Pomimo faktu, że ze szpitalnego pokładu odchodzą kolejni specjaliści, dyrektor Janusz Atłachowicz zapewnia, że nie podejmował ani żadnych działań, które by przyniosły właśnie takie efekty ani też, jak komentuje, nie zna przyczyn tych odejść. Tymczasem braki w kadrze na oddziale neonatologicznym mogą doprowadzić do prawdziwych kłopotów. Istnieje bowiem ryzyko, że oddział zostanie zamknięty, a co za tym idzie, pod znakiem zapytania będzie przyszłość wieluńskiej porodówki i położnictwa.
Problemy kadrowe dają się we znaki dyrektorowi SP ZOZ w Wieluniu. Jak przyznaje Janusz Atłachowicz, braki w kadrze lekarskiej wzrosły z 6 etatów w roku 2016 do 17 w chwili obecnej. Zapytany o taki stan rzeczy i przyczyny tak nagłych odejść lekarzy, Janusz Atłachowicz zapewnia, że przyczyn nie zna i nie chce snuć domysłów. Jak dodaje dyrektor szpitala, nie podejmował on żadnych działań, które doprowadziłyby do odejść lekarzy na emerytury.
Przypomnijmy, że w ostatnim czasie swoje odejście na emeryturę zapowiedziała kierownik oddziału Noworodkowego z Pododdziałem Patologii Noworodka dr. Jadwiga Kucharczyk-Magiera. Odchodzi również kierownik Oddziału Internistycznego o profilu Kardiologicznym dr. Jerzy Dobek. Kolejnym bolesnym odejściem jest zapewne to zapowiedziane przez kierownika Oddziału Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej lek.med. Zbigniewa Kaczkę. Z pracy odszedł również, i to na samym początku lawiny kadrowej, kierownik chirurgii dziecięcej Zbigniew Łukomski.
Jednak nie tylko z powodu wieku emerytalnego lekarze odchodzą. Tak też się stało w przypadku lekarek z oddziału noworodkowego, dr Rybczyńskiej i dr Piwnickiej. Te lekarki bowiem wieku emerytalnego jeszcze nie mają. Jak komentuje te odejścia Janusz Atłachowicz, taka jest decyzja lekarek. Tymczasem o konkretnych powodach odejść dyrektor szpitala nic nie mówi.
Czy w dobie problemów z etatami lekarzy, praca poszczególnych oddziałów nie zostanie zaburzona ? Jak przyznaje Janusz Atłachowicz, ze względu na brak naturalnych następców, czyli młodej kadry lekarzy, może być kilka problemów, zwłaszcza na oddziale neonatologicznym. Na chwilę obecną praca na tym oddziale odbywa się normalnie, ale ze względu na urlopy w ramach wypowiedzeń, normalnie będzie tylko do połowy miesiąca. Jeśli do tego czasu nie uda się uzupełnić składu lekarzy neonatologami, trzeba będzie funkcjonowanie tego oddziału zawiesić.
– Myślę, że wszystko się wyklaruje jednak w tą pozytywną stronę- komentuje jedna z pracownic oddziału. – Może będzie tydzień czy dwa przerwy. Jednak jestem pewna, że lekarze się znajdą.
Jak wyjaśnia dyrektor szpitala, kadra lekarska wykruszała się już wcześniej. Pozostali lekarze natomiast biorąc więcej dyżurów ratowali sytuację. Jednak, jak zauważa dyrektor Atłachowicz, jest jakiś kres tego wysiłku.
Dyrektor podejmuje działania
Jak zapewnia Janusz Atłachowicz, podjął on pewne działania, żeby kadrę lekarską uzupełnić.
Trwają starania o pozyskanie lekarzy z zewnątrz. Jednym ze sposobów miałoby być porozumienie z firmą działającą na rzecz prywatnego szpitala.
– Jednak jest ona poza zasięgiem naszego szpitala, ponieważ zażyczyła sobie za jedną godzinę podstawowego dyżuru kwotę chyba 130 zł, gdzie my funkcjonujemy na poziomie 55 czy 65 zł stawki za godzinę dyżuru lekarskiego. Będzie dylemat, czy innym kosztem utrzymać oddział noworodkowy- komentuje dyrektor Atłachowicz.
