazdroszczenia.
– W tamtych trudnych latach była wielka pustka jeśli chodzi o działalność prospołeczną. Mieszkańcy gminy Skomlin dali przykład innym mieszkańcom, aby się integrować, robić festyny, zrzeszać się, aby coś robić dobrego dla społeczeństwa. I nie ukrywam, że to był dobry sygnał z terenu ziemi skomlińskiej dla innych miejscowości powiatu wieluńskiego. Na te festyny tutaj przyjeżdżało tysiące osób i widziało, że ludzie się dobrze bawią. Później w innych gminach takie stowarzyszenia też się zawiązywały. Tak więc tutaj zostało zasiane takie ziarenko i rozprzestrzeniło się na cały powiat- mówi wicestarosta Kieler.
Zadowolenia z funkcjonowania Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Skomlińskiej nie kryje wójt Grzegorz Maras.
– Jestem dumny z prezesów, którym się udało doprowadzić do tego, że przez 25 lat można było to stowarzyszenie utrzymać. A widać, że jest ono dalej młode i nadal chce działać, pod wsparciem już oczywiście tych honorowych prezesów, którzy dzisiaj zostali wyróżnieni. To był 1992 rok, trochę inne czasy. To były czasy, kiedy Polska nie rozwijała się tak mocno jak teraz. Potrzeba było takiego zainicjowania czegoś, co pociągnie społeczeństwo do realizacji inicjatyw na rzecz tego lokalnego środowiska i na rzecz tej małej ojczyzny. I znaleźli się tacy wówczas 40-latkowie, zapaleńcy, którzy wyszli z naszej miejscowości w świat, ale pamiętają o swoich korzeniach i tutaj wracają- komentuje wójt Maras.
Po części oficjalnej na scenie zaprezentowały się rozśpiewane i roztańczone przedszkolaki, a także grupa taneczna „Stokrotki”, taneczny zespół dziecięcy z GOKiS Skomlin, młodzież z Zespołu Szkół w Skomlinie oraz zespół ludowy „Skomliniacy”. Swoje magiczne sztuczki zaprezentował iluzjonista Mikołaj. Dla dorosłych natomiast sporą dawkę rozrywki zaserwował Grzegorz Poloczek z kabaretu Rak. Rozstrzygnięty został konkurs SMZS, w którym nagrodą główną był  rower. Następnie zebrani bawili się przy biesiadzie śląskiej. Podczas festynu zaprezentowane zostały wojskowe pojazdy historyczne, a strażacy ze  Skomlina zrobili pokaz sprzętu gaśniczego.

Współzałożyciele Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Skomlińskiej  Honorowymi Obywatelami Gminy Skomlin

– Z okazji 25 rocznicy powstania Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Skomlińskiej, Rada Gminy Skomlin na sesji nadzwyczajnej,  2 czerwca, nadała trzem współzałożycielom Stowarzyszenia tytuły Honorowego Obywatela Gminy Skomlin, jako wyraz najwyższego wyróżnienia, uznania i wdzięczności za zasługi poniesione w promowanie i rozwój Gminy Skomlin- mówi Jadwiga Kowalek, sekretarz Rady Gminy w Skomlinie.

Tytuł Honorowego Obywatela Gminy Skomlin otrzymali:
Jan Małolepszy- prezes Honorowy Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Skomlińskiej
Profesor Jan Małolepszy urodził się 14 stycznia 1947 roku w Skomlinie. Na co dzień zamieszkuje w Krakowie. Pracownik naukowy Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie. Autor ponad 300 publikacji dotyczących materiałów wiążących. Społecznik, współzałożyciel Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Skomlińskiej. Pomysłodawca i sponsor stypendiów dla uczniów z Gminy Skomlin oraz nagród dla najlepszych uczniów i sportowców. Profesor Jan Małolepszy przyczynił się do opublikowania trzech wydań „Historii Skomlina – naszej małej Ojczyzny”. Dzięki jego zaangażowaniu powstała droga betonowa do Zbęku.

Aleksy Zaremba-  prezes Honorowy Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Skomlińskiej
Aleksy Zaremba urodził się 4 stycznia 1947 roku w Skomlinie. Na co dzień zamieszkuje w Oleśnie Śląskim. Wieloletni prezes jednego z największych w Polsce Zakładów Ceramicznych w Kozłowicach. Współzałożyciel Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Skomlińskiej. Społecznik, podarował cegłę klinkierową na ogrodzenie „ogrojca” znajdującego się przed kościołem parafialnym w Skomlinie. Sponsorował remont kaplicy cmentarnej i przyczynił się do odnowienia zabytkowych nagrobków na skomlińskim cmentarzu. Członek Komitetu Odnowy Kościoła. Aleksy Zaremba bierze aktywny udział w życiu gminy Skomlin i parafii wspierając finansowo liczne inicjatywy społeczne.

Ireneusz Mielcarek-  współzałożyciel Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Skomlińskiej
Ireneusz Mielcarek urodził się 15 listopada 1947 roku w Skomlinie. Zamieszkiwał w Aachen w Niemczech. Był przedsiębiorcą budowlanym. Społecznik, współzałożyciel Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Skomlińskiej. Jego firma wykonała pierwszy remont kaplicy cmentarnej na skomlińskim cmentarzu. Ireneusz Mielcarek wspierał finansowo działalność stowarzyszenia oraz różne inicjatywy społeczne w  gminie, m.in. ufundował tablicę poświęconą porucznikowi Konradowi Bąkowskiemu, który zginął w walce z bolszewikami.
Ireneusz Mielcarek zatrudniał w swojej firmie mieszkańców gminy. Jego tragiczna śmierć w 1994r. przerwała działalność na rzecz  społeczności. Akt  nadania Honorowego Obywatelstwa dla ŚP. Ireneusza Mielcarka odebrał jego brat Zdzisław Mielczarek.

Wybudujcie nam przedszkole. Mieszkańcy Słupska chcą sprawiedliwości

$
0
0

Mieszkańcy Słupska chcą, aby w ich miejscowości zostało od podstaw wybudowane przedszkole. W tym celu przygotowana została uchwała intencyjna. Sekretarz gminy jednak co do zasadności jej podjęcia podczas sesji nadzwyczajnej miała spore wątpliwości. Sporo osób miało także zastrzeżenia co do pomysłu wybudowania i utrzymywania przedszkola dla kilkunastu podopiecznych…

Powstanie przedszkola w Słupsku  będzie ważnym wydarzeniem w życiu lokalnej społeczności. Zapewni rodzicom dostęp do przedszkola w miejscu zamieszkania, a także poprawi ich standard życia. Miałoby to również spowodować wyrównanie szans oraz podnieść bezpieczeństwo najmłodszych. Takimi argumentami rodzice wraz z radnym Adamem Szewczykiem , przy poparciu grupy radnych apelowali o wybudowanie przedszkola dla… około 12 dzieci.
– Z przedszkola mogłyby korzystać nie tylko dzieci ze Słupska i Mątewek, ale także z ościennej gminy Skomlin z miejscowości Kazimierz i Brzeziny, które to miejscowości są mocno powiązane ze Słupskiem, poprzez tą samą parafię czy dojazd do tych miejscowości- wyjaśniał Adam Szewczyk, radny a jednocześnie sołtys Słupska.
Jak dalej podnoszą wnioskodawcy, kolejnym powodem przemawiającym za powstaniem przedszkola są źródła finansowania. Mowa tu o osi priorytetowej regionalnego programu łódzkiego na lata 2014- 2020, która jest wsparciem dla tego typu inicjatyw.
– Zapewnia finansowanie takich projektów na poziomie 85 proc. Wybudowanie tego obiektu wiązałoby się z niskimi nakładami z budżetu gminy- zauważają wnioskodawcy.
Wyrównanie szans

Radny i sołtys jednocześnie uważa, że w ten sposób wyrównane zostałyby szanse dzieci z Słupska i Mątewek w stosunku do dzieci z innych miejscowości

Na nadzwyczajnej sesji, zorganizowanej na prośbę Adama Szewczyka właśnie w Słupsku, pojawili się mieszkańcy tej miejscowości, a także przedstawiciele społeczności z sąsiedniego Chotowa, z dyrektor tamtejszej szkoły na czele.
– My tutaj właśnie o to prosimy, aby wyrównać szansę naszych dzieci, w naszej miejscowości – podniósł Szewczyk.
Jak wyliczał dalej radny na działania wspierające edukację szkolną przeznaczone są miliony euro.
– Jesteśmy przygotowani papierowo, dokumenty są. Proszę o przegłosowanie radnych, aby w naszej miejscowości mogło powstać przedszkole- apelował Adam Szewczyk.
Z wyliczeń zrobionych na prośbę radnego wynika, że wykup działki plus wybudowanie nowego obiektu, wyposażenie kuchni, przyłącze CO do remizy, placu zabaw, zagospodarowanie terenu i pomieszczenia gospodarcze, wyniesie około 609 tys. zł.
– Odliczając ten VAT, który nie będzie kosztem kwalifikowanym prawdopodobnie to jest gdzieś około 200- 250 tys. zł, które wyłożyłaby gmina, żeby wybudować to przedszkole. To nie jest dużo, a my uzyskalibyśmy ośrodek, z którego ci najmłodsi by korzystali- komentował Adam Szewczyk.
Mydlenie oczu
Jak podniósł Tomasz Kącki, jeśli chodzi o kwestię programów unijnych, to przez radnego Szewczyka podane został  tytuły. Tylko teraz jest pytanie,  czy w tej chwili gmina może w tych konkursach wystartować.
– Czy pan analizował, czy my spełniamy czy też nie spełniamy warunków, które są konieczne, aby móc uzyskać takie dofinansowanie. Bo ja też mogę powiedzieć, że mamy nie wiem PROW i możemy w nim pozyskać dwa miliony na budowę kanalizacji. Tylko, że my tego nie pozyskamy, bo albo nie  możemy albo przekraczamy jakieś wskaźniki. Podobnie z konkursem na drogi. Jest konkurs? Jest. Dostaliśmy na wszystkie drogi na które składaliśmy ? Nie, ledwo dostaliśmy na jedną. Więc mówienie, że mamy 85 proc. to jest takie mydlenie oczu, że mamy już te pieniądze, a drugie, to trzeba przeanalizować czy gmina ma możliwość wystartowania w konkursie i czy gmina mając obecną bazę przedszkoli publicznych spełnia kryteria- wyjaśniał wójt Kącki.
Adam Szewczyk bronił się przed argumentami wójta, podnosząc, że on jedynie przedstawił fakty, a tego typu analizy powinny zostać wykonane przez gminę.
Jak wyjaśnia Patrycja Baranowska, na przyszły rok szkolny w wykazie dzieci w szkole w Mokrsku jest 12 dzieci. Do Chotowa do  przedszkola nie uczęszcza żadne dziecko.
– Powiedział pan kiedyś, że gminę stać na oświatę- wytknął wójtowi Grzegorz Prygiel.
Jak skomentował Tomasz Kącki, nie określił się on, jako przeciwnik tego pomysłu.
– Więc nie jest pan ani za ani przeciw. Jest pan jak to się mówi, zawieszony w próżni – kontynuował radny Prygiel. – Pan jest wójtem tej gminy, pan dowodzi tą jednostką i powinien pan wprost powiedzieć tym mieszkańcom tutaj, że jest pan przeciwko. Albo za. A takie wstrzymywanie się od głosu jest niepoważne. Niech pan się określi, żebyśmy wiedzieli czy mamy dalej rozmawiać. Tutaj tak naprawdę pan będzie decydował- zwrócił się do włodarza radny.

Miejsc dla przedszkolaków jest dużo
Jak wyjaśniał dalej Tomasz Kącki, w gminie Mokrsko jest więcej miejsc w przedszkolach, niż zainteresowanych tymi miejscami. Obecnie nawet dzieci trzyletnie znajdą miejsce w przedszkolu.
– W obecnym roku szkolnym wszystkie dzieci zostały do przedszkola przyjęte- zapewniał Krzysztof Hull, dyrektor szkoły w Mokrsku.-  Jest 68 przedszkolaków. Jeśli chodzi o możliwości, jest reforma ustroju oświaty. W tym roku już nie przyjmujemy do klasy pierwszej gimnazjum. Będą ośmioletnie szkoły podstawowe. Jest 17 pomieszczeń w szkole podstawowej i w gimnazjum. Jeżeli chodzi o pomieszczenia, na dzień obecny, bo to wiąże się nie tylko z tym, że dajemy pomieszczenie. To się wiąże z pewnymi rozwiązaniami sanitarnymi, przeciwpożarowymi itd. Obecnie zrobione jest odgrodzenie przeciw pożarowe, ponieważ każda szkoła jest inną strefą, przedszkole inną, a sala gimnastyczna jeszcze inną. Obecnie mamy oddzieloną jedną klasę na terenie gimnazjum, która teoretycznie jest na terenie przedszkola. Przy obecnych trzech oddziałach myślę, że już wszyscy są przyjęci. Ale na następny rok można otworzyć jeszcze jeden oddział- podniósł Hull.
Tymczasem Adam Szewczyk domagał się wyrównania szans dzieci z Słupska i Mątewek .
– Niech mi pan powie, co inne dzieci mają, czego wasze dzieci nie mają – kontrował wójt.
Jak zauważył radny Pietras, w Ożarowie dzieci nie są dowożone do przedszkola. Rodzice osobiście muszą swoje pociechy wozić.
– Kolega radny ma pięć kilometrów do szkoły i codziennie dzieci wozi. I nie ma zwrotu ani złotówki. Ze Słonin, Lipia, Lasku. To są porównywalne kilometry. Nie miejcie żalu, wy tutaj macie zwrócone koszty- komentował Marek Pietras.- A mamy też problem, jak pan dyrektor wspomniał, jest reforma oświaty.
Zebrani na sali rodzice nie ukrywali, że całym sercem są za budową przedszkola w Słupsku. Byłoby to dla nich nie tylko wygodne rozwiązanie, ale również szansa na jakiekolwiek życie przy tej placówce. Jak  zauważyli zebrani, byłaby wówczas także szansa na stworzenie placu zabaw przy przedszkolu. A miejsca, gdzie matki z dziećmi mogłyby wyjść na spacer i się pobawić, w centrum wsi nie ma.
– My nie mówimy tylko o utworzeniu tego przedszkola, ale także rok rocznie o kosztach jego utrzymania- zauważył Tomasz Kącki.
Tymczasem radny Prygiel zarzucił włodarzowi, że zamiast docenić inicjatywę społeczności, która chce coś utworzyć, to od razu rzuca on kłody pod nogi.
– Słuchając pana radnego, trochę mnie to wszystko dziwi. Z jednej strony pan mówi, że dzieci najważniejsze, żebyśmy tworzyli. Nie mówię, że nie. Tylko, że mówi pan też, że szkoła w Chotowie jest nieopłacalna i było tyle nacisku na radnych, żeby ta szkoła została zlikwidowana ze względu na małą ilość uczniów. A tutaj jeszcze mniejsza ilość dzieci, a pan chce żeby utworzyć coś, co będzie generowało dodatkowe koszty. To takie moje spostrzeżenie tylko- wytknął Pryglowi przewodniczący Tomasz Stefaniak.
Dyskusja nie pozwoliła dojść do żadnego przełomu w temacie budowy przedszkola w Słupsku. Do tematu uchwały intencyjnej radni mają powrócić na najbliższej sesji. Wcześniej ma się jej przyjrzeć gminny prawnik.

Wywalczyli bezpieczeństwo na przejściach

$
0
0

Starania wójta Aleksandra Owczarka oraz radnych Rady Gminy w Białej przyniosły starania. Nad przejściami dla pieszych zamontowano oświetlenia. Pojawiły się również znaki.

– Łódzki Oddział GDDKiA zakończył montaż oświetlenia i znaków na czterech przejściach dla pieszych na drodze krajowej nr 74j w Gminie Biała- potwierdza zadowolony Aleksander Owczarek, wójt gminy Biała.
Maszty nad jezdnią pojawiły się w centrum Białej: przy restauracji Słoneczko, przy kościele parafialnym, przy skręcie na Wiktorów  a także przy markecie Dino.  Ich łączny koszt to 120 tys. zł.
– Przejścia stały się zdecydowanie bardziej widoczne i tym samym bezpieczniejsze- podnosi wójt Owczarek.
Kolejne trzy maszty mają zostać wykonane ze środków gminy.  Mowa o drodze przy skręcie na Kopydłów, przy straży w Białej i przy skręcie na Łyskornię.
– Warunkiem jest zwiększenie finansowania tego zadania przez budżet gminy. Kwota przeznaczona na ten cel wynosi w chwili obecnej 45 tys. zł , a więc o około 30 tys. zł  za mało- mówi  Aleksander Owczarek.
Jak zapowiada wójt, stosowną uchwałę Rada Gminy Biała będzie procedować na najbliższej sesji w czerwcu.

Oczyszczalnia ma być gotowa do końca sierpnia

$
0
0

W Czarnożyłach trwają prace związane z rozbudową oczyszczalni ścieków. Choć nie obyło się bez problemów, prace mają zostać zakończone zgodnie z planem, czyli do 31 sierpnia.