Jak mówi dalej, 27 czerwca jest obowiązek publikacji listy szpitali, które wejdą do sieci i z jakimi oddziałami oraz które oddziały będą w ryczałcie a które w konkursie i być może wówczas firma, na którą w chwili obecnej wieluński szpital nie stać, wówczas byłaby do dyspozycji.
– To jest coś, co się dzieje. To jest żywa materia i w każdej chwili sytuacja się może zmienić albo na plus albo niestety na minus- mówi Janusz Atłachowicz. – Wyjście jest jeszcze takie, że obecnie oddział noworodkowy ma drugi poziom referencyjności medycznej i utrzymanie chociaż pierwszego poziomu pozwoliłoby, że porody patologiczne w jakiejś części mogłyby się odbywać.
Swego czasu o utrzymanie drugiego poziomu referencyjności bardzo zabiegała ówczesna dyrektor Bożena Łaz. Jednak do tego jest potrzebny dodatkowy dyżur lekarski na oddziale noworodków. Jak komentuje była dyrektor, w obecnej sytuacji może to być trudne.
– Lekarzy zawsze było mało, a teraz jeszcze jak odchodzą, to na pewno jest sytuacja cięższa. Ja rozmawiałam z lekarzami, uważałam, że położnictwo i ginekologia są oddziałami ważnymi- mówi Bożena Łaz. – Drugi poziom referencyjności pozwala na przeprowadzanie dodatkowych zabiegów, to jest po to, aby można było zrobić coś więcej. Nie chcę się odnosić do działań nowego pana dyrektora. Zapewne te wszystkie kroki do czegoś zmierzają i pan dyrektor ma jakiś plan- ucina Bożena Łaz.
Tymczasem od razu nasuwa się pytanie, o jakim planie jest tutaj mowa. Lekarze nie odchodzą przecież zgodnie z planem nowego dyrektora. Jak przyznaje sam dyrektor, po prostu ci co mogą, właśnie w tej chwili poczuli potrzebę odejścia na emeryturę, a pozostali, którzy choć uprawnień emerytalnych nie mają, zwyczajnie z innych powodów też nie chcą już pracować w wieluńskim szpitalu.
Być może inne zmiany zaprowadzone przez Janusza Atłachowicza nie koniecznie wróżą lekarzom świetlaną przyszłość w wieluńskim szpitalu? Wystarczy wspomnieć tutaj przesunięcia wypłat pracownikom na następny miesiąc.
– Spowoduje to, że będę mógł z miesięcznym opóźnieniem zapłacić ZUS, czyli da mi to pewną gotówkę, którą będę mógł zarządzać- wyjaśniał dyrektor Atłachowicz.
Jak zapowiedział, tak też się stało. Wynagrodzenia zostały przesunięte. Czy wszystkim się to podoba? Otóż nie. Jak komentują pracownicy, którzy w przeciwieństwie do nowego dyrektora zarabiają najniższą krajową albo niewiele ponad, nawet kilkunastodniowe opóźnienie może mieć dla nich spore konsekwencje.
– Pan dyrektor być może nie wie co to kredyty, co to banki i terminy. Gdybyśmy zarabiali po kilkanaście tysięcy, to pewnie też byśmy inaczej żyli. Tymczasem człowiek dostaje wypłatę, zapłaci rachunki i zastanawia się, jak dalej żyć- komentują.
I tu pojawia się kolejny punkt zapalny, czyli kolosalna wypłata nowego dyrektora. Przypomnijmy, że poprzednicza Janusza Atłachowicza zarabiała w granicach 8,5 tys.zł brutto. Tymczasem nowy dyrektor wynagrodzenie ma znacznie większe, bo bagatela 17 tys. zł.
– Ja miałam takie zarobki przez wszystkie te lata, kiedy byłam dyrektorką. To z tego co kojarzę, były najniższe zarobki dyrektora w województwie. Podyktowane były sytuacją szpitala. Nigdy, przez te kilkanaście lat mojej pracy nie wnosiłam o podwyżkę. Uznałam, że skoro nie jestem w stanie dać podwyżki pracownikom, to o swoją podwyżkę również nie powinnam się upominać. Zdawałam sobie sprawę z trudnej sytuacji szpitala i taka była moja decyzja. Nie chcę oceniać nikogo. Ja uznałam, że tak będzie sprawiedliwie- komentuje Bożena Łaz.
O podwyżkach w chwili obecnej nadal nic nie słychać, wręcz odwrotnie, co rusz jest szukanie oszczędności. Natomiast patrząc na wynagrodzenie Janusza Atłachowicza, ciężko w to całe oszczędzanie uwierzyć.
Więcej oczekują, niż dyrektor daje
Jak komentuje Krzysztof Owczarek, przewodniczący Rady Powiatu w Wieluniu, jego wizja na szpital opierałaby się na nie tylko na oszczędzaniu, ale również na tworzeniu.
– Pan dyrektor skupia się przede wszystkim na ograniczaniu kosztów i jak to jest możliwe, będzie próbował on te koszty zmniejszyć. To co ja bym widział, oprócz tych działań kosztowych, ja bym postawił na możliwość rozszerzenia działalności SP ZOZ tam, gdzie jest to możliwe. Myślę, że niektóre działalności dałoby się otworzyć. Oczywiście jest to bardziej skomplikowane, bo to jest kwestia pomieszczeń, które nie mogły się do tej pory znaleźć, lekarzy, którzy by się musieli tego podjąć. Natomiast ja ciągle nie przyjmuję tego do wiadomości. Oczekiwałem od dyrektora, który przyjdzie, że nie zajmie się jedynie kosztami i ich cięciem i oddawaniem działalności, którą się do tej pory szpital zajmował, na zewnątrz. To jest moje osobiste zdanie- wytknął przewodniczący Owczarek.
Co dalej z oddziałem dziecięcym?
Równie niepewna przyszłość, jak obecnie oddział noworodkowy, czeka odział dziecięcy. Zgodnie z zaleceniami Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, do końca roku na oddziale dziecięcym musi zostać wykonane szereg inwestycji. Szpital został zobowiązany między innymi do doprowadzenia do właściwego stanu sanitarnego wszystkich pomieszczeń na oddziale. Prac do wykonania jest wiele, o kosztach lepiej nie mówić. Tymczasem planów na sfinansowanie tego zadania póki co brak.
– Jakie są koszty remontu tego oddziału? Skąd będą wzięte te pieniądze? Czy jest na to jakiś pomysł? – dopytywał radny Paweł Rychlik.
Tymczasem, jak podnosi starosta Andrzej Stępień, remont ten leży w gestii dyrektora szpitala.
– Pan dyrektor jest inicjatorem wszystkich działań, które dzieją się w szpitalu i pan dyrektor będzie przez zarząd za te działania rozliczany- skomentował Andrzej Stępień.
Jednak jak podniósł w dyskusji na ostatniej sesji Rady Powiatu w Wieluniu radny Paweł Rychlik, oczekiwałby on jakiś pomysłów na rozwiązanie tej dość trudnej sytuacji.
– Ja nie chciałbym, żeby pan dyrektor był rozliczany z likwidacji oddziału dziecięcego. Chciałbym wiedzieć, czy ze strony zarządu padły jakieś propozycje- dopytywał dalej radny
Starosta słysząc o likwidacji oddziału nieco się zdziwił.
– Nie wiem, dlaczego pan o tym mówi- zwrócił się do radnego starosta Stępień.
Tymczasem, radny wytłumaczył spokojnie staroście, że przecież jeśli zalecenia nie zostaną wykonane, to trzeba będzie podjąć takie działania.
– Ale zarząd jak widzę, jak zawsze umywa ręce- wytknął Paweł Rychlik.
Jaka faktycznie przyszłość czeka poszczególne oddziały i czy dyrektor zgodnie z zapewnieniami wyratuje wieluński szpital zarówno z długów jak i niekomfortowej sytuacji? Pierwsze efekty będą widoczne za kilka dni, dokładnie 15 czerwca. Wówczas dowiemy się, czy oddział noworodkowy dalej będzie funkcjonował. Tak więc, do tematu jeszcze wrócimy.