Jak informuje czarnożylski urząd, dotychczas zostały wykonane prace związane z budową budynku zaplecza gospodarczego i placu manewrowego. Ponadto wyremontowano istniejące obiekty, którym nadano nową kolorystyką elewacji. Posadowiono także zbiornik buforowy oraz zagęszczacz osadu. Nie zabrakło jednak problemów podczas wykonywania robót. O tych mówi wójt Andrzej Modrzejewski.
– Wykonawca początkowo borykał się z niemałym problemem odwodnienia gruntu, wysoki poziom wód gruntowych nie pozwalał na przygotowanie terenu pod dodatkowy bio-blok i osadnik wtórny.  Jednak warunki pogodowe umożliwiają kontunuowanie prac, trwa montaż zbrojenia dodatkowych zbiorników na oczyszczalni- zapewnia wójt Modrzejewski.
Przypomnijmy, że inwestycję realizuje firma „BROMAST” z Chociczy. Kwota zaplanowana na ten cel to około 1 900 tys. zł. W ramach inwestycji mają zostać dobudowane nowe elementy technologiczne, które zostaną zintegrowane z istniejącą instalacją. Natomiast  obecne rozwiązania zostaną zmodernizowane. Ostateczny termin odbioru końcowego upływa 31 sierpnia tego roku
– Gmina Czarnożyły uzyskała dofinansowanie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi w kwocie ponad 1 100 tys. zł- dodaje Andrzej Modrzejewski.


Nowy radny będzie dbał o strażaków i nie tylko…

$
0
0

Marek Wierzbicki został wybrany na nowego radnego Rady Gminy w Konopnicy. Zastąpił on zmarłego w lutym  radnego Piotra Bernasiaka.

Piotr Bernasiak był długoletnim członkiem OSP w Rychłocicach.  Zmarł 14 lutego. Zgodnie z zarządzeniem wojewody łódzkiego, mieszkańcy Rychłocic mieli wybrać nowego radnego 21 maja, jednak ze względu na fakt, że zgłosił się tylko jeden kandydat, wyborów nie było.
Na ostatniej sesji Rady Gminy w Konopnicy Marek Wierzbicki złożył uroczystą przysięgę. Uzupełnił on również skład osobowy Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Opieki Zdrowotnej.
– Strażacy chcieli mieć swojego działacza w radzie gminy, więc zaproponowali i ja to przyjąłem- mówi Marek Wierzbicki. – Chcę pomagać społeczeństwu Rychłocic, a także całej gminy. Jeśli chodzi o priorytety, to będzie to straż, zdrowie oraz sport. Będę dbał, aby to wszystko jakoś wspomóc.
Zdaniem Marka Wierzbickiego, radni dbają o swoje społeczeństwo i poszczególne sołectwa. Jednak najważniejsze, aby wśród przedstawicieli gminy był kompromis.
– Tak powinno być, tylko żeby to wszystko było w miarę możliwości, kultury i myślę, że jak wszyscy będą chcieć to się coś zrobi. Natomiast jeżeli każdy będzie myślał pojedynczo o korzyściach to wiadomo, że się mało zrobi. A gminę nie na wszystko stać- komentuje Marek Wierzbicki.
Zapytany o współpracę z radnymi, Wierzbicki jest pełen nadziei, że będzie się ona układała dobrze.
Przypomnijmy, że Marek Wierzbicki w listopadzie 2016 r. został wybrany na pierwszego wiceprezesa Zarządu Oddziału Gminnego Związku OSP RP.

Wystartowali w ogólnopolskich zawodach dzielnicowych

$
0
0

W Komendzie Powiatowej Policji w Wieruszowie przeprowadzono I etap eliminacji na szczeblu powiatowym w ramach X Ogólnopolskich Zawodów Policjantów Dzielnicowych „Dzielnicowy Roku”.

Do konkursu przystąpiło sześciu dzielnicowych z wieruszowskiej komendy, którzy rozwiązywali test wiedzy z zagadnień zawodowych i ogólnych.
– Test składał się z 40 pytań. Eliminacje zostały zorganizowane i przeprowadzone przez wieruszowskich funkcjonariuszy Wydziału Prewencji- mówi Damian Pawlak, rzecznik prasowy KPP w Wieruszowie. – Celem prowadzonych działań jest w szczególności poszerzenie wiedzy dzielnicowych, podnoszenie skuteczności i porządku publicznego w rejonie służbowym i wyłonienie dwóch najlepszych dzielnicowych, którzy wezmą udział w eliminacjach wojewódzkich.
Jak dodaje rzecznik Pawlak, turniej jest doskonałą formą doskonalenia zawodowego policjantów pełniących służbę obchodową, którzy są szczególnie blisko społeczeństwa.
– Podejmowanie właściwych działań przez dzielnicowych i dobre rozpoznanie problemów lokalnej społeczności w znacznym stopniu decydują o spokoju i bezpieczeństwie mieszkańców- mówi Damian Pawlak.
Do eliminacji wojewódzkich zakwalifikował się dzielnicowi Rafał Zych oraz Tomasz Rosiński.

Fot KPP Wieruszów

Do CBA wpłynął donos na wójta

$
0
0

Naruszenie przepisów ustawy prawo zamówień publicznych, a także zarzuty w stosunku do firmy, która zdaniem skarżącego jest wskazywana przez urząd i realizuje 95 proc. gminnych inwestycji. Do tego typu nieprawidłowości, zdaniem skarżącego, dochodzi  w gminie Rząśnia. Skarga trafiła do CBA.

Anonimowa skarga na działalność wójta gminy przekazana została za pośrednictwem Departamentu Postępowań Kontrolnych CBA do rozpatrzenia przez Radę Gminy Rząśnia  . Jak podnosi skarżący, nieprawidłowości miałyby być związane z realizacją „Planu gospodarki niskoemisyjnej dla Gminy Rząśnia na lata 2016-2020”.
Swojego zażenowania tego typu skargą nie ukrywa przewodniczący Rady Gminy w Rząśni.
– Nigdy nie lubiłem anonimów. Uważam, że to jest rzecz najgorsza, tzw. szmatława- skwitował Andrzej Szydłowski.
Tak czy inaczej rada skargą musiała się zająć, a o sposobie jej rozpatrzenia poinformować Departament Postępowań Kontrolnych CBA.
– To, co się w tej skardze znajduje jest absolutnie nieprawdą. Przedstawiłem to na komisji rewizyjnej – zapewniał Tomasz Stolarczyk, wójt gminy.- Być może jest to jakaś nutka zazdrości. Nie wiem, nie rozumiem. Odbieram to jako złośliwość- nie ukrywał wójt Stolarczyk.
Przypomnijmy, że w lipcu 2016 roku Rada Gminy w Rząśni podjęła uchwałę w sprawie przyjęcia zasad udzielania dotacji celowej ze środków budżetu Gminy Rząśnia na dofinansowanie wymiany źródeł ciepła i zakupu, wraz z montażem, odnawialnych źródeł energii. Realizację programu dotacyjnego powierzono wójtowi Gminy Rząśnia. Stosownie do upoważnienia zawartego w przytoczonej uchwale wójt Gminy Rząśnia przystąpił do realizacji ogłaszając nabór wniosków. Pierwszy nabór o udzielenie dotacji celowej z budżetu Gminy Rząśnia na dofinansowanie wymiany źródeł ciepła lub zakupu i montażu odnawialnych źródeł ciepła w celu ograniczenia niskiej emisji na terenie Gminy Rząśnia realizowany był w okresie od 16 sierpnia 2016 do 30 września 2016 roku. Drugi nabór o udzielenie dotacji celowej z budżetu Gminy Rząśnia na dofinansowanie zakupu i montażu odnawialnych źródeł energii, tj. instalacji fotowoltaicznej gmina realizowała w okresie od 3 kwietnia 2017 roku do momentu wyczerpania środków zabezpieczonych na ten cel w budżecie gminy, to jest do 11 kwietnia tego roku. Każdy mieszkaniec jako inwestor podejmował samodzielną decyzje o przystąpieniu do programu dotacyjnego oraz o wyborze wykonawcy na wykonanie instalacji fotowoltaicznej.
– W toku rozpatrywania skargi Komisja Rewizyjna, działająca na zlecenie Rady Gminy Rząśnia, w ramach kontroli doraźnej przeprowadziła postępowanie wyjaśniające, które potwierdziło bezzasadność złożonej skargi- czytamy w uzasadnieniu uchwały podjętej przez Radę Gminy. – Analiza całokształtu dokumentacji wykazała, że zawarte w zgłoszeniu informacje o naruszeniu przepisów ustawy prawo zamówień publicznych przez Wójta Gminy Rząśnia, okazały się nieprawdziwe. Realizowane przedsięwzięcie nie było objęte postępowaniem przetargowym, ponieważ w omawianym zakresie gmina nie była zobowiązana do przeprowadzenia przetargu. Decyzja o wyborze wykonawcy instalacji fotowoltaicznej należała indywidualnie do każdego mieszkańca, co szczegółowo precyzuje regulamin stanowiący załącznik do uchwały określający w szczególności zasady przyznania dotacji, zasady kwalifikowania kosztów oraz górną granicę dotacji- ustaliła komisja rewizyjna.
Ponadto, jak wynika z protokołu Komisji Rewizyjnej za bezzasadne uznano również zarzuty skarżącego w stosunku do firmy Spirvent, która jak podnosi skarżący, jest wskazywana przez urząd i realizuje w gminie 95 proc. inwestycji.
– Weryfikacja dokumentacji potwierdziła, że inwestycje fotowoltaiczne u mieszkańców gminy realizuje 20 różnych instalatorów, z czego firma Spirvent realizuje 17,44 proc. tych inwestycji- wskazuje komisja rewizyjna.
Tym samym Rada Gminy jednogłośnie uznała skargę za bezzasadną.
– Zapewniam, że ja nic z tego nie mam- komentował Tomasz Stolarczyk. – Jedyne, co mam, to jak się okazuje kłopoty.

Skandal! Komunia odbyła się na placu budowy!

$
0
0

Pierwsza Komunia Święta powinna być dniem, który dzieci zapamiętają na długo. Uroczystość, jaka w ostatnią niedzielę odbyła się w działoszyńskiej parafii bł. Michała Kozala, z całą pewnością zapisze się w pamięci wszystkich uczestników, jednak w tym przypadku raczej nie można mówić o pozytywnym wrażeniu.


W minionym tygodniu na numer alarmowy „Kulis…” zatelefonowała zaniepokojona czytelniczka (nazwisko znane redakcji). Z udzielonych przez nią informacji wynikało, że w jednej z działoszyńskich parafii, uroczystość Pierwszej Komunii Świętej ma odbyć się… na placu budowy! Sprawa wydawała się tak samo absurdalna, co intrygująca, jednak już po wstępnych ustaleniach okazało się, że temat rzeczywiście jest poważny.
Sprawa dotyczy parafii p.w. bł. Michała Kozala w Działoszynie. Przy placu Jana Pawła II od jakiegoś czasu trwa budowa kościoła, jednak aktualny stan obiektu wyraźnie wskazuje na to, że prace budowlane wciąż jeszcze są kontynuowane, a do ich zakończenia pozostało jeszcze trochę czasu. Potwierdza to także znajdująca się tam tablica informacyjna. Mimo to ks. Czesław Janczyk, proboszcz parafii, postanowił zorganizować uroczystość nie w kaplicy, w której Pierwsza Komunia odbywała się w latach ubiegłych, a właśnie we wspomnianej świątyni, która wciąż znajduje się w stanie budowy.

Brak okien, brak drzwi, brak podłogi – czy w takim miejscu powinna odbywać się Pierwsza Komunia Święta?

– Wszyscy mieli pewność, że uroczystość odbędzie się w tej małej kaplicy. Tymczasem na dwa tygodnie przed Pierwszą Komunią rodzice dowiedzieli się, że ksiądz zamierza skorzystać z budowanego kościoła – mówi wzburzona czytelniczka „Kulis…”.
Skoro taka informacja pojawiła się wcześniej, dlaczego rodzice nie podjęli stosownej reakcji? Jak twierdzi nasza rozmówczyni, nie jest to takie proste.
– Początkowo wszyscy rodzice się pieklili, ale dali sobie spokój. Wiadomo, każdy potrzebuje czasu i wszyscy zgłosili się pod przymusem. Tam nie ma okien, nie ma podłogi, nie ma drzwi, a z tego co ja się orientuję, to na placu budowy nie mogą przebywać osoby nieupoważnione. Jedna mama dzwoniła do Inspekcji Nadzoru Budowlanego, inspektor na początku powiedział, że uroczystość absolutnie się nie odbędzie. Jak zadzwoniła drugi raz, na tydzień przed Komunią, nastąpiła zmiana frontu – relacjonuje.
– Mama jednej dziewczynki bardzo się buntowała i jej córka z dnia na dzień została odsunięta od recytacji wierszyka. Ksiądz stwierdził, że jest za dużo dzieci. Szkoda dziecka, które zaczęło płakać, więc mama dała sobie spokój. Podobnie jest z innymi rodzicami, ksiądz ich sterroryzował. W poprzednich latach zdarzało się, że dzieci były wyzywane od debili, ciągnięte za uszy. Wtedy rodzice zagrozili, że jak się nie uspokoi (ks. Czesław Janczyk, przyp. red.), wszystko pójdzie w Internet. Ten człowiek, bo dla mnie to nie jest ksiądz, nie powinien pracować z dziećmi – mówi nasza rozmówczyni, ujawniając szokujące informacje.
Co na to sam zainteresowany? Proboszcz Janczyk odmówił komentarza w tej sprawie. Wpierw nastawiony przyjaźnie, gdy tylko dowiedział się, że sprawa dotyczy zbliżającej się wówczas uroczystości, stanowczo wyprosił dziennikarza „Kulis…” z plebanii.
– Nie będą rozmawiał na temat czegoś, co jeszcze się nie odbyło – argumentował.
Na razie nie możemy zatem ustalić przyczyny, dla której Komunia odbyła się w świątyni, która wciąż jeszcze znajduje się w fazie budowy. Niektóre osoby twierdzą, że mogła na to wpłynąć jedna z wpływowych postaci działoszyńskiej sceny biznesowej, jednak te doniesienia nie zostały w żaden sposób potwierdzone. Nie możemy też potwierdzić doniesień, które wskazują na nieodpowiednią postawę, którą proboszcz rzekomo reprezentuje wobec dzieci.
Kolejne pytanie, które się tu nasuwa, dotyczy kwestii prawnych związanych z prowadzeniem działalności (bo tak należy do tego podchodzić) w obiekcie, który znajduje się w fazie budowy. Czy dla parafii zostało wydane stosowne pozwolenie lub czy dokonane zostało zgłoszenie zakończenia inwestycji? Póki co Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nie zajął stanowiska w tej kontrowersyjnej sprawie.
– Każdy obiekt powinien być użytkowany zgodnie z przeznaczeniem – stwierdza Małgorzata Suchanowska.
Poproszona o doprecyzowanie tej wypowiedzi, stwierdziła, że ze względu na natłok spraw służbowych, obecnie nie może udzielić odpowiedzi na to pytanie. Do PINB w Pajęcznie wysłane zostało oficjalne zapytanie, zatem do sprawy powrócimy w jednym z kolejnych numerów „Kulis…”.
Stanowiska nie zajął także Jan Ryś. Starosta stwierdził, że te kwestie leżą w zakresie kompetencji Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
***
Zgodnie z ustalonym wcześniej planem, Pierwsza Komunia Święta w parafii p.w. bł. Michała Kozala odbyła się w kościele, który z całą pewnością nie był przygotowany na taką uroczystość. Brak okien, brak drzwi, brak podłogi – to ledwie kilka pozycji z długiej listy braków, jakie wciąż jeszcze przedstawia świątynia. W całej tej sprawie najbardziej niezrozumiała wydaje się postawa księdza proboszcza, który postanowił nie skorzystać z kościoła, w którym w poprzednich latach odbywały się wszelkie uroczystości. Z drugiej strony niezrozumiała jest też postawa PINB . Ktoś przecież musiał zezwolić na takie działanie, a jeżeli nie – dlaczego po telefonie od redakcji „Kulis…” nie została podjęta stosowna interwencja? Jeżeli w trakcie uroczystości doszłoby do nieszczęśliwego wypadku, kto poniósłby w tym przypadku odpowiedzialność? Póki co temat ten rodzi wiele zapytań, na które nikt nie chce udzielić odpowiedzi.

Nowy dyrektor buduje czy rujnuje? Niepewna przyszłość kolejnych oddziałów

$
0
0

Pomimo faktu, że ze szpitalnego pokładu odchodzą kolejni specjaliści, dyrektor Janusz Atłachowicz zapewnia, że nie podejmował ani żadnych działań, które by przyniosły właśnie takie efekty ani też, jak komentuje, nie zna przyczyn tych odejść. Tymczasem braki w kadrze na oddziale neonatologicznym mogą doprowadzić do prawdziwych kłopotów. Istnieje bowiem ryzyko, że oddział zostanie zamknięty, a co za tym idzie, pod znakiem zapytania będzie przyszłość wieluńskiej porodówki i położnictwa.

Problemy kadrowe dają się we znaki dyrektorowi SP ZOZ w Wieluniu. Jak przyznaje Janusz Atłachowicz, braki w kadrze lekarskiej wzrosły z 6 etatów w roku 2016 do 17 w chwili obecnej. Zapytany o taki stan rzeczy i przyczyny tak nagłych odejść lekarzy, Janusz Atłachowicz zapewnia, że przyczyn nie zna i nie chce snuć domysłów. Jak dodaje dyrektor szpitala, nie podejmował on żadnych działań, które doprowadziłyby do odejść lekarzy na emerytury.

Przypomnijmy, że w ostatnim czasie swoje odejście na emeryturę zapowiedziała kierownik oddziału Noworodkowego z Pododdziałem Patologii Noworodka dr. Jadwiga Kucharczyk-Magiera. Odchodzi również kierownik Oddziału Internistycznego o profilu Kardiologicznym dr. Jerzy Dobek. Kolejnym bolesnym odejściem jest zapewne to zapowiedziane przez kierownika Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej lek.med. Zbigniewa Kaczkę. Z pracy odszedł również, i to na samym początku lawiny kadrowej, kierownik chirurgii dziecięcej Zbigniew Łukomski.

Jednak nie tylko z powodu wieku emerytalnego lekarze odchodzą. Tak też się stało w przypadku lekarek z oddziału noworodkowego, dr Rybczyńskiej i dr Piwnickiej. Te lekarki bowiem wieku emerytalnego jeszcze nie mają. Jak komentuje te odejścia Janusz Atłachowicz, taka jest decyzja lekarek. Tymczasem o konkretnych powodach odejść dyrektor szpitala nic nie mówi.

Czy w dobie problemów z etatami lekarzy, praca poszczególnych oddziałów nie zostanie zaburzona ? Jak przyznaje Janusz Atłachowicz, ze względu na brak naturalnych następców, czyli młodej kadry lekarzy, może być kilka problemów, zwłaszcza na oddziale neonatologicznym. Na chwilę obecną praca na tym oddziale odbywa się normalnie, ale ze względu na urlopy w ramach wypowiedzeń, normalnie będzie tylko do połowy miesiąca. Jeśli do tego czasu nie uda się uzupełnić składu lekarzy neonatologami, trzeba będzie funkcjonowanie tego oddziału zawiesić.

– Myślę, że wszystko się wyklaruje jednak w tą pozytywną stronę- komentuje jedna z pracownic oddziału. – Może będzie tydzień czy dwa przerwy. Jednak jestem pewna, że lekarze się znajdą.

Jak wyjaśnia dyrektor szpitala, kadra lekarska wykruszała się już wcześniej. Pozostali lekarze natomiast biorąc więcej dyżurów ratowali sytuację. Jednak, jak zauważa dyrektor Atłachowicz, jest jakiś kres tego wysiłku.

Dyrektor podejmuje działania

Jak zapewnia Janusz Atłachowicz, podjął on pewne działania, żeby kadrę lekarską uzupełnić.

Trwają starania o pozyskanie lekarzy z zewnątrz. Jednym ze sposobów miałoby być porozumienie z firmą działającą na rzecz prywatnego szpitala.

– Jednak jest ona poza zasięgiem naszego szpitala, ponieważ zażyczyła sobie za jedną godzinę podstawowego dyżuru kwotę chyba 130 zł, gdzie my funkcjonujemy na poziomie 55 czy 65 zł stawki za godzinę dyżuru lekarskiego. Będzie dylemat, czy innym kosztem utrzymać oddział noworodkowy- komentuje dyrektor Atłachowicz.

Jak mówi dalej, 27 czerwca jest obowiązek publikacji listy szpitali, które wejdą do sieci i z jakimi oddziałami oraz które oddziały będą w ryczałcie a które w konkursie i być może wówczas firma, na którą w chwili obecnej wieluński szpital nie stać, wówczas byłaby do dyspozycji.

– To jest coś, co się dzieje. To jest żywa materia i w każdej chwili sytuacja się może zmienić albo na plus albo niestety na minus- mówi Janusz Atłachowicz. – Wyjście jest jeszcze takie, że obecnie oddział noworodkowy ma drugi poziom referencyjności medycznej i utrzymanie chociaż pierwszego poziomu pozwoliłoby, że porody patologiczne w jakiejś części mogłyby się odbywać.

Swego czasu o utrzymanie drugiego poziomu referencyjności bardzo zabiegała ówczesna dyrektor Bożena Łaz. Jednak do tego jest potrzebny dodatkowy dyżur lekarski na oddziale noworodków. Jak komentuje była dyrektor, w obecnej sytuacji może to być trudne.

– Lekarzy zawsze było mało, a teraz jeszcze jak odchodzą, to na pewno jest sytuacja cięższa. Ja rozmawiałam z lekarzami, uważałam, że położnictwo i ginekologia są oddziałami ważnymi- mówi Bożena Łaz. – Drugi poziom referencyjności pozwala na przeprowadzanie dodatkowych zabiegów, to jest po to, aby można było zrobić coś więcej. Nie chcę się odnosić do działań nowego pana dyrektora. Zapewne te wszystkie kroki do czegoś zmierzają i pan dyrektor ma jakiś plan- ucina Bożena Łaz.

Tymczasem od razu nasuwa się pytanie, o jakim planie jest tutaj mowa. Lekarze nie odchodzą przecież zgodnie z planem nowego dyrektora. Jak przyznaje sam dyrektor, po prostu ci co mogą, właśnie w tej chwili poczuli potrzebę odejścia na emeryturę, a pozostali, którzy choć uprawnień emerytalnych nie mają, zwyczajnie z innych powodów też nie chcą już pracować w wieluńskim szpitalu.

Być może inne zmiany zaprowadzone przez Janusza Atłachowicza nie koniecznie wróżą lekarzom świetlaną przyszłość w wieluńskim szpitalu? Wystarczy wspomnieć tutaj przesunięcia wypłat pracownikom na następny miesiąc.

– Spowoduje to, że będę mógł z miesięcznym opóźnieniem zapłacić ZUS, czyli da mi to pewną gotówkę, którą będę mógł zarządzać- wyjaśniał dyrektor Atłachowicz.

Jak zapowiedział, tak też się stało. Wynagrodzenia zostały przesunięte. Czy wszystkim się to podoba? Otóż nie. Jak komentują pracownicy, którzy w przeciwieństwie do nowego dyrektora zarabiają najniższą krajową albo niewiele ponad, nawet kilkunastodniowe opóźnienie może mieć dla nich spore konsekwencje.

– Pan dyrektor być może nie wie co to kredyty, co to banki i terminy. Gdybyśmy zarabiali po kilkanaście tysięcy, to pewnie też byśmy inaczej żyli. Tymczasem człowiek dostaje wypłatę, zapłaci rachunki i zastanawia się, jak dalej żyć- komentują.

I tu pojawia się kolejny punkt zapalny, czyli kolosalna wypłata nowego dyrektora. Przypomnijmy, że poprzednicza Janusza Atłachowicza zarabiała w granicach 8,5 tys.zł brutto. Tymczasem nowy dyrektor wynagrodzenie ma znacznie większe, bo bagatela 17 tys. zł.

– Ja miałam takie zarobki przez wszystkie te lata, kiedy byłam dyrektorką. To z tego co kojarzę, były najniższe zarobki dyrektora w województwie. Podyktowane były sytuacją szpitala. Nigdy, przez te kilkanaście lat mojej pracy nie wnosiłam o podwyżkę. Uznałam, że skoro nie jestem w stanie dać podwyżki pracownikom, to o swoją podwyżkę również nie powinnam się upominać. Zdawałam sobie sprawę z trudnej sytuacji szpitala i taka była moja decyzja. Nie chcę oceniać nikogo. Ja uznałam, że tak będzie sprawiedliwie- komentuje Bożena Łaz.

O podwyżkach w chwili obecnej nadal nic nie słychać, wręcz odwrotnie, co rusz jest szukanie oszczędności. Natomiast patrząc na wynagrodzenie Janusza Atłachowicza, ciężko w to całe oszczędzanie uwierzyć.

Więcej oczekują, niż dyrektor daje

Jak komentuje Krzysztof Owczarek, przewodniczący Rady Powiatu w Wieluniu, jego wizja na szpital opierałaby się na nie tylko na oszczędzaniu, ale również na tworzeniu.

– Pan dyrektor skupia się przede wszystkim na ograniczaniu kosztów i jak to jest możliwe, będzie próbował on te koszty zmniejszyć. To co ja bym widział, oprócz tych działań kosztowych, ja bym postawił na możliwość rozszerzenia działalności SP ZOZ tam, gdzie jest to możliwe. Myślę, że niektóre działalności dałoby się otworzyć. Oczywiście jest to bardziej skomplikowane, bo to jest kwestia pomieszczeń, które nie mogły się do tej pory znaleźć, lekarzy, którzy by się musieli tego podjąć. Natomiast ja ciągle nie przyjmuję tego do wiadomości. Oczekiwałem od dyrektora, który przyjdzie, że nie zajmie się jedynie kosztami i ich cięciem i oddawaniem działalności, którą się do tej pory szpital zajmował, na zewnątrz. To jest moje osobiste zdanie- wytknął przewodniczący Owczarek.

Co dalej z oddziałem dziecięcym?

Równie niepewna przyszłość, jak obecnie oddział noworodkowy, czeka odział dziecięcy. Zgodnie z zaleceniami Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, do końca roku na oddziale dziecięcym musi zostać wykonane szereg inwestycji. Szpital został zobowiązany między innymi do doprowadzenia do właściwego stanu sanitarnego wszystkich pomieszczeń na oddziale. Prac do wykonania jest wiele, o kosztach lepiej nie mówić. Tymczasem planów na sfinansowanie tego zadania póki co brak.

– Jakie są koszty remontu tego oddziału? Skąd będą wzięte te pieniądze? Czy jest na to jakiś pomysł? – dopytywał radny Paweł Rychlik.

Tymczasem, jak podnosi starosta Andrzej Stępień, remont ten leży w gestii dyrektora szpitala.

– Pan dyrektor jest inicjatorem wszystkich działań, które dzieją się w szpitalu i pan dyrektor będzie przez zarząd za te działania rozliczany- skomentował Andrzej Stępień.

Jednak jak podniósł w dyskusji na ostatniej sesji Rady Powiatu w Wieluniu radny Paweł Rychlik, oczekiwałby on jakiś pomysłów na rozwiązanie tej dość trudnej sytuacji.

– Ja nie chciałbym, żeby pan dyrektor był rozliczany z likwidacji oddziału dziecięcego. Chciałbym wiedzieć, czy ze strony zarządu padły jakieś propozycje- dopytywał dalej radny

Starosta słysząc o likwidacji oddziału nieco się zdziwił.

– Nie wiem, dlaczego pan o tym mówi- zwrócił się do radnego starosta Stępień.

Tymczasem, radny wytłumaczył spokojnie staroście, że przecież jeśli zalecenia nie zostaną wykonane, to trzeba będzie podjąć takie działania.

– Ale zarząd jak widzę, jak zawsze umywa ręce- wytknął Paweł Rychlik.

Jaka faktycznie przyszłość czeka poszczególne oddziały i czy dyrektor zgodnie z zapewnieniami wyratuje wieluński szpital zarówno z długów jak i niekomfortowej sytuacji? Pierwsze efekty będą widoczne za kilka dni, dokładnie 15 czerwca. Wówczas dowiemy się, czy oddział noworodkowy dalej będzie funkcjonował. Tak więc, do tematu jeszcze wrócimy.

 

Piknik integracyjny na sportowo

$
0
0

Zawody piłki nożnej, piłki siatkowej oraz lekkoatletyka. Piknik integracyjny zorganizowany w Rząśni pełen był atrakcji zarówno sportowych jak i rozrywkowych. Dla dzieci przygotowany został darmowy plac zabaw. Nie zabrakło również pyszności zarówno dla dzieci jak i ich rodziców.

Piknik zorganizowała Gmina Rząśnia razem z Gminną Komisją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz LKS Czarni Rząśnia.  Impreza rozpoczęła się już w godzinach dopołudniowych meczami piłki nożnej.
Najlepszym zawodnikiem Turnieju o Pucharów Wójta Gminy Rząśnia wybrano Michała Tokarczyka z drużyny Słowiana,  natomiast najlepszym bramkarzem Oskara Kotylę z Zawiszy.
Od godziny 14 na boisku siatkarskim rozegrany został turniej mini siatkówki plażowej.
Po uroczystym otwarciu imprezy przez wójta Tomasz Stolarczyk,  odbyła się rywalizacja w lekkoatletyce dla dzieci z terenu Gminy Rząśnia. Zawodnicy wzięli udział w  biegu na 60 m, skoku w dal oraz rzucie piłeczką palantową.
–  Rywalizacja była bardzo zacięta ale dzieci dobrze się bawiły i na zakończenie zostały uhonorowane pamiątkowymi medalami oraz nagrodami rzeczowymi- podsumowują organizatorzy.
Podczas pikniku zapewniony był darmowy plac zabaw, animator zabaw przedszkolaków a także  poczęstunek dla dzieci oraz rodziców.


Fot organizatorzy

Blisko 160 osób pobiegło ulicami Skomlina

$
0
0

W minioną niedzielę, 11 czerwca, w Skomlinie w ramach ogólnopolskiej akcji w biegu wystartowało łącznie 157 osób, w tym 71 przedszkolaków i uczniów klas I-III. W biegu głównym na ponad dwa km udział wzięło 85 osób.

Organizatorami imprezy był Zespół Szkół w Skomlinie, Rada Rodziców oraz Gminny Ośrodek Kultury i Sportu w Skomlinie.
– Impreza odbywała się na boisku i placu przy Zespole Szkół w Skomlinie- mówi Jadwiga Kowalek, sekretarz gminy Skomlin.
Na początku wystartowali  najmłodsi uczestnicy biegu, czyli przedszkolaki i uczniowie klas I – III szkoły podstawowej. W kategorii przedszkolaków najlepiej pobiegli Kacperek Szczukiecki i Zosia Pilarska. W kategorii klas I-III wśród dziewczynek najlepiej pobiegła Kinga Wilk, natomiast wśród chłopców niepokonany był Dawid Kolebacz.
– Najliczniejszą, reprezentowaną rodziną w biegu była rodzina Czarnuch z Maręży- dodaje sekretarz Kowalek.
Bieg główny na dystansie 2100m rozpoczął się na ulicy Parkowej i prowadził przez ulicę Kusocińskiego, dalej uliczkami wokół stadionu GOSiR w Skomlinie, przez ulicę  Warszawską. Mata była na boisku szkolnym. W tym biegu na podium stanęli kolejno Rafał Szczepański, z gimnazjum w Białej, Jakub Michalski z Wróblewa oraz Kuba Jojkus ze Skomlina.
– Imprezie „biegowej” towarzyszyły występy artystyczne przygotowane przez uczniów szkoły a także był bufet obficie zaopatrzony firmowany przez Radę Rodziców- mówi Jadwiga Kowalek.
Łącznie w biegu wzięło udział 156 osób, w tym 71 w biegu przedszkolaków i klas I – III szkoły oraz 85 osób w biegu głównym. Trasę biegu zabezpieczali strażacy z OSP Skomlin. Druhowie przygotowali również pokaz akcji ratownictwa technicznego po wypadku samochodowym.
Przybyli na imprezę mieszkańcy nie mogli narzekać na nudę. Wszyscy chętnie korzystali z przygotowanych atrakcji. Dużym zainteresowaniem cieszyła się także loteria fantowa, w której można było wygrać akcesoria sportowe.


Fot organizatorzy
W ramach akcji Skomlin Biega na starcie ustawiło się 157 zawodników. Wszyscy z zadowoleniem dobiegli do mety.
Lista laureatów w poszczególnych kategoriach:
Przedszkolaki
Dziewczynki:
1. Zofia Pilarska
2. Kornelia Nawrot
3. Laura Światła
Chłopcy:
1 Kacper Szczukiecki
2. Franciszek Chrzanowski
3. Antoni Furman
Klasy I-III
Dziewczęta:
1. Kinga Wilk
2. Aleksandra Idasiak
3. Karolina Golańska
Chłopcy:
1. Dawid Kolebacz
2. Wiktor Wiśniewski
3. Bartek Szczukiecki

Bieg główny:  klasy IV-VI
Dziewczęta:
1. Julia Jasiak
2. Justyna Czarnuch
3. Weronika Szymańska
Chłopcy:
1. Patryk Czarnuch
2. Dawid Pilarski
3. Kacper Bednarz
Gimnazja
Dziewczyny:
1. Anna Lis
2. Martyna Cichosz
3. Julia Madeła
Chłopcy:
1. Rafał Szczepański
2. Jakub Michalski
3. Jakub Jojkus
Szkoły ponadgimnazjalne i dorośli do 35 lat
Kobiety:
1. Iwona Olek – Faryś
2. Paulina Kik
3. Maria Małycha
Mężczyźni:
1. Mateusz Maniak
2. Daniel Zając
3. Patryk Wawrzyniak

Kategoria 35 plus
Kobiety:
1. Sabina Pilarska
2. Barbara Chrzanowska
3. Aneta Pilarska
Mężczyźni:
1. Damian Orłowski
2. Karol Pilarski
3. Grzegorz Madeła


10-latek potrącony przez samochód dostawczy

$
0
0

Kilka godzin trwały na miejscu wyjaśnienia okoliczności wypadku, do jakiego doszło na przystanku autobusowym między miejscowościami Strobin a Konopnica. 10-letniego chłopca, który wyszedł na drogę zza autokaru, potrącił samochód dostawczy, który w tym momencie omijał autobus.

Do wypadku doszło w poniedziałek, 12 czerwca, w godzinach popołudniowych. Czynności związane z okolicznościami zdarzenia trwały jednak do wieczora.
– Jak wynika ze wstępnych ustaleń, na przystanku autobusowym w miejscowości Strobin wysiadł 10-letni chłopiec. Dziecko wyszło zza autokaru i zostało potrącone przez samochód dostawczy. Chłopiec został przewieziony do wieluńskiego szpitala. Na chwilę obecną nie jest nam znany stan dziecka- mówił tuż po zdarzeniu Waldemar Kozera, rzecznik prasowy KPP w Wieluniu.
Chwilę po zdarzeniu na miejscu pojawili się rodzice, którzy odebrali swoje pociechy. Po pozostałych pasażerów natomiast podjechał inny autokar podstawiony przez PKS.
Jak wyjaśnia wójt Grzegorz Turalczyk, dzieci są przewożone autokarami PKS-u zgodnie z podpisaną umową.
– Mamy taką umowę na transport dzieci. Jeździ z nimi również opiekunka i w tym przypadku również mamy podpisaną umowę- zapewnia wójt Turalczyk.
Niestety, próżno szukać na autobusie oznaczenia, że są nim przewożone dzieci. Być może znak ostrzegawczy spowodowałby, że kierowca zachowałby większą ostrożność. Dlaczego takiego znaku na autokarze nie ma, nie wie również wójt gminy Konopnica.
Kolejne pytanie, jakie należałoby zadać, to gdzie w tym momencie była opiekunka, z którą to gmina ma podpisaną umowę?
– Niestety, jest to sytuacja dosłownie na bieżąco i nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy opiekunka wyszła z dzieckiem czy też nie – mówi Grzegorz Turalczyk. – Gdy tylko wróciłem z służbowego wyjazdu, natychmiast przyjechałem na miejsce tego zdarzenia. Cały czas trwają przesłuchania, także ciężko cokolwiek mi teraz powiedzieć.
Na miejscu zdarzenia niemalże natychmiast pojawiła się również sekretarz gminy Anna Glapa.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, chłopiec nie doznał poważnych obrażeń. Jednak do momentu zakończenia składu gazety, przebywał on w szpitalu na badaniach.
Do tematu powrócimy.

Zbiorowa psychoza. Mieszkańcy spędzili noc przed urzędem

$
0
0

Pomimo faktu, że gmina Rząśnia planuje kolejny nabór na kotły węglowe w następnym roku, a zakończenie projektu przewidziano na 2020 rok, w minionym tygodniu ponad sto osób spędziło noc przed urzędem. Wszystko z obawy, że nie załapią się na dofinansowanie. – To jakaś zbiorowa psychoza. Wszystkim wystarczyło, a nawet zostało jeszcze osiem miejsc wolnych- komentuje Tomasz Stolarczyk.

Od samego rana, w ubiegły wtorek, przed urzędem w Rząśni stały tłumy.
– Nie wiem, co się tutaj wyprawia. To jest coś niepojętego- komentował mieszkaniec, przecierający z niedowierzania oczy.
Im bliżej jednak tej kolejki, tym więcej uzyskujemy informacji. Jak się okazało, mieszkańcy zebrali się już w poniedziałkowy wieczór. Powód ? Strach, że zabraknie im miejsca i nie załapią się na dofinansowanie na kotły węglowe.
– Jest lista zrobiona i mieszkańcy się pozapisywali. Z tego, co wiemy, liczba wniosków jest ograniczona, a chodzi o dofinansowanie rzędu kilku tysięcy, także ludziom zależy. Jedna noc zawalona, ale przynajmniej wiemy, po co stoimy- komentują cierpliwie czekający w kolejce mieszkańcy Rząśni.
Jak mówił nam mieszkaniec Rząśni, panika została podniesiona w momencie, gdy mieszkańcy przeliczyli sobie kwotę dofinansowania.
– Biorąc pod uwagę, że na ten cel jest przeznaczone ponad 1 206 tys. zł, a kwota dofinansowania dla jednego mieszkańca ma wynosić nie więcej niż dziewięć tys. zł., to jasne staje się, że maksymalnie zostaną przyjęte 134 wnioski.  Ponoć około 40 miało być już zabukowanych dla pracowników. Nie wiem czy to prawda, ale w związku z tym ludzie stanęli przed urzędem, w nadziei, że skoro świt złożą wnioski i uda im się załapać.
Z rana, choć zmęczenie było już widać na twarzach cierpliwie czekających na otwarcie urzędu, to wychodzący tryskali energią. Do czekających przed urzędem wyszedł wójt Tomasz Stolarczyk. Zapraszał on do siebie wszystkie osoby, które miały pytania, bądź też były z jakiegoś powodu niezadowolone zaistniałą sytuacją. Jak zapowiadał, wszystko zostanie wyjaśnione.
Tymczasem, pomimo zmęczenia, wśród czekającego tłumu nie było zamieszania. Wejścia odbywały się zgodnie ze sporządzoną nocą listą, choć nie brakowało  rozczarowań.
– Wystarczyło opuścić kolejkę nocą, a w między czasie wyczytywali nazwiska i jak kogoś nie było, to wykreślali. Była tutaj jedna osoba zdenerwowana, bo właśnie w ten sposób ja wyrzucili z tej listy- wyjaśnia nam oczekująca w kolejce mieszkanka gminy Rząśnia.
Jak się okazało, nocna kolejka przed urzędem, była zupełnie niczym nieuzasadnioną paniką.
– Nie wiem, skąd taki niepokój mieszkańców. Projekty będziemy kończyć do 2020 roku. Mam pomysły, jak to zrealizować – mówi Tomasz Stolarczyk, wójt gminy Rząśnia. – Tej nocy to była jakaś zbiorowa psychoza. Wszystkim starczyło, a nawet jeszcze zostało osiem wolnych miejsc. Jednak z tego, co mi mieszkańcy przekazali, humory w kolejce dopisywały. Czekający potraktowali to, jako taką integrację- komentuje dalej włodarz gminy.
Kolejny nabór na kotły węglowe planowany jest w następnym roku. W najbliższym czasie natomiast jest szansa na uruchomienie naboru na kotły na pellet, olej i gaz.
– Może nawet uda się uruchomić ten program już w najbliższych dniach- zapowiada Tomasz Stolarczyk.
Gmina na ten cel starała się pozyskać środki w ramach programu regionalnego. Niestety bez powodzenia. Tym samym program będzie realizowany w ramach środków własnych. Najważniejsze jednak, że dla mieszkańców zasady dofinansowania się nie zmieniają.

Kręciła się po wsi z środkami odurzającymi

$
0
0

Mieszkańcy gminy Wierzchlas, widząc obcą kobietę kręcącą się po okolicach, natychmiast zawiadomili policję. Jak się okazało miała ona przy sobie środki odurzające.

Dużą czujnością wykazali się mieszkańcy gminy Wierzchlas. Kiedy poinformowali oni dyżurnego wieluńskiej policji, że po jednej z wiosek na terenie gminy „kręci się” obca kobieta, na miejsce natychmiast wysłano radiowóz.
– Poproszony o interwencje dyżurny wysłał do tej miejscowości patrol policyjny, żeby sprawdzić co to za osoba. Mundurowi z Osjakowa zatrzymali kobietę. W trakcie kontroli znaleźli u niej w portfelu środki odurzające. Po sprawdzeniu składu białego proszku przy użyciu testera do narkotyków okazało się, że zwiera on pochodną amfetaminy- mówi Waldemar Kozera, rzecznik prasowy KPP w Wieluniu.
25-latka usłyszała zarzut posiadania środków odurzających. Grozi jej do trzech lat pozbawiania wolności.

Fot KPP Wieluń

Budżet z determinacją

$
0
0

Realizacja dochodów w ponad stu procentach, mądre decyzje i determinacja. Radni Gminy Czarnożyły jednogłośnie udzielili absolutorium wójtowi Andrzejowi Modrzejewskiemu za wykonanie budżetu gminy za 2016 rok.- Za tę współpracę bardzo serdecznie dziękuję, za mądre decyzje i za determinację w dążeniu do wytyczonych celów. Bo gdyby te cele były nie do osiągnięcia, zbyt wygórowane, to na pewno byśmy ich nie osiągnęli- mówi wójt Modrzejewski.

Jak powiedział Jerzy Łabęcki, przewodniczący Rady Gminy w Czarnożyłach, zaczyna się od zebrań wiejskich,  gdzie mieszkańcy zgłaszają swoje potrzeby. Wówczas potrzeby mieszkańców są spisywane i toczone są rozmowy.
– Dopiero wtedy tworzymy budżet, chcąc zrealizować te wszystkie potrzeby, które są nam przekazane. Cieszymy się, że udało nam się zrobić dużo, ale przed nami jeszcze bardzo wiele. Dlatego bardzo serdecznie dziękuję sołtysom, że bierzecie państwo udział w tej dyskusji i przekazujecie te wszystkie potrzeby- skomentował Andrzej Modrzejewski.
Wójt przy tej okazji podziękował również radnym, pracownikom, a w  szczególności skarbnik Barbarze Cieślak, sekretarzowi Piotrowi Kędzi, inspektorowi Marianowi Bartodziejowi i inspektorowi do spraw inwestycji Andrzejowi Łebkowi a także pracownikom gminy.
– Razem tworzymy zespół, który może naprawdę wiele, a myślę, że środowisko to docenia. Bo zmienia się dużo i na pewno będzie się zmieniało. I wierzę, że razem damy radę. Jest to dla mnie szczęśliwy dzień- dziękował wójt Modrzejewski.
Radni  i sołtysi w dowód uznania wręczyli wójtowi oraz skarbnik bukiety kwiatów.

Budżet w liczbach
Dochody zrealizowane-16 272 836,88 zł (100,38 proc.)
Wydatki zrealizowane- 15901 050,35 zł (95,51 proc.)
Deficyt budżetu- 436 590 zł
Zadłużenie gminy na dzień 31.12.2016- 2 412 771zł

Skarga na wójta za niekompetencję pracowników

$
0
0

Niekompetencja pracowników Urzędu Gminy w Białej odpowiedzialnych za wykonywanie zadań narzuconych ustawą o infrastrukturze informacji przestrzennej a także naruszenie interesu publicznego oraz naruszenie interesu firmy. Takie zarzuty znalazły się w skardze na działalność wójta Aleksandra Owczarka.

Skargę na działalność wójta gminy Biała złożyła właścicielka pracowni urbanistyczno- architektonicznej z Łodzi. Zarzuciła ona niekompetencję pracowników Urzędu Gminy w Białej odpowiedzialnych za wykonywanie zadań narzuconych ustawą o infrastrukturze informacji przestrzennej, wynikającą z braku wiedzy. Niekompetencja ta miała polegać na powoływaniu się na rozwiązania niespełniające wymogów ustawowych. Ponadto skarżąca zarzuca  naruszenie interesu publicznego oraz naruszenie interesu jej firmy, co miałoby być konsekwencją braku wiedzy po stronie pracowników gminy. Skargą zajęła się komisja rewizyjna.
Jak się okazuje cała sytuacja rozpoczęła się od momentu złożenia przez firmę skarżącej a także  warszawską spółkę wspólnego pisma, w którym podmioty powołały się na zapisy ustawy o petycjach.
– Zgodnie z art.2 ust.3 ustawy przedmiotowej petycji może być żądanie , w szczególności zmiany przepisów prawa, podjęcia rozstrzygnięcia lub innego działania w sprawie dotyczącej podmiotu wnoszącego petycję, życia zbiorowego lub wartości wymagających szczególnej ochrony w imię dobra wspólnego, mieszczącego się w zakresie zadań i kompetencji adresata petycji. W istocie pismo to było jednak wnioskiem o udzielenie informacji publicznej – wyjaśnia komisja rewizyjna.
Pracownicy urzędu na pismo odpowiedzieli. W ciągu tygodnia jednak pojawiło się kolejne pismo z pracowni urbanistyczno-architektonicznej zatytułowane jako wniosek z art.241 kpa.
– Przedmiotem pisma nie było ulepszenie istniejącego stanu rzeczy, a jedynie zwykła oferta handlowa- stwierdza komisja rewizyjna.
Jak ustaliła dalej komisja rewizyjna, właścicielka firmy złożyła ofertę na realizację zadań wskazanych w art.30 pkt1 o infrastrukturze informacji przestrzennej, czyli zapewnienie dostępu do zbiorów danych przestrzennych i odpowiadających im usług dotyczących dokumentów planistycznych gminy. Ponadto, skarżąca wskazała na kolejny obszar wymagający jej zdaniem pilnej realizacji, wykonanie zadań  zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych obejmujących obowiązek stałego podnoszenia przez pracowników samorządowych umiejętności i kwalifikacji zawodowych oraz zagwarantowania w planach finansowych gminy środków na podnoszenie wiedzy i kwalifikacji zawodowych pracowników urzędów gmin.
– Skarżącą poinformowano, że Urząd Gminy Biała zamieścił na stronie internetowej dokumenty dotyczące zagospodarowania przestrzennego gminy w zakładce planowanie przestrzenne- zapewnia komisja rewizyjna. –Przedstawiona przez skarżącą oferta nie mogła być przyjęta, ponieważ Urząd Gminy dokonuje zamówień i zakupów zgodnie z zarządzeniem w sprawie wprowadzenia regulaminu udzielenia zamówień publicznych, których wartość nie przekracza wyrażonej w złotych równowartości kwoty 30 tys. euro.
I właśnie na powyższe rozstrzygnięcie złożona została skarga, w której skarżąca zarzuciła nienależyte wykonywanie zadań przez Urząd Gminy, który reprezentuje wójt.
Komisja rewizyjna skargę uznała za bezzasadną. Jak czytamy w uzasadnieniu zdaniem komisji, chybiony jest zarzut rzekomej niekompetencji pracowników urzędu.
– Pracownik Urzędu Gminy Biała – inspektor ds. planowania przestrzennego, ochrony środowiska i działalności gospodarczej uczestniczył w szkoleniu zarządzania przestrzenią gminy z wykorzystaniem danych przestrzennych z zastosowaniem GIS. Urząd Gminy Biała zamieścił na stronie internetowej dokumenty dotyczące zagospodarowania przestrzennego gminy w zakładce planowanie przestrzenne. Nikt poza skarżącą nie zgłaszał uwag co do sposobu ani formy ich udostępnienia. Zarówno wniosek jak i skarga sprowadzają się w zasadzie do niezadowolenia skarżącej z powodu nieudzielenia jej zamówienia publicznego we wskazanym zakresie – uzasadnia komisja rewizyjna.
Jak zauważa komisja, gmina nie prowadziła żadnego postępowania dotyczącego udzielenia zamówienia publicznego w zakresie usług oferowanych przez skarżącą.
– Skarżąca samodzielnie złożyła ofertę nadużywając przy tym formy rzekomego wniosku z art. 241 kpa. Jej wniosek nie służył w rzeczywistości ulepszeniu organizacji, wzmocnieniu praworządności, usprawnieniu pracy ani zapobieganiu nadużyciom itd. a jedynie do polepszenia sytuacji finansowej skarżącej poprzez próbę uzyskania zamówienia z naruszeniem zasad udzielania zamówień publicznych, których wartość nie przekracza 30 tys. euro. Wykluczało to możliwość zaakceptowania oferty skarżącej- podnosi komisja rewizyjna.
Również wójt Aleksander Owczarek nie ukrywa, że firma która zainteresowana jest propagowaniem w sposób szczególny poprzez odpowiednie narzędzia tej informacji, chce sprzedać gminom, nie tylko Białej, swoje narzędzia czy swój program.
– Nie są to tanie pieniądze, bo oferta która została złożona jest rzędu około 15 tys. zł. Rzecz polega na tym, że są to drogie oprogramowania. Prawda jest też taka, że niektóre duże aglomeracje korzystają z nich. Wynika to jednak z potrzeb i zainteresowania. U nas od momentu, kiedy uchwalony został plan zagospodarowania, był tylko jeden przypadek, że ktoś sobie ten plan ściągnął- mówi wójt Owczarek. – Tamto narzędzie jest dużo bardziej trudniejsze. Może by się znalazło kilka osób chętnych do skorzystania. Natomiast priorytety są jednak inne.
Jak dodaje Aleksander Owczarek, za 15 tys. zł gmina może zrobić dużo bardziej potrzebne rzeczy, choćby w każdym z sołectw.
– Nie chcemy tego narzędzia zakupywać. Takie nasze stanowisko. Byłby to nie powiem luksus, nawet nadwymiar luksusowy nabytek- komentuje wójt gminy Biała.

Viewing all 7000 articles
Browse latest View live